Davis Cup: Brak Alcaraza i Sinnera? To nie problem. Hiszpania i Włochy w finale!

Po wycofaniu się z Pucharu Davisa Jannika Sinnera, a tuż przed samym startem także Carlosa Alcaraza, chyba nikt nie spodziewał się, że to akurat kraje przez nich reprezentowane spotkają się w meczu o tytuł. Szczególnie Hiszpanie nie mieli w tym turnieju łatwej drogi, ale dwukrotnie zdołali sięgnąć po zwycięstwo po decydujących deblowych pojedynkach. Włosi natomiast “na papierze” wydawali się całkiem mocni, a mimo wszystko Belgowie zdołali napsuć im wczoraj sporo krwi, rozgrywając niesamowicie zacięty 32-punktowy tie-break w decydującym secie drugiego meczu singlowego. Jednak pomimo wyraźnego osłabienia obie reprezentacje przebrnęły przez etapy ćwierćfinałów i półfinałów i już jutro zmierzą się ze sobą w wielkim finale, aby wyłonić spośród siebie tenisowych mistrzów świata. 

Dwa dni temu dla zawodników z Półwyspu Iberyjskiego punkt w zmaganiach singlowych zdobył Jaume Munar, który niespodziewanie pokonał faworyta – Jiriego Leheckę. Było to o tyle kluczowe, że chwilę wcześniej Pablo Carreno-Busta poległ w starciu z 19. w światowym rankingu Jakubem Mensikiem. Gdyby zatem Munar również przegrał swój mecz, Hiszpania zostałaby wyeliminowana z imprezy. 

REKLAMA

Zrobiło się natomiast 1-1 i o wszystkim miał zadecydować pojedynek deblowy, w którym pierwotnie mieli grać ze sobą pary: Granolles/Martinez – Machac/Pavlasek. Ale po porażce Lehecki, kapitan Czechów: Tomas Berdych zdecydował się na wprowadzenie do gry Jakuba Mensika. Zastąpił on zawodowego deblistę – Adama Pavlaska i patrząc na przebieg tego czesko-hiszpańskiego debla Berdych może żałować zmiany tej nominacji. 

Mensik wypadł bowiem naprawdę słabo i wyraźnie odstawał od pozostałej trójki. Mecz zakończył się w dwóch tie-breakach, w których Czesi mieli łącznie pięć szans, aby wygrać chociaż jedną partię. Nie potrafili jednak wykorzystać ani jednej piłki setowej i po dwóch godzinach i pięciu minutach Hiszpania awansowała do pierwszego finału Pucharu Davisa od 2019 roku, kiedy to triumfowali w całym turnieju. 

Zamiana ról 

Dzisiaj: w półfinale zespół Davida Ferrera podejmował reprezentację Niemiec, których główną gwiazdą bez wątpienia był trzeci tenisista świata – Alexander Zverev. I on wywiązał się z roli murowanego faworyta, pokonując w dwóch setach bohatera ćwierćfinału – Jaume Munara. Doprowadził tym samym do wyrównania w całym meczu, ponieważ wcześniej Jan Lennard Struff uległ Pablo Carreno-Buście. Niemiec miał w tamtym spotkaniu prowadzenie 6:1 w tie-breaku drugiej partii, ale nie zdołał wykorzystać tej ogromnej przewagi i przegrywając siedem kolejnych punktów zszedł z kortu pokonany. 

Wtedy po raz drugi musiał wykazać się hiszpański debel w składzie: Marcel Granolles/Pedro Martinez. Ich przeciwnikami była czołowa para deblowa świata – Kevin Krawietz/Tim Puetz. I po raz kolejny to właśnie Hiszpanie przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę pokonując Niemców 2:1 w setach. 

Także jak widzimy, mimo nieobecności lidera rankingu ATP – Carlosa Alcaraza reprezentacja Hiszpanii radzi sobie naprawdę dobrze. Raz uratował ich Munar, dziś Carreno-Busta, a do tego dwukrotnie zwycięstwo przypieczętował debel. Jest to niesamowite, ponieważ zarówno Czesi, jak i Niemcy wydawali się mocniejsi, a mimo wszystko zawodnicy Davida Ferrera znaleźli sposób, aby odeprzeć ich ataki i w iście mistrzowski sposób zameldowali się w finale, w którym już jutro będą podejmować zwycięzców dwóch poprzednich edycji imprezy – reprezentację Włoch. 

Bez Sinnera da się grać 

Droga Włochów była w tegorocznym Davis Cupie znacznie łatwiejsza, chociaż również nie przeszli oni przez turniej suchą stopą. Bezproblemowo i bez straty seta pokonali w ćwierćfinale Rumunię: Berrettini wygrał z Rodionovem, a później Cobolli szybko odprawił Filipa Misolica. Ale we wczorajszym półfinale zaczęły się schody. Były to schody w postaci walecznego Zizou Bergsa, który mimo trudnego przeciwnika – Flavio Cobolliego, pokazał się z naprawdę dobrej strony. 

Po przegranej w pierwszym secie, Belg doprowadził do wyrównania wygrywając drugą odsłonę w tie-breaku. Jednak tym, co zasługuje na największą uwagę jest tie-break decydującej partii, który okazał się szóstym najdłuższym takim gemem w historii Pucharu Davisa. 

Było tam tyle dramaturgii, że chyba o nic więcej jako fani tenisa nie mogliśmy prosić. Panowie rozegrali aż 32 punkty i bronili całego mnóstwa piłek meczowych. Co chwilę wszystko się zmieniało i do samego końca nikt nie wiedział jak mecz ten się zakończy. Obrony match-pointów były naprawdę imponujące, szczególnie biorąc pod uwagę jak trudne mentalnie jest przecież granie dla swojego kraju. Nie reprezentujesz wtedy tylko siebie, ale cały zespół, co na pewno potrafi dokładać presji. 

REKLAMA

Ale w końcu, po łącznie trzynastu obronionych przez obu piłkach meczowych to Flavio Cobolli zapisał wygraną na swoje konto i dzięki wcześniejszemu zwycięstwu Matteo Berrettiniego zagwarantował Włochom awans do wielkiego finału. 

Kiedy finał? 

Już w niedzielę o godzinie 15:00 rozpocznie się pierwszy mecz finałowy. Nie znamy jeszcze dokładnych nominacji kapitanów na jutrzejsze spotkania, ale patrząc na poprzednie pojedynki możemy spodziewać się meczów w składach: Berrettini – Carreno-Busta i Cobolli – Munar, a w razie potrzeby na korcie powinni pojawić się również debliści: Bolelli/Vavassori oraz Granolles/Martinez. 

Będzie to pierwsze starcie Włochów z Hiszpanami w Davis Cupie od… 19 lat, kiedy to wynikiem 4-1 wygrywała Hiszpania. Teraz zagrają przeciwko sobie w bezpośrednim meczu o tytuł i bez pomocy Alcaraza i Sinnera zadecydują o tym, kto zostanie mistrzem świata w tenisie. Faworytami wydają się reprezentanci Włoch, którzy walczyć będą o trzeci z rzędu tytuł w tych rozgrywkach, natomiast Hiszpania z pewnością będzie chciała powtórzyć sukces z 2019 roku, kiedy to jeszcze z Rafaelem Nadalem w składzie triumfowali po zwycięstwie z Kanadą. 

Pewne jest jednak to, że obie drużyny dadzą z siebie wszystko i po trudnościach, przez które zdołali przebrnąć nie poddadzą się, nawet w sytuacji, która może wydawać się bez wyjścia. Ponieważ tak jak pokazali: wygrywa ten, kto zapisze na swoje konto ostatnią piłkę, a to, że ktoś jest rankingowo “mocniejszy” wcale nie gwarantuje wygranej, a czasami potrafi wręcz dołożyć presji i przyczynić się do końcowej porażki. 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    141,669FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ