Aston Villa wydała dziś oficjalny komunikat o tym, że Dean Smith przestaje pełnić funkcję trenera w klubie. Po przeszło 3 latach przygoda Anglika z „The Villains” dobiegła końca. Z czego zapamiętamy kadencję Smitha i czy decyzja władz Aston Villi jest słuszna?
„Mr Villa”
Dean Smith nie był jedynie trenerem Aston Villi. To wielki fan klubu, ściśle powiązany z kibicami i historią tej drużyny. Przez 3 lata konsekwentnego progresu, rozwoju drużyny, awansu z Championship do Premier League, przeżył wiele wspaniałych chwil. I wszystkie te wielkie momenty, niezapomniane dla całego środowiska „The Villains” Smith dzielił z otaczającymi go ludźmi. Dean Smith oprócz profesjonalizmu i warsztatu menadżerskiego, wkładał w prowadzenie drużyny serce i wielki entuzjazm. Mimo, że w przeciągu ostatnich lat, najwyższy poziom rozgrywkowy w Anglii opuszczało wielu wybitnych szkoleniowców, niewielu z nich odeszło w takiej atmosferze jak Anglik. Wystarczy spojrzeć chociażby na przykład Steve’a Bruce’a. We współczesnej piłce, takich przypadków jak Dean Smith będzie już coraz mniej.
Sprawiedliwa decyzja zarządu?
O Smithie można się wypowiadać w wielu ciepłych słowach. Nie można jednak pominąć faktów, które w ostatnim czasie działały zdecydowanie na niekorzyść angielskiego trenera. Jedynie 3 zwycięstwa i remis w 11 spotkaniach obecnego sezonu Premier League. Cofając się do poprzedniej kampanii – aż 11 porażek w samej rundzie wiosennej na krajowym podwórku. Aston Villa miała pewien wyraźny styl, miała bardzo ciekawych piłkarzy do dyspozycji, na papierze zaliczała systematyczny rozwój. Jednak kiedy przyjrzymy się temu wszystkiemu lepiej, widzimy chociażby średnią zaledwie 1,41 pkt na mecz w 138 spotkaniach. Pieniądze wydane na wzmocnienia za kadencji Smitha? Blisko 300 mln funtów od momentu awansu do Premier League. To ścisła topka nie tylko samej PL, ale i na tle całej Europy, pod względem kwot przeznaczonych na transfery.
Jasne, odejście tak kluczowego piłkarza jak Grealish, regularna niedostępność kontuzjowanych zawodników takich jak Leon Bailey, brak czasu na poukładanie drużyny i wkomponowanie nowych zawodników. To wszystko poniekąd może tłumaczyć rezultaty osiągane przez Smitha. Aston Villa musiała jednak podjąć decyzję. Albo zmieniamy trenera teraz zanim będzie za późno, albo dajemy czas Smithowi. Oba wybory wiązały się z pewnym ryzykiem, ale tu po prostu chyba zabrakło koncepcji w całym tym projekcie. Villa potrzebuje powiewu świeżości, a Dean Smith zasłużył na należyty odpoczynek. Koniec końców to chyba dobrze. Dzięki takiemu obrotowi spraw możemy być świadkami pożegnania „Mr Villi” w pokoju i z szacunkiem, a nie jak inne legendy z Anglii – Lamparda, czy Bruce’a.