Wiecie, co najbardziej mnie denerwuje w kontekście meczów reprezentacji? Polska mentalność. Miliony pseudoekspertów, znawców, którzy już teraz przekreślają Paulo Sousę. Portugalczyk nie poprowadził drużyny w jeszcze ani jednym oficjalnym spotkaniu, a już spłynęła na niego duża krytyka. Powód? Powołania do kadry. Nie rozegraliśmy żadnego meczu pod wodzą nowego trenera, ba! nawet nie wiemy, jaki pomysł na zbudowanie drużyny ma selekcjoner, a przez internet przelały już się dziesiątki komentarzy o tym, że zatrudnienie Sousy było fatalnym rozwiązaniem.
Pójdźmy dalej. Część z „ekspertów” posunęła się krok dalej, sugerując, że zwolnienie Jerzego Brzęczka było złą decyzją. Przecież poczciwy Jurek przynajmniej umiał powoływać odpowiednich zawodników. Nieważne, że „Guardiola z Truskolasów” nie miał żadnego pomysłu na rozwój drużyny. Nieważne, że męczyliśmy się z ekipami pokroju Łotwy. Na tle Włochów wyglądaliśmy jak przypadkowa banda dzieci z podwórka, a cały kraj domagał się zwolnienia Brzęczka. Dziś wszystkie jego winy zostały zapomniane, a miano „złego pana” zyskał Paulo Sousa.
Jestem przekonany, że duża część osób, która nie pozostawia na Portugalczyku suchej nitki, nie pamięta już, że były selekcjoner na początku swojej przygody powołał takich ananasków jak Damian Szymański, Rafał Pietrzak czy Taras Romanczuk. Ponadto fala krytyki po daniu szansy Arkowi Recy była równie wielka co sztormowe fale Bałtyku. Czy dziś ktoś podważa rolę Recy w drużynie narodowej? Nie, gdyż okazał się on bardzo wartościowym zawodnikiem.Naturalne, iż nowy selekcjoner chce wypróbować nową grupę piłkarzy. Kiedy Jerzy Brzęczek był odpowiedzialny za drużynę narodową, Zbigniew Boniek postawił za cel wprowadzenie młodzieży. Zatem czy możemy mieć pretensje do Paulo Sousy za to, że powołał Sebastiana Kowalczyka, Kacpra Kozłowskiego czy Kamila Piątkowskiego?
Wiecie co, liczę się z tym, że mogę spotkać się z falą krytyki. Z tym, że pojawią się głosy, że jestem jednym z tych wyżej wymienionych „pseudoekspertów”. Nieważne. Po prostu nie potrafię przejść obojętnie obok tego, jak jako społeczeństwo przedwcześnie wydajemy osądy. Czy to, że obecnie na liście powołanych nie znalazł się Tomasz Kędziora czy Bartłomiej Drągowski, oznacza, że zostali oni już przekreśleni? Z pewnością nie.
Dajmy w spokoju pracować Paulo Sousie, a po czasie ocenimy jego pracę. Szczerze uważam, że Paulo Sousa jest w stanie wykrzesać z tej drużyny duży potencjał i liczę na korzystny wynik na zbliżających się Mistrzostwach Europy. Jednak jeśli się mylę, a gra reprezentacji okaże się klapą, uderzę się w piersi i przyznam rację wszystkim, których teraz krytykuję. Wszystko zweryfikuje czas i wyniki.