Ekstraklasa watchlist. Transfery, które trzeba mieć na uwadze przed startem sezonu

Do Polski trafia wielu zawodników z zagranicy, którzy na papierze prezentują się obiecująco. Mają za sobą ciekawą przeszłość, sprawdzili się w ligach lepszych lub porównywalnych do naszej, nie są już u schyłku kariery lub swego czasu wróżono im większe granie. Teoretycznie mają wszystko, aby zabłysnąć, ale w praktyce Ekstraklasa często weryfikuje ich negatywnie. Na kogo warto zwrócić uwagę w nadchodzącym sezonie? Wybraliśmy siedem nazwisk.

Sonny Kittel

Najnowszy nabytek mistrza Polski, który naprawdę może być postrzegany jako bomba transferowa. Sonny Kittel to pewnie postać Wam znana, ale tylko z opowieści. W końcu kilka lat temu przymierzano go do reprezentacji Polski. 30-latek ma polskie korzenie, zna nasz język i był chętny na reprezentowanie biało-czerwonych barw, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Problemem nie była jednak forma sportowa, a decyzja ówczesnego prezesa PZPN, Zbigniew Bońka, który chciał definitywnie odciąć się od polityki „farbowanych lisów”.

REKLAMA

Sonny Kittel ostatnie sześć sezonów spędził w 2. Bundeslidze, gdzie średnio miał udział przy bramce co 129 minut. To fenomenalny wynik i aż zdziwienie bierze, że nie wyciągnął go nikt z najwyższej klasy rozgrywkowej. 30-latek nie przedłużył wygasającego kontraktu z HSV i trafił do Rakowa. To zawodnik, który powinien wyróżniać się w Ekstraklasie pod kątem walorów technicznych, jak uderzenie z dystansu, dośrodkowanie, stałe fragmenty gry czy jakość podań. Wraz z wiekiem Sonny Kittel zaczął grać bliżej środka boiska, a w Rakowie być może będzie pełnil nawet rolę środkowego pomocnika.

Jurgen Elitim

Jego próbkę umiejętności mogliśmy już zobaczyć w meczu o Superpuchar Polski z Rakowem Częstochowa. Choć widowisko nie porwało to Kolumbijczyk był jednym z piłkarzy, którzy choć trochę przyczynyli się do tego, aby widzowie nie uciekali sprzed telewizorów. Mogła podobać się jego technika oraz niektóre podania. Na pierwszy rzut oka widać, że piłka mu nie przeszkadza, a fakt, że już wskoczył do podstawowego składu Legii sugeruje, że trzeba mieć go na uwadze. 24-latek nie ma za sobą bogatej przeszłości. W wieku 19 lat wypatrzył go Watford, ale później lądował już tylko na wypożyczeniach nie zaliczając nawet debiutu w angielskim zespole. Mimo wszystko dwa sezony regularnej gry na zapleczu La Liga (2020/21 w Ponferradinie i ten miniony w Racingu Santander) to obiecujące CV jak na zawodnika dołączającego do Ekstraklasy.

Ali Gholizadeh

Tak naprawdę moglibyśmy umieścić tutaj każdego zawodnika, który trafił do Lecha Poznań, ale opisywaliśmy ich już w osobnym tekście, więc tutaj chcieliśmy wyróżnić jedynie Aliego Gholizadeha. Sama kwota transferu (1,8 mln euro) już oznacza, że nie jest to byle jaki piłkarz. Część z Was na pewno pamięta go z Mistrzostw Świata w Katarze, a może nawet z meczu Lecha z Charleroi w eliminacjach do Ligi Europy w 2020 roku. To był sezon, w którym Gholizadeh mógł myśleć o transferze do którejś z pięciu czołowych lig europejskich. Był łączony m.in. z Nantes, jego wartość – według portalu Transfermarkt – rynkowa sięgnęła 4 mln euro (czyli ponad dwa razy więcej niż obecnie), ale reprezentant Iranu zdecydował się kontynuować karierę w Charleroi. Zamiast Ligue 1 jest jednak Ekstraklasa.

Dziś do Lecha Poznań trafia piłkarz po przejściach, ale na poziomie, który powinien znacząco wzmocnić zespół. Gholizadeh bazuje przede wszystkim na dryblingu, a Ekstraklasa cierpi na brak takich piłkarzy, więc fani mogą zacierać ręcę. Ale muszą poczekać do września, bo przewiduje się, że dopiero wtedy 27-latek będzie gotowy do gry po wyleczeniu kontuzji kolana.

Efthymios Koulouris

Pogoń w ostatnich latach często bazowała na napastnikach, którzy mieli utrzymać się przy piłce czy pomóc w rozgrywaniu, ale często brakowało im tego, co najważniejsze – goli. Efthymios Koulouris właśnie ma je zapewnić. Grek zapowiadał się na piłkarza mocnego formatu. Został najmłodszym królem strzelców rodzimej ligi. Wejście do Tuluzy miał na tyle imponujące, że The Guardian umieścił go w top 10 najlepszych transferów, a France Football wybrał go do piątki odkryć początku sezonu 2019/20. Potem jednak było już znacznie gorzej. Od 10. kolejki ani razu nie trafił do siatki, a jego zespół zleciał z ligi. Koulouris wrócił do Atromitosu, gdzie znowu regularnie strzelał, ale ani w LASK Linz, ani w Antalyasporze się nie sprawdził. Pogoń dała mu kolejną szansę pokazania, że za granicą też potrafi. Ekstraklasa czeka na jego gole.

Juan Munoz

Pozycja napastnika to problem nękający Zagłębie od odejścia Bartosza Białka. Samuel Mraz, Karol Podliński, Tomas Zajic, Martin Dolezal – wszystkich Ekstraklasa zweryfikowała negatywnie. Niedany był też powrót Jakuba Świerczoka. W tym okienku w Lubinie pojawił się piłkarz nie do końca pasujący do realiów klubu – Juan Munoz. Hiszpan nie będzie miał jednak z miejsca podstawowego składu, ponieważ w końcówce sezonu odpalił akurat pozyskany zimą Dawid Kurminowski. Munoz całą piłkarską karierę spędził na rodzimych boiskach. Zaczynał w Sevilli, gdzie zdołał zadebiutować w La Liga, ale później grał tylko na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Łącznie 199 meczów, 46 goli i 13 asyst to liczby, które każą nam bliżej przyjrzeć się nowemu zawodnikowi Miedziowych.

Adrian Dieguez

Wśród klubów, które nie grają w europejskich pucharach uwagę zwracają przede wszystkim Hiszpanie. Adrian Dieguez to zawodnik wyskautowany i sprowadzony przez Jagiellonię. Jego CV jest bardzo podobne do wyżej opisywanego Juana Munoza. Udało mu się zagrać w Primera Division (15 występów), ale od dłuższego czasu gra tylko i wyłącznie w La Liga 2. W czterech ostatnich sezonach na tym poziomie rozgrywkowym nie zszedł poniżej 2 000 minut. Przez trzy lata była to Fuenlabrada, a latem minionego roku przeniósł się do Ponferradiny, z którą spadł na trzeci szczebel rozgrywkowy. To może też tłumaczyć decyzję o pierwszej próbie podjęcia wyzwania gry zagranicą i transferze do Jagiellonii. 27-latek jest zawodnikiem lewonożnym i mówi się, że bardzo dobrze wyprowadza piłkę. Weryfikacja już niedługo.

Jose Naranjo

Kolejny piłkarz Jagiellonii Białystok na naszej liście i kolejny Hiszpan. Jose Naranjo ma wiele punktów wspólnych z dwójką przedstawionych już jego rodaków. Najwięcej występów zaliczył w La Liga 2 (155), ale miał też swój krótki epizod w elicie (16 występów i 1 gol dla Leganes). Co więcej, w poprzednim sezonie dzielił szatnię z Adrianem Dieguezem, więc Jagiellonia w pakiecie wyciągnęła dwóch spadkowiczów z Ponferradiny. Różnice? Jose Naranjo próbował już swoich sił za granicą. W Genku i AEK Larnaka nie zbierał wielu minut, ale przełożenie liczb na czas gry miał już obiecujące. 28-latek jest bardzo uniwersalnym piłkarzem ofensywnym. Może zagrać na każdej pozycji w przedniej formacji – od „10-tki”, przez oba skrzydła, po środkowego napastnika.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,669FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ