Bayern Monachium wygrywa z Borussią Dortmund na ich terenie w ramach „Der Klassiker”. Robert Lewandowski króluje, a panowanie Bawarczyków trwa w najlepsze. Największy poszkodowany? Marco Rose, trener BVB.
Z powyższej relacji najważniejszy jest ten fragment:
Nie będzie wymarzonej przez kibiców rywalizacji w Bundeslidze, dopóki ludzie w klubie, jakim jest Borussia Dortmund, nie spojrzą prawdzie w oczy. Mam wrażenie, że jest jeden człowiek, który idealnie rozumie sytuację i jest nim w moim odczuciu Marco Rose. Co mnie martwi? Że władze z Dortmundu nie zrozumieją z kolei jego punktu widzenia, co może poskutkować straceniem posady, zgaduję, w ciągu roku.
Internet z pewnością będzie wrzeć po kontrowersyjnej decyzji sędziego, który nie podyktował rzutu karnego dla BVB. Szczerze? Mało mnie to obchodzi. Bardziej za to zwracam szczególną uwagę na dwa kluczowe błędy Hummelsa, niż na jeden arbitra. Zawsze będzie jakieś „ale”. Może i słuszne tak jak w tym przypadku, ale przecież Borussia nie przegrywa ciągle w bezpośredniej rywalizacji z Bayernem, bo zawsze winny jest sędzia. Traktujmy się poważnie.
Marco Rose pokazał pazur, tak samo jak po odpadnięciu z Champions League. Z niecierpliwością czekam na jego wypowiedź na pomeczowej konferencji lub coś w ten deseń. Mam nadzieję, że nie będzie gryzienia się w język, bo w Dortmundzie to już zwyczajnie nie przystoi.