Filip Marchwiński i kariera, która obrała zły tor

Filip Marchwiński, czyli drugi najmłodszy strzelec bramki dla Lecha Poznań w całej historii poznańskiego klubu. Mając zaledwie 16 lat i 343 dni na karku zadebiutował w Ekstraklasie. Kilkanaście minut wystarczyło, by wpakować futbolówkę do siatki rywali i jednocześnie zapisać się na kartach historii. Coś szczególnego zobaczył w nim były selekcjoner reprezentacji Polski — Adam Nawałka. Jego zdanie podtrzymywało wielu innych trenerów i piłkarskich speców. Nie jeden straciłby dzisiaj rękę, ponieważ wówczas ręczono za tego młodego zawodnika, że zrobi zawrotną karierę w ciągu kilku najbliższych lat, jak nie miesięcy. 17-latek, który wychodzi bez kompromisów na warszawską Legię i ot, tak ładuje jej gola? To właśnie robił Filip Marchwiński, który od dobrego roku nie łapie się do pierwszego składu Lecha Poznań.

W tym samym czasie media wróżyły mu świetlaną przyszłość w AS Romie. No tak, skoro nie dajesz rady w Ekstraklasie, to na pewno poradzisz sobie w Serie A. Dobre rozumowanie mamy w tym kraju nad Wisłą. Wypożyczenie rozwiąże problemy? Problem w tym, że podobno jego kandydatury nie przyjęły nawet kluby z Ekstraklasy — wymienia się Śląsk Wrocław czy Radomiak.

REKLAMA

Jak to wszystko się zaczęło?

W 2009 roku niejaki Filip Marchwiński trafił do Akademii Lecha Poznań, gdzie wyróżniał się znakomitą techniką oraz zmysłem kreowania gry. Trenerzy już wtedy dostrzegli w nim spory potencjał i zaczęli wierzyć, że może zrobić wielką karierę.

W 2018 „Marchewa” był już gotowy zamienić poznańską Akademię na zespół Kolejorza U-19. Debiutuje w Centralnej Lidze Juniorów, a po kilku miesiącach udział w spotkaniu z Herthą Berlin w eliminacjach Ligi Młodzieżowej UEFA. Co warte zauważenia — rywalizował z piłkarzami dwa-trzy lata starszymi od siebie. Zaliczył również debiut w dorosłym futbolu na szczeblu 3. ligi (rezerwy Lecha), a rok zakończył wspomnianym już debiutem w Ekstraklasie — okraszonym zdobytą bramką. Wszystko na przestrzeni 10 miesięcy.

Rok później, w 2019, Filip stopniowo dostawał kolejne szanse. W starciu z Legią pojawił się na ledwie 17. minut i trafiał do siatki na wagę zwycięstwa. Kto wie, czy nie była to kluczowa bramka, która kosztowała Legionistów mistrzostwo? Media informowały o zainteresowaniu zagranicznych klubów, a „The Guardian” umieścił go na liście 60 największych talentów na świecie z rocznika 2002. W drugiej części roku „Marchewa” rozpoczął współpracę z włoską agencją menedżerską Branchini Associati, która miała odpowiednio zadbać o rozwój jego kariery. Od tamtego momentu jego forma tylko pikowała w dół… i to aż do teraz.

Nieprzychylna stagnacja

Filip w poprzednim sezonie wziął udział w 32 spotkaniach dla pierwszej drużyny Lecha, w których zaliczył jedynie dwie bramki. W tym natomiast mówimy o 6 występach, z których wynikło 119 minut czystej gry, więc lekko ponad jeden pełny mecz. Do tego sytuacja jest o tyle nieciekawa dla Marchwińskiego, że Lech jest aktualnie w świetnej formie, zwłaszcza w ofensywie. Konkurencja, lekko mówiąc, jest spora. Przecież nawet Dani Ramirez, który najprawdopodobniej w 16 z 18 zespołów Ekstraklasy grałby pierwsze skrzypce, nie jest w stanie wywalczyć sobie miejsca w pomocy Kolejorza. To coś znaczy.

Filip Marchwiński ma przejść do Włoch? Od kilku godzin widzę dosłownie milion artykułów o rzekomym transferze piłkarza Lecha do jednego z klubów Serie A. W głównej mierze – wymienia się takie marki jak Torino, Milan czy nawet Juventus. Serio? Nie jestem krytykiem, ale kibice Kolejorza wyzywają tego chłopaka non-stop za jego postawę na boisku. Nie zgodzę się ze wszystkimi zarzutami, ale z jednym na pewno – Filipa stać na o wiele więcej. Nie łapie się on do pierwszej 11-stki Lecha. Częściej za to sprawuje się w roli zmiennika. Jednak nawet wchodząc z ławki, nie są to bardzo jakościowe zmiany. Przypomnę, że w dalszym ciągu mówimy o Ekstraklasie. Spoglądając na współczynnik UEFA – znajdujemy się dopiero na 30-stym miejscu w rankingu. Więc o czym my mówimy? Nie zrozumcie mnie źle. Filip Marchwiński ma talent i potencjał – nikt mi nie wmówi, że nie. Ale aktualnie jest w gorszym momencie swojej kariery. Poza tym — chłopak ma dopiero 19 lat. Jest jeszcze czas, by wystrzelić. Idealnym przykładem jest jego kumpel, Jakub Moder, który w rok zrobił niesamowity progres. Tymczasem „dziennikarze” powielają newsa tygodnia i zachwycają się, ile to Lech nie dostanie za niego pieniędzy. Filip ma ważny kontrakt i nie wierzę, że zarząd zdecydowałby się na taki ruch w tym momencie. Ba! Nawet on pewnie by tego nie zrobił. Skoro nawet w Poznaniu nie ma pewnej pozycji, byłby to jedynie strzał w kolano.

– pisałem w styczniu bieżącego roku

Co jest najlepsze w mojej opinii z początku 2021? Niewiele się w niej zmieniło, a jeśli już, to tylko na gorsze — niestety.

To wygląda jak abstrakcja, ale Filip Marchwiński w mgnieniu oka — z najbardziej hype’owanego gracza młodego pokolenia w Polsce — stał się zwykłym szarakiem w kadrze Lecha Poznań. Co prawda dalej mówimy o 19-latku, który po prostu zderzył się ze ścianą. To wcale nie znaczy, że nie zdoła się po tym podnieść. Po prostu martwi fakt, że nie widać w jego karierze postępu, a jedynie stagnację.

fot. Natanael Brewczyński

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,736FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ