Po dwóch bezbramkowych remisach, ostatnie wtorkowe spotkanie na Mistrzostwach Świata zadowoliło chyba każdego kibica piłki nożnej. Australia świetnie weszła w mecz, ale koniec końców musiała uznać wyższość lepszych rywali. Faworyci z Francji nie pozostawili złudzeń, pewnie punktując zespół z Antypodów.
Znakomity początek Australijczyków
Australia objęła prowadzenie już w 9 minucie. Craig Goodwin wykorzystał znakomite podanie Mathew Leckiego, dając wszystkim kibicom Kangurów nadzieję na sensacyjne zwycięstwo. Chwilę później mogli nawet podwyższyć prowadzenie, ale świetny strzał z dystansu minimalnie minął bramkę Hugo Llorisa. Francja wzięła się w garść i postanowiła szybko odrobić stratę. Taki początek był dla nich sporym szokiem, z którego zdołali przejść do normalnego funkcjonowania.
Najpierw wyrównał Adrien Rabiot, a na prowadzenie obecnych Mistrzów Świata wyprowadził Oliver Giroud. Francja odzyskała kontrolę i nie pozwoliła więcej Australii na nic konkretnego. Do końca połowy nic już się nie wydarzyło i Trójkolorowi do szatni schodzili spokojni, wiedząc jednak, że muszą zachować koncentracje. Prowadzili, ale pierwsze 45 minut pokazało, że Australii nie można lekceważyć.
Potwierdzenie dominacji
W drugiej odsłonie meczu nie mieliśmy już żadnych wątpliwości, która drużyna jest lepsza. Najpierw w 68 minucie wynik strzałem głową podwyższył Mbappe, który ewidentnie mimo strzelonej bramki nie może zaliczyć tego występu do udanych. Napastnik PSG zmarnował masę dogodnych okazji, a gol jest stosunkowo marnym pocieszeniem, biorąc pod uwagę to, ile razy mógł wpisać się na listę strzelców. Ten gracz zawsze ma wysoko zawieszoną poprzeczkę. W 71. minucie wynik meczu ustalił Olivier Giroud, który zdobywając dublet, wyrównał wynik Thierry’ego Henry’ego, stając się ex aequo najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Francji z 51 trafieniami. Napastnik AC Milanu kolejny raz udowodnił, że w narodowych barwach czuje się znakomicie, gonie zastępując zdobywcę Złotej Piłki — Karima Benzemę.
Francja podkreśliła swoje aspiracje, potwierdzając również, że interesuje ich tylko pierwsze miejsce w grupie. Australia mimo porażki nie powinna posypywać głowy popiołem, bo w starciach z Tunezją i Danią nie są bez szans. Kangury musiały ustąpić silniejszemu rywalowi, ale pozostawiły po sobie naprawdę dobre wrażenie. Czy powtórzą to ze słabszymi przeciwnikami niż Francja? Z pewnością nie będą skazani na porażkę i mogą powalczyć.