Liverpool do Londynu przyjechał w wyśmienitej formie, i w dzisiejszym meczu z West Hamem udowodnił, że jest obecnie najlepszą drużyną Premier League. Fenomenalny występ zanotował Mohamed Salah, zaliczając fantastyczną asystę i strzelając bramkę jeszcze przed przerwą. Pozytywy w zespole West Hamu? Chyba tylko jeden — Alphonse Areola.
Ofensywny Liverpool zdominował West Ham
Otwarcie tego spotkania dla oka neutralnego kibica było świetne. Liverpool od początku wszedł w ten mecz ofensywnie, całą drużyną na połowie gospodarzy. To natomiast West Ham miał pierwszą groźną okazję w tym meczu. Gdyby nie poślizg Paquety. prawdopodobnie po 5. minutach mielibyśmy prowadzenie zespołu Julena Lopeteguiego. Natomiast już w następnej akcji to Liverpool mógł otworzyć wynik tego spotkania. Podanie klasy światowej do Salaha zaliczył Cody Gakpo, jednak fenomenalnie strzał Egipcjanina wybronił Alphonse Areola. Chwilę później Salah miał kolejną świetną okazję, tym razem oddał jednak niecelny strzał głową. Gospodarze dalej byli pod presją Liverpoolu, ale Alphonse Areola po raz kolejny ich uratował, broniąc strzał Curtisa Jonesa w 16. i Luisa Diaza w 23. minucie spotkania.
Nie minęło wiele, a Francuz w końcu został pokonany, właśnie przez Luisa Diaza. Kolumbijczyk w 30. minucie pewnie trafił do bramki Areoli z odległości około 15 metrów. Pod koniec połowy obudził się West Ham, stwarzając sobie kilka sytuacji, a najgroźniejszą w 38. minucie, gdzie Mohammed Kudus oddał strzał w słupek. Chwilę później to jednak goście podwyższyli prowadzenie za sprawą Cody’ego Gakpo. Wszelkie pochwały za tą bramkę należą się jednak Mohamedowi Salahowi za rajd między obrońcami Młotów. Piłka znalazła się pod nogami Gakpo, który posłał ją do bramki Areoli. Po chwili Salah mógł już sam się cieszyć z gola. Piłkę Solerowi odebrał Alexis Mcallister, który posłał futbolówkę do Egipcjanina. Ten pewnie pokonał Areolę podwyższając wynik na 0-3. Gospodarze jeszcze przed przerwą wylądowali na deskach.
Mohamed Salah nutmegged TWO West Ham players before setting up Cody Gakpo for @LFC's second goal 🥵#WHULIV pic.twitter.com/FRsdpppEHJ
— Premier League (@premierleague) December 29, 2024
Diogo Jota wbił gospodarzom gwóźdź do trumny
Na drugą połowę zespół Liverpoolu wyszedł w takim samym stylu, jak zakończył pierwszą, pewnie i ofensywnie. Już po minucie pierwszą okazję miał Salah, jednak po raz kolejny Areola stanął na wysokości zadania, broniąc West Ham przed kolejną stratą bramki. Na czwartą bramkę Liverpoolu nie czekaliśmy jednak długo. W 54. minucie swoje pierwsze trafienie w tym sezonie Premier League zaliczył Trent Alexander-Arnold, i to nie byle jakie. Anglik z ponad 20 metrów huknął na bramkę Areoli, który jeszcze po rykoszecie od Kilmana przy tym strzale był bez szans.
Liverpool dalej napierał, a West Ham był bezradny. W 71. minucie blisko kolejnego gola był Diogo Jota, jednak po raz kolejny na wysokości zadania stanął Areola, który bezdyskusyjnie był najlepszym zawodnikiem gospodarzy w tym spotkaniu. W 75. minucie po raz kolejny blisko gola dla West Hamu był Mohammed Kudus. Tym razem gracz Młotów trafił w poprzeczkę. W 84. minucie Liverpool podwyższył jeszcze na 0-5, a swój świetny występ kolejną asystą przypieczętował Mohamed Salah podając do Diogo Joty, który pokonał Areole. Do końca spotkania oprócz niewielkich przebłysków gospodarzy dalej dominował Liverpool. Więcej bramek jednak nie oglądaliśmy. West Ham bez Łukasza Fabiańskiego kończy rok w marnym stylu, The Reds potwierdzili, że w tym sezonie będą piekielnie trudni do zatrzymania.