Eliminacje do Euro 2024 – Joselu z wymarzonym debiutem w Hiszpanii – podsumowanie dnia

Trzeci i ostatni dzień pierwszej kolejki eliminacji do Mistrzostw Europy w 2024 roku za nami. Niemal każda drużyna wykonała już pierwszy krok do przodu (lub do tyłu) w kierunku wyjazdu do Niemiec. Ten dzień przyniósł nam kolejne ciekawe starcia. Dzisiaj rozpoczęły się zmagania w grupach: A, D oraz I.

Grupa A

Hiszpania 3:0 Norwegia – Dublet Joselu w debiucie

Od dawna reprezentacja Norwegii nie liczyła się w piłce tak bardzo, jak teraz. Młodsi kibice nie pamiętają, żeby ta reprezentacja grała na wielkim turnieju. Teraz, z Erlingiem Haalandem na czele może się to zmienić. Niestety dla nich, napastnik Manchesteru City wypadł przez uraz, co z pewnością nie ułatwiało Norwegom i tak trudnego zadania. Hiszpanie nie mieli zamiaru się litować nad osłabionymi rywalami i w 13. minucie dzięki Daniemu Olmo La Furia Roja wyszła na prowadzenie.

REKLAMA

Praktycznie cały mecz toczył się pod kontrolą Hiszpanów. Druga połowa zapowiadała się równie pasjonująco i taka była końcówka. Pierwszy raz w koszulce reprezentacji na boisko wybiegł Joselu. Wystarczyły mu zaledwie 3 minuty na boisku, aby zdobyć swoją pierwszą bramkę. Mało tego, dosłownie kilkadziesiąt sekund później zdobył kolejną bramkę, powiększając prowadzenie Hiszpanów do 3 bramek. Po tej dotkliwej porażce Norwegia nie jest w korzystnej sytuacji w tabeli, a najbliższy mecz grają z dobrze dysponowaną Gruzją z Chwiczą Kwaracchelią na czele.

Szkocja 3:0 Cypr – Szkoci ruszają po drugie miejsce

Szkoci mają ambicje na ponowną grę na Euro, lecz nie trafili do łatwej grupy – muszą o 2. miejsce bić się z Norwegią i Gruzją. Dlatego każdy punkt jest jak na wagę złota. Jeśli chcą pojechać na Mistrzostwa Europy, to muszą wygrywać mecze z takimi rywalami jak Cypr, co zresztą zrobili bez większych problemów. Wynik w 21. minucie otworzył John McGinn, a pod koniec drugiej połowy zdobycie bramki dwukrotnie świętował Scott McTominay. Mecz bez wielkiej historii, Szkoci mieli mecz pod kontrolą, zrobili co należy i zapisują sobie pierwsze 3 punkty w tabeli grupy A.

Grupa D

Armenia 1:2 Turcja – Turcy zgłaszają się do walki o awans

Turcja była faworytem tego meczu, bowiem forma tej drużyny od blamażu na Euro 2020 zaczęła iść do góry. Armenii oczywiście nie można było zlekceważyć, nawet pomimo słabych występów w Lidze Narodów, gdzie zdobyli tylko 3 punkty. I właśnie to Ormianie zaczęli lepiej, lecz to głównie dzięki pomyłce Ozana Kabaka, który niefortunnie umieścił piłkę w swojej bramce. Turkom zależało na odwróceniu losów meczu po tej wpadce, co stało się w 34. minucie za sprawą Orkuna Kökçü. Krótko po tej bramce w Erywaniu zrobiło się gorąco i Turcy dostali aż 3 żółte kartki. Remis nikogo nie satysfakcjonował, więc druga połowa miała rozstrzygać o wszystkim. Decydująca bramka padła w 64. minucie, której autorem jest Kerem Aktürkoğlu. Turcja przeżyła chwilę grozy, walczyła z Ormianami jak równy z równym, ale koniec końców mecz zakończył się dla nich szczęśliwie.

Chorwacja 1:1 Walia – Rozczarowujący remis i niedosyt po stronie gospodarzy

Chorwaccy kibice tak wyostrzonych apetytów nie mieli od fantastycznych dla nich Mistrzostwach Świata w Rosji w 2018 roku. Vatreni ponownie przywieźli do kraju medal mundialu, tym razem brązowy. Pokonanie Walii, która w Katarze zagrała słabo, wydawało się być formalnością. Chorwacja zdominowała rywala, zdecydowanie więcej utrzymywali się przy piłce przez cały mecz. W 28. minucie ofensywna gra zaowocowała golem Andreja Kramaricia. W drugiej połowie nie działo się bardzo dużo, ciągle Chorwaci próbowali zwiększyć przewagę, ale nieskutecznie.

Gdy zegar pokazał 90. minutę, sędzia postanowił doliczyć 3 minuty do podstawowego czasu gry. I właśnie w tej ostatniej minucie, rzutem na taśmę Walijczycy zdołali wyrównać, a bohaterem Smoków został Nathan Broadhead. Chorwaci mają prawo być sfrustrowani, bo mieli 67% posiadania piłki i stworzyli sobie wiele sytuacji bramkowych. Walia w ofensywie grała dosyć nieśmiało, lecz przełamali się w najgorszym dla chorwackich kibiców momencie. Udało im się wyrwać 1 punkt z najtrudniejszym z rywali w grupie.

Grupa I

Białoruś 0:5 Szwajcaria Strzelanina w Nowym Sadzie

Raczej każdy spodziewał się tutaj zwycięstwa Szwajcarii z Białorusią, ale już niekoniecznie w tak wysokim wymiarze. Białorusini nie mają jakichś dużych szans na awans na Euro i liczyliby się raczej w walce o 4. miejsce. Wszelkie nadzieje na opór „gospodarzy” rozwiał Renato Steffen już w 4. minucie. 13 minut później Steffen pokonał Andrieja Kudrawietsa po raz drugi, a już w 29. minucie 31-letni zawodnik FC Lugano mógł poszczycić się hat-trickiem.

W drugiej połowie Helweci nie mieli zamiaru się powstrzymywać, bo w 62. minucie rozmiary zwycięstwa powiększył Granit Xhaka, a chwilę później piątą bramkę dla Szwajcarii zdobył Zeki Amdouni. Taki rezultat utrzymał się do końcowego gwizdka. Białorusini byli bezradni i zagubieni jak dziecko we mgle. Oddali co prawda 9 strzałów, ale co z tego, skoro tylko 1 leciał w światło bramki. Dzięki bolączkom Białorusi w defensywie oraz dobrze dysponowanej drużynie, a zwłaszcza dzięki Steffenowi, Szwajcaria może obecnie poszczycić się tytułem najbardziej bramkostrzelnej drużyny tych eliminacji.

Izrael 1:1 Kosowo – podział punktów w Tel Awiwie

Po wywalczeniu awansu do dywizji A Ligi Narodów Izrael wydaje się być minimalnym faworytem w walce o 2. miejsce z Rumunią. Pierwszym rywalem Izraelczyków było Kosowo, które nie chciało ułatwiać rywalowi drogi do Niemiec. I choć przez większość meczu to gospodarze przeważali, to w 36. minucie kardynalny błąd popełnił Eli Dasa, strzelając gola samobójczego. Izraelczycy nie chcieli zawieść swoich kibiców wspierających ich na stadionie w Tel Awiwie i zaczęli robić wszystko, aby to odrobić. Mimo bardzo ofensywnej gry, gospodarze nie byli w stanie wywalczyć więcej niż remis 1:1. Gola na wagę punktu zdobył Dor Peretz. Choć Izrael ma pewną grę co najmniej w barażach, to jednak woleliby awansować bezpośrednio. W marcu zagrają jeszcze ze Szwajcarią, która nie pozostawiła na Białorusi suchej nitki.

REKLAMA

Andora 0:2 Rumunia – 3 punkty zdobyte w męczarniach

Celem Rumunii było zdobycie 3 punktów w tym meczu. Dla nich każdy punkt jest cenny – będą walczyć z Izraelem o 2. miejsce w grupie, które daje bezpośredni awans. Na sam początek Rumuni dostali najłatwiejszego rywala – Andorę. Andorczycy, mimo że nie mieli nic do stracenia, to zagrali bardzo defensywną piłkę, nastawioną na desperacką obronę bramki. Defensywa pękła w 34. minucie, a rozbił ją Dennis Man. Kilka minut po gwizdku otwierającym drugą połowę drugą bramkę zdobył Denis Alibec. Więcej razy wpakować piłki do siatki Rumunia nie była już w stanie. Styl, w jakim Rumunia wygrała ten mecz pozostawia wiele do życzenia – na 12 oddanych strzałów tylko 4 były celne. Pozostałe były albo niecelne, albo zablokowane. Ponadto 3 razy swojego szczęścia w ofensywie spróbowali Andorczycy, ale nic to nie dało. Styl Rumunów słaby, ale najważniejszy jest wynik.

aut. Jan Pietrzak

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,704FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ