Lech Poznań ma najlepszą akademię w Polsce. Z pewnością nie raz słyszeliście tego typu tezę. Ma ona solidne potwierdzenie, bowiem na przestrzeni minionej dekady Kolejorz pozyskał około 60 mln euro ze sprzedaży swoich wychowanków. Wielkopolski klub potrafi wypromować i zarobić na polskich piłkarzach, ale czy kupcy mogą być zadowoleni z dotychczasowych transakcji? Czyja wartość rynkowa jest dziś większa, niż w momencie zakupu?
Robert Gumny -> Augsburg (2 mln euro)
Bądźmy uczciwi. Robert Gumny nie został gwiazdą Bundesligi. Trudno uznawać go nawet za znaczącą postać w Augsburgu, co jest o tyle dziwne, że rozerwał w barwach tego zespołu aż 99 spotkań. Większość z nich była tylko i aż poprawna. Mimo regularnej gry w silnej lidze nie przekonywał do siebie kolejnych selekcjonerów, a jego dorobek w kadrze narodowej zamyka się na 6 występach. Z przykrością musimy także zauważyć, że Gumny od roku tak naprawdę nie gra w piłkę. Najpierw stracił miejsce w składzie, a następnie doznał zerwania więzadła krzyżowego. Dopiero w miniony weekend zanotował 30 minut gry w… Zespole rezerw. Nie powinniśmy być zdziwieni, jeśli po zakończeniu sezonu odejdzie jako wolny gracz.
Obecna wartość rynkowa wg transfermarkt -> 2 mln euro.
Kamil Jóźwiak -> Derby County (4.3 mln euro)
Zaliczył 11 występów na poziomie LaLiga i tego nikt mu nie odbierze. Niestety, w swojej karierze wybierał niezwykle pechowo. Najpierw trafił do Derby, które miało spore problemy – również poza sportowe. Ostatnie miesiące spędził w Granadzie, z którą spadł do drugiej ligi hiszpańskiej. W międzyczasie zaliczył także 44 występy w MLS, część z nich była naprawdę obiecująca. Nie chcemy szufladkować 26-latka, ale nazywając go niezłym graczem, który jednak pewnego poziomu przeskoczyć nie może raczej nie napiszemy niczego kontrowersyjnego. Szkoda, że nie chce wrócić do Polski, bowiem na poziomie Ekstraklasy pewnie nadal byłby wyróżniającym się graczem.
Obecna wartość rynkowa wg transfermarkt -> 1.5 mln euro.
Jakub Moder -> Brighton (11 mln euro)
Gigantyczny pechowiec, który stracił dokładnie 94 spotkania z powodu zerwania więzadła krzyżowego. Obecnie bez większych szans na grę w Brighton. Nigdy nie dowiemy się, co by było gdyby nie przydarzyła mu się kontuzja. Potrafił przecież regularnie występować na boiskach Premier League. Niestety, ostatnie miesiące/lata zastopowały jego karierę. Z początkiem lipca 2025 roku prawdopodobnie zostanie wolnym graczem i będzie musiał od nowa udowadniać swoją wartość. W jego przypadku musimy brać poprawkę na kwestie zdrowotne. Nie został czołową postacią Brighton, a wydatek 11 mln euro już się nie zwróci.
Obecna wartość rynkowa wg transfermarkt -> 10 mln euro.
Tymoteusz Puchacz -> Union Berlin (2.5 mln euro)
Moglibyśmy pisać długo, napiszemy krótko. Poza Kaiserslautern nigdzie miejsca nie zagrzał, a obecnie zalicza przyzwoity początek sezonu w Holstein Kiel. W mediach częściej gości ze względu na swoje barwne powiedzonka niż po udanych akcjach na murawie. Szczerze mówiąc, po tym co widzieliśmy na boiskach PKO BP Ekstraklasy nie łudziliśmy się, że Tymek nagle stanie się wyróżniającą się postacią Bundesligi. Cieszy, że w końcu zaczął grać w tej lidze. Fakt, że Kolejorz zarobił swego czasu 2.5 mln euro był doskonałym interesem ze strony poznaniaków.
Obecna wartość rynkowa wg transfermarkt -> 2 mln euro.
Jakub Kamiński -> Wolfsburg (10 mln euro)
To jest ta runda, to jest ten moment, gdy Jakub Kamiński zacznie robić różnicę – słyszymy co kilka miesięcy. Niestety, kończy się wyłącznie na oczekiwaniach. W momencie pisania tego tekstu mija blisko półtora roku, odkąd po raz ostatni widzieliśmy trafienie Kamińskiego na boiskach Bundesligi. Minione tygodnie to w jego wykonaniu spora nadzieja i stopniowe odsuwanie się od pierwszego składu. Dziś jest jedynie zmiennikiem w Wolfsburgu. Jedynie pocieszenie, że ma 22 lat, więc teoretycznie powinien otrzymać jeszcze kilka szans w poważniejszej lidze… Problem z Kamińskim jest dość oczywisty – nie jest typem lidera, który bierze na siebie odpowiedzialność i robi różnice. Niezależnie czy Wolfsburg grał lepsze mecze czy gorsze, Jakub cały czas jest poprawny i nic więcej. Pozostaje więc czekanie „może w końcu odpali…”.
Obecna wartość rynkowa wg transfermarkt -> 6 mln euro.
Michał Skóraś -> FC Brügge (6 mln euro)
Gdy ogłoszono, że przeniesie się do ligi belgijskiej, nie brakowało głosów, że postawił na zbyt słaby klub. Życie szybko zweryfikowało oczekiwania. Skóraś cały czas balansuje między pierwszym składem a ławką rezerwowych w FC Brügge. Miał kilka momentów, gdy wydawało się, że w końcu przekonał do siebie trenera, jednak po chwili wszystko wracało do normy. Podczas sezonu 2024/25 na 18 możliwych spotkań w podstawowej jedenastce wybiegł 3 razy i to chyba będzie najlepsze podsumowanie w jakim miejscu obecnie się znajduje. Szkoda.
Obecna wartość rynkowa wg transfermarkt -> 5 mln euro.
Filip Marchwiński -> Lecce (3 mln euro)
14 minut w Serie A, 92 minuty w Pucharze Włoch. Ostatnio uraz stawu skokowego, wcześniej po prostu ławka rezerwowych. Marchwiński na polskich boiskach nie potrafił ustabilizować wysokiej formy, ale można się było łudzić, że w lepszej lidze dostanie impuls i pokaże coś więcej. Póki co zderzył się ze ścianą.
Obecna wartość rynkowa wg transfermarkt -> 6 mln euro.
Czekając na tego jednego…
Czy bazując na powyższych przykładach możemy stwierdzić, że Lech Poznań dokonuje genialnych sprzedaży, zarabiając spore pieniądze na piłkarzach, którzy wcale nie są wybitnymi graczami? Oczywiście, byłaby to mocna nadinterpretacja. Kolejorz zarabia dokładnie tyle, ile kupcy są gotowi zapłacić. Jakub Kamiński opuszczał Poznań mając 20 lat, a za sobą tak naprawdę jeden mocny sezon na polskich boiskach. W tamtym momencie nikt nie mógł przewidzieć, czy z miejsca stanie się wartościowym wzmocnieniem Wolfsburga, czy też dwa lata później nadal będzie zagadką (co ma miejsce). Właśnie dlatego kosztował tylko 10 mln euro, a nie 25 mln euro. Co ciekawe, w podobnym czasie do tego samego klubu trafił niejako Bartol Franjic. W jego przypadku VfL zapłaciło 7.5 mln euro Dinamu Zagrzeb. Chorwat do dziś rozegrał 6 spotkań dla niemieckiego klubu, a jego wartość rynkowa wynosi 1.8 mln euro. Niewypał transferowy nie sprawił jednak, że kluby przestały interesować się graczami Dinama.
Dlaczego piłkarze sprzedawani przez Lech nie spełniają oczekiwań? Być może oczekiwania są po prostu zbyt wielkie. Solidni ligowcy rzucani na głęboką wodę mocniejszych lig walczą żeby się na niej utrzymać, zamiast popisywać się swoimi umiejętnościami pływackimi. Gumny, Jóźwiak czy Puchacz zaprezentowali się mniej więcej tak, jak mogliśmy (czy raczej powinniśmy) się po nich spodziewać. Po Kamińskim i Skórasiu oczekiwaliśmy więcej, ale po prostu nie są w stanie przełamać swojej niemocy. Modera dobiły poważne kwestie zdrowotne.
Kupcy nadal będą przyglądać się Kolejorzowi. Być może za kilka miesięcy zgłosi się chętny na Antoniego Kozubala? Lech Poznań zarobi kilka milionów, a nie kilkanaście – jak mógłby zyskać klub ukraiński czy chorwacki. Po części właśnie dlatego, że jego piłkarze nie są pewniakami i nierzadko ich transfery okazują się przepłacone.