Dzisiejsze starcie Górnika Zabrze z Zagłębiem Lubin miało zweryfikować cele obu drużyn. Przez cały wrzesień nie zaznały one nawet jednej ligowej porażki i coraz odważniej mogły zerkać w kierunku czołówki. Dopisanie kolejnej wygranej mogło być jasnym sygnałem ambicji walki o coś więcej niż miejsce w środku tabeli.
W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy od początku ruszyli do ataku
Dość nieoczekiwanie na prowadzenie wyszli jednak zawodnicy z Lubina. Filip Starzyński rozprowadził atak, podając futbolówkę do Tornike Gaprindashviliego. Gruzin zakręcił defensywą Górnika i uderzył na bramkę Kevina Brolla. Niemiec sparował futbolówkę, która trafiła pod nogi Damjana Bohara. Ten dopełnił jedynie formalności. Zagłębie cieszyło się z prowadzenia przez 7 minut. Uderzenie Kanjiego Okunukiego po rykoszecie wylądowało na poprzeczce, a dobitką popisał się Robert Dadok.
Zagłębie nie składało jednak broni. Po pół godziny gry ponownie prowadzili — tym razem zamieszanie w polu karnym Górnika wykorzystał Filip Starzyński, który precyzyjnym uderzeniem z powietrza strzelił swojego 73 gola na boiskach Ekstraklasy. Warto docenić wysoką intensywność gry w tej części gry.
W drugiej połowie początkowo działo się niewiele
Górnik Zabrze szukał wyrównania, Zagłębie najwyraźniej zmęczone ciężką pracą z pierwszych 45 minut wycofało się, broniąc wyniku. Ponownie akcja Okunukiego z Dadokiem — przy zgraniu piłki Krawczyka doprowadziła do strzelenia gola. Lubin nie miał wyboru i znów musiał ruszyć do ofensywy. Dogranie Bartłomieja Kłudki z zimną krwią wykorzystał Bohar, strzelając bramkę na 3:2. Arbiter sprawdzał co prawda czy przy golu nie było spalonego (swoją drogą w trakcie meczu mieliśmy sporo wątpliwych sytuacji, ale wydaje się, że sędzia nie popełnił błędu), finalnie jednak Zagłębie po raz trzeci mogło cieszyć się z prowadzenia.
Wynik utrzymał się do końca i to Zagłębie Lubin przebiło się (przynajmniej na chwilę) na 7. miejsce w ligowej tabeli. Oba zespoły pokazały dziś sporą determinację i wolę walki, a widzowie z pewnością nie mogą narzekać na widowiskowość meczu. Oczywiście, zwycięzca mógł być tylko jeden, ale Górnik nie ma powodów do wstydu. To były dobre zawody.