Formalność spełniona. Napoli zwycięża z Salernitaną

Po remisie z Milanem, w którym zespół Rudiego Garcii w pierwszej połowie wręcz nie istniał neapolitańczykom przyszło się zmierzyć z ostatnią drużyną w tabeli Serie A – Salernitaną. Napoli chcąc oddalić widmo zwolnienia francuskiego szkoleniowca i pokazania, że wraca na właściwe tory nie mogło sobie pozwolić na jakąkolwiek stratę punktów. Rywal na papierze wyglądał na takiego, z którym przegranie byłoby nie lada wyczynem. Faworyt tego spotkania był tylko jeden i bez wątpienia był nim aktualny mistrz Włoch.

Absolutna dominacja

Od samego początku tego spotkania było widać kto tutaj będzie rozdawał karty i kroczył pewnie po zwycięstwo. Gospodarze tak naprawdę wiedzieli, że są skazani na pożarcie i każdy wynik inny niż porażka Salernitany byłby nie lada sensacją. Piłkarze Rudiego Garcii z minuty na minutę powiększali swoją przewagę na boisku. Tworzyli coraz to groźniejsze akcje, aż wreszcie w 13. minucie za sprawą Giacomo Raspadoriego wyszli na prowadzenie.

REKLAMA

Gospodarze tak naprawdę nie potrafili podejść pod pole karne rywali. Wyglądali na ludzi pogodzonych z własnym losem. Widoczna była o wiele większa jakość piłkarska i aspiracje jakie oba zespoły na ten moment mają. Można było tylko czekać jak z czasem rozmiary prowadzenia będą się zwiększać. Piłka przy nodze dzisiaj gościom nie przeszkadzała. „Azzurri” emanowali pewnością siebie. Wiedzieli co chcą osiągnąć swoim graniem i nawet brak Victora Osimhena nie za bardzo im przeszkadzał. Należy jednak pamiętać, że było to spotkanie z ostatnią w tabeli Salernitaną. Nie wiadomo czy piłkarze Rudiego Garcii wyglądaliby tak na tle lepszego rywala. O całkowitym zażegnaniu kryzysu mówić na pewno jeszcze nie można.

Kontrola nad spotkaniem?

Napoli prowadziło i to trzeba im oddać. Jednak piłkarze Rudiego Garcii nie potrafili „dobić” swoich rywali. Brakowało postawienia kropki nad „i”. Wszyscy doskonale wiemy, że wynik 1:0 to bardzo niebezpieczny wynik. Niby piłkarze „Azzurri” mieli wszystko pod kontrolą, lecz przy tak małym prowadzeniu wszystko jest możliwe. Wystarczy jeden błąd i wszystko może się wywrócić do góry nogami.

Nie można mówić, że gościom nie zależało na podwyższeniu wyniku. Nic z tych rzeczy. Jednakże to powiększanie wyniku przychodziło im bardzo powolnie. Ataki i kontrola nad spotkaniem znacznie straciły na jakości. Nie było tego polotu co w pierwszej połowie. Gospodarze z kolei szukali swoich szans. To nie tak, że tylko się bronili. Podopiecznym Filippo Inzaghiego niestety w wielu momentach brakowało piłkarskiej jakości. Tak naprawdę głównie przez to Salernitana przegrywała. Nie brakowało im woli walki. Napoli miało w swoim zespole jak Piotr Zieliński, Giacomo Raspadori czy Matteo Politano. To postacie, które potrafiły w tym spotkaniu zrobić różnicę. Takiej osoby w szeregach gospodarzy brakowało. Stanowili zgrany i walczący kolektyw, lecz było to zdecydowanie za mało.

W 82. minucie wynik na 2:0 podwyższył Eljif Elmas. Macedończyk kilkanaście minut temu wszedł na boisko i dał gola, który zamknął marzenia piłkarzy Filippo Inzaghiego o doprowadzeniu do remisu. „Azzurri” tym zwycięstwem wskakują na 4. miejsce w ligowej tabeli. Jednak żeby tam się utrzymać muszą liczyć na porażkę Atalanty w meczu z Interem Mediolan. Spokojne zwycięstwo z ostatnią drużyną w tabeli. Cel minimum jakim było zwycięstwo w tym meczu został zrealizowany. Widać jednak, że Rudi Garcia będzie musiał jeszcze sporo popracować, aby zaskarbić sobie zaufanie Aurelio De Laurentiisa.

Salernitana – Napoli 0:2 (Raspadori 13′ Elmas 82′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,719FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ