Dwa do zera, Raków odsyła Maccabi do Izraela

Scenariusz, w którym Raków Częstochowa kończy swoją przygodę z europejskimi pucharami w sezonie 2025/26 już w połowie sierpnia, byłby porażką wielkiego kalibru dla Marka Papszuna. Szkoleniowiec wicemistrza Polski ma za sobą trudne tygodnie – stracił kilku ważnych graczy, doznał kilku bolesnych porażek, a dodatkowo otrzymał cios od Jonatana Brauta Brunesa, który uznał, że nie jest w nastroju do gry w potencjalnie najważniejszym meczu sezonu. Po porażce 0:1 na własnym terenie Raków chciał udowodnić swoją wartość i wyeliminować Maccabi Hajfa w rewanżu.

Podczas spotkania rozgrywanego w Debreczynie Maccabi skoncentrowało się na obronie zaliczki z pierwszego meczu. Raków Częstochowa nacierał, ale miał problemy z konstruowaniem klarownych sytuacji bramkowych. Goście z Polski zachowywali koncentrację w defensywie, nie pozwalając rywalom na poważne zagrożenie bramce Kacpra Trelowskiego. Wizualnie widać było wyraźną przewagę piłkarzy Marka Papszuna, czego jednak nie oddawały statystyki.

REKLAMA

Cios do szatni

W 19. minucie Tomasz Pieńko – rozgrywający swój najlepszy mecz od wielu miesięcy – otarł słupek bramki „gospodarzy” z Izraela. Sporo zamieszania na skrzydle robił Erick Otieno, któremu brakowało jednak precyzji przy wrzutkach (a częściej przy zgrywaniu piłki) w pole karne. Patryk Makuch walczył, ale nie miał okazji poszukać swojego trafienia. Gdy wydawało się, że Raków mimo przewagi zejdzie na przerwę przy bezbramkowym remisie, drogę do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego znalazł Peter Barath. Raków tuż przed zmianą stron odrobił straty z pierwszego spotkania.

Na początku drugiej połowy Raków pozwolił Maccabi częściej utrzymywać się przy piłce, samemu szukając szans w szybkich kontratakach. Nie udało się co prawda podwyższyć prowadzenia, ale drugą żółtą kartkę obejrzał Lisav Naif Eissat, co znacząco utrudniło sytuację gospodarzy. Goście potrzebowali co prawda kolejnego gola do awansu, ale od tego momentu grali w przewadze jednego piłkarza. Raków cierpliwie czekał na swoją szansę, a 20 minut przed końcem podstawowego czasu gry Tomasz Pieńko wywalczył rzut karny. Jedenastkę pewnie (co za zimna krew!) wykorzystał Lamine Diaby-Fadiga.

Końcówka meczu? Niepotrzebne nerwy i przesadna koncentracja na obronie wyniku. Wicemistrz Polski źle zarządzał finalnymi minutami, ale nie został za to ukarany i to on gra dalej. W decydującej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji rywalem Rakowa Częstochowa będzie bułgarska Arda Kyrdżali.

Maccabi Hajfa — Raków Częstochowa 0:2 (Barath 45+1′, Diaby-Fadiga 76′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,835FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ