Lech Poznań wraca do walki o obronę mistrzowskiego tytułu po przerwie reprezentacyjnej. Mocno osłabiony, warto zaznaczyć. Pomijając kontuzjowanych piłkarzy, jak Ali Gholizadeh, Radosław Murawski czy Patrik Wålemark, dziś ze zgrupowań reprezentacyjnych wrócili Luis Palma i Timothy Ouma. Mimo to w kadrze meczowej się znaleźli. Kolejorz przed startem 8. kolejki zajmował 6. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, mając rozegranych o 2 mecze mniej od niektórych zespołów. Mimo tak licznych absencji to Lech wciąż był uznawany za faworyta w starciu z Zagłębiem Lubin. Przed sezonem przewidywano, że Miedziowi będą skazani na walkę o utrzymanie. Na razie wiele na to wskazuje, bowiem zespół z Dolnego Śląska był na 15. miejscu, tuż nad strefą spadkową.
Aleks Ławniczak superstar!
Jak na faworyta przystało, Lech zaczął intensywnie, od zepchnięcia rywala do obrony. Potrzebowali tylko 5 minut, by oddać 4 strzały. Dobrze spisywała się obrona Zagłębia, która zablokowała 3 z nich. Wkrótce potem Miedziowi błysnęli również i z przodu. W 7. minucie Luka Lučić posłał długie podanie, na drugie skrzydło, do Michała Nalepy. 32-latek zgrał głową do Aleksa Ławniczaka, który oddał strzał, ale nie jakiś taki zwykły, normalny. Defensor Zagłębia wyskoczył do piłki, uderzył z przewrotki i w przepięknym, bajecznym stylu pokonał Bartosza Mrozka. Takie bramki nie nudzą się nigdy, a ręce aż same składają się do oklasków!
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego grali, jakby im było mało. I słusznie, bo 1:0 to nie jest bezpieczna przewaga. Pierwszy kwadrans w wykonaniu ekipy z Poznania nie należał do najlepszych. Zagłębie uparcie i zawzięcie szukało drugiego gola. Kolejorz ocknął się jednak w 18. minucie. Po wymianie podań Taofeek Ismaheel znalazł nić porozumienia z Filipem Jagiełłą i Nigeryjczyk obsłużył swojego kolegę. Jagiełło obrócił się z piłką i wcisnął piłkę do bramki przy samym słupku. Wychowanek Zagłębia wstrzymał się od celebracji, w przeciwieństwie do widowni na Enea Stadionie, która niewątpliwie miała z czego się cieszyć.
Lech nie przestawał naciskać. Brakowało jednak trochę intensywności, była za niska. Na bramkę Dominika Hładuna nie zmierzała nawałnica, może bardziej tylko ciemna chmura. W 25. minucie poznaniacy mieli groźniejszą okazję. Zabrakło im tylko szczęścia, bowiem Mikael Ishak trafił w słupek. To szczęście wróciło do nich parę minut później – w postaci Bartosza Mrozka. Golkiper Lecha popisał się fantastyczną paradą przy groźnym strzale Kajetana Szmyta.
Zacięte starcie
Zagłębie stawiało gospodarzom twarde warunki gry. Wbrew sytuacji obu klubów w tabeli, poziom gry Lecha i Zagłębia był zbliżony. Wynik zresztą to odzwierciedlał, inne statystyki również. Zrobiło się również dość nerwowo. W 37. minucie Jakub Sypek i Joao Moutinho obejrzeli żółtą kartkę za niesportowe zachowanie. Natomiast 3 minuty później Lech miał groźną okazję. Z woleja płasko uderzył Leo Bengtsson – Szwed pomylił się jedynie o centymetry. Do przerwy obie ekipy nie były w stanie nic wskórać. Nie takiego meczu mogliśmy się spodziewać i Zagłębie, rezygnujące z defensywnej gry, radziło sobie naprawdę dobrze.
O ile pierwsza połowa była całkiem interesująca nawet dla przeciętnego widza, o tyle początek drugiej części meczu nie był już tak zachęcający. W premierowych 10 minutach Lech zdominował posiadanie piłki, i to w sumie tyle z pozytywów dla poznaniaków. Zaatakowali dopiero w 56. minucie. Najpierw Jagiełło został zablokowany, potem próbował po nim poprawić Ismaheel. Nieskutecznie. Zagłębie wciąż stawiało opór i nie pozwalało gospodarzom na zbyt wiele.
Wtopa poznaniaków!
Nieskuteczność Lecha spotkała się wreszcie z karą. Zagłębie wzięło sprawy w swoje ręce i ruszyło do ataku. W 72. minucie Miedziowi ruszyli z kontratakiem. Lučić rozpędził się na skrzydle, a następnie zgrał do Szmyta. 23-latek znalazł podaniem Michalisa Kosidisa, a Grek umieścił piłkę w siatce. Aż trybuna VIP popadła w konsternację. Lech nie miał wiele czasu na odpowiedź.
Podopieczni Nielsa Frederiksena próbowali coś odmienić w końcówce. Parę razy zakotłowało się w polu karnym, lecz do zmiany wyniku nie doszło. Kolejorz nie miał już absolutnie nic do stracenia i najlepiej by było, jakby zaczął grać znacznie ryzykowniej. Starania poznaniaków na nic się jednak zdały i komplet punktów pojechał na Dolny Śląsk. Lech atakował znacznie więcej i częściej. Zagłębie natomiast wiedziało, jak wykorzystać własne okazje. To dzięki temu Miedziowi wygrali to spotkanie. Potrafili skutecznie ukłuć z kontrataku, co pokazała akcja sfinalizowana przez Kosidisa. Zagłębie zdobyło 3 punkty na wagę złota, bowiem zanotowało ogromny skok w tabeli – awansowali na 8. pozycję.