Kibice na Górnym Śląsku zdecydowanie chcieliby, żeby to spotkanie było rozegrane na szczycie ligowej tabeli. Aktualnie Górnik, jak i Piast znajdują się jednak na jej dole. Dzisiejszy mecz mógł pozwolić jednej z ekip odbić się od dna. Przez niektórych rywalizacja ta określana jest mianem „derby Śląska” ale jak wiemy w tym sezonie na prawdziwe derby przyjdzie jeszcze czas. Na ławce trenerskiej dwie uznane marki w postaci Jana Urbana i Aleksandara Vukovicia, na trybunach z kolei 15 tysięcy widzów. To miało być jedno z ciekawszych spotkań 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Mało emocjonująca pierwsza połowa
Pierwsze minuty spotkania były lekko usypiające. Piast miał groźną sytuację na lewej stronie boiska, ale zakończyło się to tylko rzutem różnym, który nie przyniósł żadnego zagrożenia. Górnik wyglądał na zagubionego, w roli napastnika występował od początku spotkania Lukas Podolski. Po 10. minutach nic się nie zmieniło, prawą stroną próbował Robert Dadok, ale nie wywalczył nawet rzutu różnego dla swojej ekipy. Chwilę później mogliśmy poczuć derbową atmosferę kiedy na murawie doszło do sprzeczki między zawodnikami obu ekip. Mocno zakotłowało się pod bramką Piasta w 27. minucie kiedy to po dwóch rzutach różnych Górnik powinien wyjść na prowadzenie w tym spotkaniu.
Najgroźniejsza sytuacja w tym spotkaniu dla gospodarzy miała miejsce w 34. minucie gry, piłkę do środka zagrywał Podolski, tam w zamieszaniu w polu karnym trafiła ona pod nogi Lukoszka, ale na posterunku był Frantisek Plach. W kolejnej akcji groźnie uderzał Yokota, ale kolejny raz golkiper Piasta był górą. Dwie minuty później Japończyk miał szansę do rehabilitacji, ale chyba on sam do końca nie wie, dlaczego nie uderzał w tej sytuacji. Arbiter doliczył do pierwszej części spotkania 7 minut, ale nie wydarzyło się już nic więcej co mogłoby zaprzeć dech w piersi kibicom obecnym na stadionie.
Nie takiego meczu wszyscy oczekiwaliśmy…
Drugą część spotkania lepiej rozpoczął Górnik Zabrze, próby dośrodkowań z lewej i prawej strony nie przyniosły jednak zmiany rezultatu. Po tym jak w pierwszej części rywalizacji zobaczyliśmy sześć żółtych kartek, druga połowa zwiastowała więcej grania i sportowych emocji niż „derbowej atmosfery”. Mecz trwał już 60 min, a na tablicy wyników cały czas widniał rezultat 0:0. Jedni i drudzy próbowali, ale nie było to widowisko, które podobało się kibicom. W 70. minucie gry z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Szcześniak, a rzutu wolnego z bardzo dogodnej pozycji nie wykorzystuje Michał Chrapek. Po tym jak Piast grał resztę spotkania w przewadze próbowali oni złapać wiatr w żagle i otworzyć wynik tego spotkania. Ciągle jednak nie oglądaliśmy stuprocentowej sytuacji w tym spotkaniu.
W 84. minucie spotkania fatalnie pomylił się jeden z zawodników gości kiedy był w dogodnej sytuacji przed bramką Bielicy. Po tym uderzeniu Jan Urban zdecydował się na pierwszą zmianę w tym spotkaniu – Lukoszka zastąpił Musiolik. Z groźną kontrą pod koniec spotkania ruszyli gospodarze. Yokota do Podolskiego, Podolski do Olkowskiego, a ten nie wiedział co ma zrobić z piłką w polu karnym.
Nic więcej w tym spotkaniu już się nie wydarzyło i sędzia Piotr Lasyk zakończył te fatalne, nudne i bezbramkowe derby. Górnik zyskał co prawda pierwszy punkt w tym sezonie, ale w grze zespołu Jana Urbana jest jeszcze mnóstwo do poprawy. A przecież na wiosnę tak dobrze to wszystko wyglądało…