Aston Villa przegrała poprzednie spotkanie aż 0-4. Mogło się wydawać, że po zderzeniu z rozpędzonym Newcastle, podobny los spotka ich w starciu z Manchesterem United. Od początku września Czerwone Diabły nie przegrały w Premier League z nikim poza Manchesterem City. Podopieczni Erika ten Haga złapali ostatnio rytm, ale toz nie oni byli dziś głównymi aktorami. Unai Emery zaliczył perfekcyjne wejście na Villa Park wygrywając w debiucie!
The Villans błyskawicznie weszli w to spotkanie i już przed upływem kwadransa mieli dwubramkowe prowadzenie! Najpierw Leon Bailey wykorzystał dobre podanie Jacoba Ramseya, później wracający po kontuzji Lucas Digne popisał się pięknym uderzeniem z rzutu wolnego. United pozbawione Bruno Fernandesa (zawieszenie) i Antony’ego (kontuzja) nie potrafiło odpowiednio zagrozić bramce Martíneza. Ofensywa oparta na Garnacho, van de Beeku i Ronaldo nie zdawała rezultatów, długo bijąc głową w mur. Wydawało się, że sytuacja może odmienić się po przerwie, po tym jak strzał Luke’a Shawa odbił się od jednego z rywali i skutecznie zmylił bramkarza. Jednak bramka do szatni, a nawet późniejsze zmiany nie odmieniły losów spotkania. Wręcz przeciwnie – na początku drugiej połowy to Villa podniosła prowadzenie. Świetnie wyglądający dziś w środku pola Ramsey wbiegł z drugiej linii w pole karne i ustalił wynik.
Historyczny wynik Villi
The Villans po raz pierwszy od 27 lat ograli Manchester United na Villa Park. Unai Emery dopiero co pojawił się w klubie, a już zrobił coś historycznego. Gospodarze wyglądali dzisiaj dużo lepiej niż w poprzednich miesiącach, mając coś, czego im brakowało – skuteczność. Czerwonym Diabłom wyraźnie brakowało dzisiaj siły w ofensywie. Bez Bruno pomoc gości nie błyszczała tak jak wcześniej. Na szczęście dla ten Haga, Portugalczyk wróci już na mecz z Fulham. Dlatego też kibice Red Devils nie muszą jeszcze bić na alarm. Porażka na Villa Park mogła być tylko wypadkiem przy pracy.