Nie takiej inauguracji sezonu spodziewali się w Białymstoku. Po poprzednim sezonie apetyty były rozbudzone, a sezon Jagiellonia zaczynała od podjęcia u siebie beniaminka – Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Drużyna Marcina Brosza już w pierwszym meczu postanowiła sprawić niemałą niespodziankę.
Niemałą, bo w Białymstoku nie padło wymęczone 1:0 po szybkim, przypadkowym golu i obronie przez cały mecz. Jagiellonia nie potrafiła dobrze wejść. Było dużo niedokładności po stronie białostoczan, co napędzało rywali. A widać było, że przyjezdni zamierzali skorzystać z takiej „gościnności”. Bez zastanowienia ruszali z atakami i już w pierwszej połowie trzy razy udało im się ukąsić. Najpierw po rzucie rożnym z bliska trafił Krzysztof Kubica. Można było powiedzieć, że to wypadek przy pracy, ale Jagiellonia nie potrafiła odpowiedzieć. Gracze z Białegostoku nie wyglądali jak ci, którzy walczyli jak równy z równym z ekipami z całej Europy. A tuż przed przerwą dostali jeszcze dwa ciosy do szatni.
Faulowany w polu karnym przez Bartłomieja Wdowika Kamil Zapolnik sam zabrał się do egzekwowania jedenastki i zrobił to skutecznie. Jagiellonia chciała ruszyć i odpowiedzieć, wiedząc, że grunt pali im się pod nogami. A ten płonął ogniami piekielnymi, bo Morgan Fassbender strzelił najprawdopodobniej gola kolejki – a to dopiero pierwszy mecz.
Po przerwie się niewiele się zmieniło
Problem był też w tym, że brakowało takiej sportowej złości w szeregach gospodarzy. Okazało się, że porażki w przedsezonowych sparingach były złym prognostykiem. Na koniec meczu nawet w statystykach ofensywnych, czyli tych dotyczących strzałów i rzutów rożnych przeważali goście. Termalica nie dość, że się skutecznie broniła (co dzisiaj nie było wielkim wyzwaniem), to jeszcze korzystała ze swoich okazji. W 75. minucie wynik meczu na 0:4 ustalił Gabriel Isik, gdy jego strzał po rykoszecie trafił pod poprzeczkę.
Jeśli można było się martwić o dyspozycję Jagiellonii w tym sezonie, to ten mecz tylko dolał benzyny do ognia. Może to tylko duży wypadek przy pracy, ale ostrzeżenie dosyć dosadne. Adrian Siemieniec będzie miał teraz ciężki tydzień, podczas którego dużo czasu zapewne spędzi na analizowaniu, co nie zagrało w piątek. A Termalica pokazała, że nie należy jej lekceważyć. Beniaminek zamierza namieszać.