Hitowe starcie Legii Warszawa z Lechem Poznań zakończyło się bezbramkowym remisem. Edward Iordănescu po meczu nie ukrywał rozczarowania skutecznością swojej drużyny, choć docenił zaangażowanie zawodników i postawę w defensywie.
– Zostanę przy dzisiejszym wieczorze. Po meczu z Szachtarem osiągnęliśmy fantastyczny wynik, ale włożyliśmy w to spotkanie bardzo wiele. Wiedzieliśmy, że dzisiaj czeka nas kolejne wyzwanie. Przeciwko Lechowi trzeba dużo biegać, utrzymywać intensywność i być konsekwentnym. Obie drużyny chciały wygrać, bo potrzebowały punktów. Te punkty straciliśmy w poprzednich meczach. Rozegraliśmy cztery mecze derbowe w pierwszej części sezonu, dwa z nich były z Lechem. Żadnych z nich nie przegraliśmy, ale w trzech powinniśmy wygrać. Mieliśmy dzisiaj szanse i powinniśmy strzelać. Potrzebuję więcej od zawodników ofensywnych. Ufam im, ale musimy strzelać więcej goli.
Szkoleniowiec Legii zaznaczył, że mimo wielu pozytywnych aspektów w grze, zespół musi poprawić skuteczność pod bramką rywala. – Myślę, że w polu karnym rywala mieliśmy swoje okazje, ale to nie było wystarczające. Możemy kreować, budować, ale musimy lepiej kończyć sytuacje w ataku pozycyjnym. W czasie ostatniego meczu z Zagłębiem mieliśmy dwie szanse. Musimy się zmienić. Trzeba brać za to odpowiedzialność. Musimy mieć więcej jakości w wykonaniu. Oczekuję większej pewności siebie przy wejściach w pole karne. Jako drużyna musimy również dokładniej dośrodkowywać w pole karne. Brakuje nam ostatniego strzału. Jest to problem, nad którym pracujemy. Mogę pierwszy raz powiedzieć – będę zawsze chronił moich zawodników, ale musimy brać większą odpowiedzialność. Musimy kończyć sytuacje, które tworzymy.
„Budujemy, ale w Legii liczy się wynik”
Iordănescu, mimo że unikał wskazywania winnych, nie krył, że oczekuje więcej od ofensywnych graczy. – Nie chcę dokonywać indywidualnych analiz. Mieliśmy okazje, chociażby Wahana. Po strzeleniu gola typologia gry się zmienia. Lech musiałby zaryzykować. Nie pytajcie o analizę indywidualną, ale brakuje nam tych uderzeń w różnych sytuacjach. Mileta strzelał gole w innych meczach, ale on też musi lepiej przewidywać trajektorię piłki. Musi lepiej uwalniać się spod krycia. Kiedy przełamujesz linię, gdy jesteś blisko pola karnego, musisz lepiej finalizować. W meczach z Szachtarem wbiegaliśmy w wolne miejsca i próbowaliśmy strzelać. Moglibyśmy rozmawiać długo, ale to rzecz, z której najbardziej jestem niezadowolony. W porównaniu do zeszłego roku mamy lepsze posiadanie piłki, więcej podań, gramy atakiem pozycyjnym, ale wszystko musimy finalizować. Walczymy o mistrzostwo i czasem w meczach musisz być reaktywnym. To jest proces. Przed nami dużo pracy.
Trener Legii podkreślił również, że jego zespół wciąż szuka optymalnych rozwiązań taktycznych. – Zaczynamy mecz od formacji 4-3-3. Kreujemy wiele okazji, ale nie strzelamy goli. Rywale to robią. Nam brakuje czasem czasu i pomysłu. W tym systemie napastnicy i skrzydłowi muszą być w polu karnym, muszą tworzyć swoje okazje. Zgadzam się, że Kacper Urbański mógłby być w centralnej części boiska, ale kiedy gramy w tym systemie, nasi skrzydłowi schodzą do środka, aby wspierać Miletę. Chciałem, aby kreowali szanse między liniami. Nawet gdy na papierze jest na skrzydle, podczas meczu często znajduje się w środku. Mamy wielu środkowych pomocników, którzy są świetnymi piłkarzami. Musimy znaleźć rozwiązania na kilka problemów. To bardzo złożona dyskusja. Rozmawiałem ostatnio z osobami odpowiedzialnymi za ten proces.
Edward Iordănescu szanuje remis z Lechem Poznań, ale…
Rumun przyznał, że mimo iż remis można uznać za sprawiedliwy, Legia miała argumenty, by ten mecz wygrać. – Wierzę, że rezultat tego meczu jest sprawiedliwy, chociaż z mojego punktu widzenia – mieliśmy więcej klarownych szans. Uważam, że Paweł Wszołek nie znajdował się na spalonym. Wahan też miał swoją okazję, ale generalnie ten wynik był sprawiedliwy. Drużyna rozegrała cztery mecze derbowe i wszystkie były dobre. Problemem dla nas są te mecze, które już są za nami, z mniejszymi zespołami. Musimy lepiej finalizować akcje. Między nami, a liderem, jest duża strata. Drużyna musi pokazać ducha i kontynuować pracę. Ofensywni piłkarze muszą zdobywać więcej goli. Ostatnio strzelał Rafał Augustyniak, Wahan Biczachczjan, czy Paweł Wszołek. W tym momencie wszyscy w grupie rozumieją, że nakładam na nich dużo presji, ale w trakcie meczu musimy dowozić. W ten sposób zdobywa się mistrzostwo – kreując indywidualne okazje zawodnikami ofensywnymi. Nie możemy pracować mechanicznie. Wierzę, że ta drużyna ma dużo jakości, ale musimy to pokazać. Ja straciłem część zaufania, ale ważne, aby kibice wspierali zawodników. Nie wiem, jak rozwiązać te problemy, jeśli nie będziemy przekazywać naszej jakości dalej.
Na koniec trener podkreślił, że mimo trudnej sytuacji, wierzy w swoją drużynę i proces, który prowadzi. – Zazwyczaj miałem tyle szczęścia, aby przejmować kluby w ciężkich momentach. Udawało mi się tworzyć efektywność. Teraz budujemy, pracujemy, chemią między mną, a drużyną jest poprawna. Michał Żewłakow, Fredi Bobić – są z nami codziennie i wiedzą, jaką pracę wykonujemy. Ich wsparcie jest bardzo ważne. Oni widzą, jak pracuję z drużyną. Ale to nie wystarcza. W takich klubach jak Legia nikt nie ma cierpliwości. Mamy wygrywać. Jestem pewny, że w 80-90% jesteśmy w poprawnym składzie. Zimą możemy być jednak jeszcze lepsi. To nie jest komfortowa sytuacja. Szanuję media, szanuję kibiców. Rozumiem wszystko, jestem dostępny dla klubu. Każdy może analizować na swój sposób. Jeśli jest jakaś osoba, która jest najbardziej sfrustrowana i niezadowolona, to tą osobą jestem ja. Jestem zadowolony, że nie przegraliśmy żadnego z czterech meczów derbowych. Większość z nich kontrolowaliśmy. Ale mistrzostwo wygrywasz nie tylko meczami derbowymi, ale też tymi pozostałymi. A my właśnie w takich gubiliśmy punkty.
