Ostatnim meczem 30. kolejki Serie A było starcie drużyn znajdujących się w zupełnie różnym położeniu. Pewnie zmierzający po mistrzostwo Włoch Inter podjął na San Siro Empoli, w którego wyjściowym składzie znalazła się trójka Polaków regularnie grających w zespole prowadzonym przez Davide Nicolę. Sebastian Walukiewicz, Bartosz Bereszyński i Szymon Żurkowski nie mogą być jednak zadowoleni z sytuacji swojego klubu. Empoli znajduje się na ostatnim bezpiecznym miejscu w tabeli włoskiej elity i ma tyle samo punktów, co położone niżej Frosinone. Choć rywale Azzurich w walce o utrzymanie nie notują świetnych wyników, kluczem do pozostania na najwyższym szczeblu rozgrywkowym musi być zdobywanie punktów. To okazało się niemożliwe w starciu z klubem z Mediolanu, który ponownie pokazał, że mimo ogromnej przewagi nad resztą ligowej stawki zamierza dokończyć sezon z klasą. Inter wygrał kolejny mecz, a Empoli przegrało 4. spotkanie z rzędu.
Inter zawsze strzela
W dotychczasowych 29 ligowych meczach lider Serie A za każdym razem przynajmniej raz pakował piłkę do siatki rywala. Często robił to zresztą niejednokrotnie, notując średnio prawie 2,5 trafienia na spotkanie. Także w rywalizacji z przeciwnikami z Toskanii postawili sobie za cel szybkie otwarcie wyniku. Ofensywne wysiłki podopiecznych Simone Inzaghiego przyniosły rezultat już w 5. minucie, kiedy po podaniu Alessandro Bastoniego z woleja uderzył Federico Dimarco. Kozłujące uderzenie wpadło do bramki poza zasięgiem rąk Elii Caprile, a Empoli weszło w rywalizację w najgorszy możliwy sposób.
W kolejnych minutach Empoli starało się sprawić kłopoty faworytowi, czego przejawem było cierpliwe rozgrywanie piłki. Duże posiadanie piłki pozwalało gościom na kreowanie groźnych sytuacji podbramkowych. Najbliżej wyrównania było w drugim kwadransie spotkania, kiedy Razvan Marin świetnie uderzył z dystansu. Strzał rumuńskiego pomocnika został jednak przeniesiony nad poprzeczką przez Emila Audero, który do przerwy nie musiał wyjmować piłki z bramki. Jego drużyna także odpowiadała, gdy po odbiorach piłki wyprowadzała składne akcje zakończone uderzeniami. Jedno z nich, którego autorem był Bastoni, trafiło nawet w słupek bramki Empoli. Gdyby nie muśnięcie piłki przez bramkarza, mogło ono przynieść drugą bramkę dla Interu. Ostatecznie jednak do przerwy wynik pozostał niezmienny, ale Empoli pozostawiło po sobie dobre wrażenie, możliwe do podtrzymania w drugiej połowie. Inter oddał swoim przeciwnikom inicjatywę, a ci starali się to wykorzystać, stwarzając zagrożenie w tercji ofensywnej Nerazzurich.
Koniec marzeń Empoli
W drugiej odsłonie poniedziałkowego starcia Inter miał większą chęć podwyższenia prowadzenia. Gra toczyła się na połowie Empoli, które było już pozbawione perspektyw kreowania wielu akcji ofensywnych. To gospodarze przejęli inicjatywę, ale wciąż grali w trybie ekonomicznym. Ich działania podbramkowe kończyły się głównie strzałami z dystansu, często blokowanymi bądź wyraźnie niecelnymi. W końcowych minutach udało im się jednak dopiąć swego, kiedy po składnej akcji podanie z prawej strony boiska wykorzystał zmiennik, Alexis Sanchez. Chilijski weteran znalazł się przed pustą bramką, skiksował, ale strzelił gola, tyle że… nie tą nogą, którą planował to zrobić! Piłka jedynie otarła się od jego prawej stopy, ale szczęśliwie odbiła się od kończyny postawnej i wpadła do siatki.
Podwójny jubileusz Inzaghiego
Obecna drużyna wieloletniego gracza i szkoleniowca Lazio sprawiła, że dla trenera gospodarzy był to bardzo przyjemny wieczór. Włoch miał bowiem kilka powodów do świętowania: jego zawodnicy wygrali, a on sam kierował Interem w 150. meczu w roli szkoleniowca mediolańczyków. Było to także setne zwycięstwo odniesione za jego kadencji. Ma ono jednak wymiar nie tylko symboliczny. Znacznie przybliża zespół z Lombardii do przypieczętowania scudetto i zyskania jeszcze większego komfortu do końca sezonu. Spokój, z jakim Inter pokonuje kolejnych ligowych rywali świadczy jednak o tym, że już teraz lider ma świadomość pewnego kroczenia po mistrzostwo.
Z kolei Empoli po obiecujących pierwszych 45 minutach przygasło i po przerwie nie było w stanie poważniej powalczyć choćby o remis. Zespół z Polakami w składzie czeka więc na punkty już od ponad miesiąca. Rezultatów dających nadzieję na przedłużenie obecności w Serie A Żurkowski, Walukiewicz, Bereszyński i spółka będą musieli szukać w kolejnych meczach z mniej wymagającymi rywalami. Przeciwko Interowi zagrali odważnie, ale brakowało im elementu zaskoczenia czy przyspieszenia gry. Bez tego trudno myśleć o wyrwaniu punktów liderowi, który w tym sezonie zdecydowanie nie przywykł do ich rozdawania.