G.O.A.T. debata. Czy ten sezon może coś zmienić?

„GOAT”, czyli akronim The Greatest of All Time, często używany w sporcie i innych dziedzinach. W piłce nożnej przypisywany najczęściej Leo Messiemu, choć kibice Cristiano Ronaldo, Diego Maradony czy Pele również nie ustępują. W koszykówce debata na świecie dot. dwóch nazwisk — Michaela Jordana i LeBrona Jamesa. Ten drugi w wieku 38 lat dalej trzyma najwyższy poziom na parkietach NBA i ma szansę podbudować swoje dziedzictwo.

Michael Jordan czy LeBron James? Who’s The Greates one?

Jeszcze nie tak dawno LeBron James w oczach Amerykanów był daleko w tyle za Michaelem Jordanem w głosowaniach (m.in. za pośrednictwem The Athletic) na ww. tytuł. Ostatnie sezony trochę to zmieniły. James co prawda dalej nie wygrywa w ilości głosów w sondażach, ale nieubłaganie zbliża się wynikiem do byłego gracza Chicago Bulls i Waszyngton Wizards.

REKLAMA

Zdecydowanie na korzyść Jordana przemawia to, że jest o najpopularniejszym atletą w historii i ikoną koszykówki. Ciekawe jak plasowałyby się wyniki, gdyby zamienić ich kadencje nawzajem niczym w karciance uno. Chociaż pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że liga NBA była kiedyś (za czasów Jordana) bardziej fizyczna i James nie poradziłby w niej sobie aż tak dobrze, jak teraz.

Michael dalej ma dwa mistrzostwo NBA (6) więcej od czynnego LeBrona (4). Tylko że obecny koszykarz Los Angeles Lakers właśnie toczy bój w play-offach, gdzie jego ekipa może sporo namieszać. W ostatnie pół roku przeszli daleką drogę po zmianach kadrowych, ale teraz chyba nikt nie neguje, że ich zdrowy skład to jeden z poważnych kandydatów do mistrzostwa w 2023 roku. Minionej nocy przeszli pierwszą rundę PO, pokonując drugie miejsce z tabeli Konferencji Zachodniej z sezonu regularnego (Memphis Grizzlies). Tym samym LeBron wygrał już więcej serii w play-offs (40), niż cała organizacja Chicago Bulls w SWOJEJ HISTORII (39), skąd znany jest popularny MJ.

LeBron rozgrywa swój 20. sezon w najlepszej koszykarskiej lidze świata i nic nie wskazuje na to, żeby miał prędko zejść z parkietu. Jordan spędził 15 sezonów (w drugim sezonie w NBA zagrał tylko 18 razy przez kontuzje, a w 94/95 wrócił po koszykarskiej emeryturze na 17 spotkań). Jordan zdobywał mistrzowskie pierścienie w latach 1991-93 i 1996-98. W 93/94 nie grał w lidze (kariera w baseball jako ostatnie życzenie/marzenie jego śp. ojca, który odszedł z tego świata 23 lipca 1993 roku). Co prawda po powrocie na koniec sezonu 94/95 nie udało mu się już wówczas sięgnąć po czwarty tytuł, ale wygrywał przez następne trzy pełne sezony, po których ponownie zakończył karierę. W 2001 roku dokonał ponownego powrotu, tym razem prezentując prawdziwy ostatni taniec w NBA, tym razem w barwach drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych. W pierwszym sezonie w Wizards notował średnio 22,9 punktu na mecz, w drugim (ostatnim) nie zszedł poniżej 20. Ogólnie rzecz biorąc w karierze punktował lepiej niż LeBron w dotychczasowej.

LeBron z kolei udowodnił, że niezależnie od partnerów obok i organizacji, potrafi zdobywać mistrzostwa (z Miami Heat, Cleveland Cavaliers i LA Lakers), gdzie Jordan wszystko zdobył jako „byk” u boku Scotty’ego Pippena i Dennisa Rodmana (jedynie pierwsze mistrzostwo Bulls miało miejsce bez niego). Społeczność argumentuje majestat Jordana tym, że ten nigdy nie przegrał finałów NBA. LeBron przegrał je 6-krotnie. Pytanie tylko, czy tak częste zachodzenie tak daleko i osiąganie drugiego miejsca jest gorsze od odpadania na wcześniejszym etapie, byle nie zostawić plamy na finale? MJ, jeśli dochodził do finału, to zawsze wygrywał. Tylko Jordan był w finałach 6 razy, a LeBron 10. James przegrywał z naprawdę legendarnymi rosterami, jak San Antonio Spurs z Timem Duncanem, Dallas Mavericks z Dirkiem Nowitzkim czy trzykrotnie z najlepszą organizacją tej dekady — Golden State Warrios.

W Polsce coraz więcej osób zaczyna być #TeamLeBron, zwłaszcza z tej młodej generacji, która nawet nie miała okazji oglądać Jordana na żywo. Niemniej jednak zarówno u nas, jak i w Ameryce i ogólnie na świecie to dalej Michael Jordan króluje i uznawany jest za najlepszego koszykarza w historii. Ciekaw jestem, czy kiedyś to się zmieni. Pamiętajmy, że LeBron jeszcze kariery nie skończył i dalej walczy o bycie TOP 1 All-Time.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ