Czy wymiana Aubameyang-Alonso to dobry deal dla obu stron?

Pod koniec stycznia opuścił Londyn, na początku września powraca. Pierre-Emerick Aubameyang nie będzie jednak reprezentować barw Arsenalu, jego nowym pracodawcą zostanie Chelsea. Zawodnik mający za sobą 68 trafień na boiskach Premier League zmienia pracodawcę z dwóch prostych powodów. W Barcelonie stał się niepotrzebny po transferze Roberta Lewandowskiego – w ekipie „The Blues” poszukiwali nowego napastnika.

REKLAMA

Niewielki wydatek

14 milionów euro oraz Marcos Alonso to niezbyt wygórowana stawka jak za usługi napastnika. Takiego, który w poprzednim sezonie strzelił 11 bramek w 17 występach na boiskach LaLigi. Oczywiście, Aubameyang ma już 33 lata i parafrazując klasyka „prochu nie wymyśli”. Mówimy jednak o graczu, który w większości swoich klubów gwarantował wysoką skuteczność. Na swoim koncie ma przecież korony króla strzelców – Bundesligi (2016/17) oraz Premier League (2018/19). Tak naprawdę wątpliwości można mieć jedynie do końcówki jego pobytu w Arsenalu.

Dla Barcy dalsza współpraca z Gabończykiem stała się bezcelowa. Mając Lewandowskiego, Pierre-Emerick stał się jedynie dodatkowym obciążeniem i tak mocno naciąganego budżetu płac. Klub musiał szukać oszczędności i pozbyć się niepotrzebnych graczy, a jedną z ofiar letniej rewolucji stał się właśnie napastnik.

Aubameyang zna trenera

Aubameyang chce być w miejscu, w którym jest potrzebny, a u którego trenera radził sobie najlepiej? Według statystyk, najwięcej goli strzelił pod wodzą właśnie Thomasa Tuchela. Niemiecki szkoleniowiec Chelsea doskonale pamięta swojego dawnego podopiecznego z czasów Borussii Dortmund. Jeśli zdoła wykorzystać jego atuty, „The Blues” będą mieli mnóstwo pożytku z nowego napastnika. W ostatnim meczu ligowym na szpicy zagrał Raheem Sterling. Sprowadzenie typowego środkowego napastnika powinno otworzyć nowe możliwości przed Tuchelem, ale wszystko zależeć będzie od tego, jak Aubameyang odnajdzie się w nowym otoczeniu. Ofensywa Chelsea w pierwszych meczach obecnego sezonu wygląda blado i z pewnością przyda się ktoś, kto nada jej blasku. Pytanie tylko, czy na pewno potrzebowali kogoś takiego, jak Gabończyk. Napastnika, który świetnie odnajduje się w polu karnym, ale ma nikły wpływ na zespół przy konstruowaniu akcji.

W drugą stronę powędrował z kolei Marcos Alonso.

Podobnie, jak Aubameyang w Barcelonie – Hiszpan okazał się już niepotrzebny na Stamford Bridge. W poprzednim sezonie Thomas Tuchel regularnie korzystał z jego usług, ale wpływ miała na to poważna kontuzja Bena Chilwella, przez którą Anglik wypadł na długi czas. Tego lata na Stamford Bridge przyszedł Marc Cucurella, po czym jasne stało się, że na 31-latku postawiono krzyżyk.

Marcos Alonso od przyjścia do Chelsea ma opinię zawodnika, który jest stworzony do gry na wahadle. To głównie za sprawą mistrzowskiego sezonu pod wodzą Antonio Conte, kiedy po zmianie systemu na 3-4-3 i zaufaniu Hiszpanowi w roli lewego wahadłowego Chelsea wystrzeliła, jak z procy. W Barcelonie Marcos Alonso na przedmeczowej grafice będzie widniał jako lewy obrońca, ale w systemie Xaviego zawodnicy grający na tej pozycji otrzymują dużą swobodę w działaniach ofensywnych. Jako, że po drugiej stronie defensywy trener najpewniej będzie ustawiał Julesa Kounde lub Ronalda Araujo to ten lewy obrońca może sobie pozwolić na grę znacznie wyżej, niejako w roli wahadłowego.

Przy transferze Marcosa Alonso można jedynie zadać sobie pytanie: czy Barcelonie potrzebny jest kolejny lewy obrońca? Mają na tej pozycji Jordiego Albę, a w ostatnich meczach bardzo dobrze wyglądał 18-letni Alejandro Balde. Czy przyjście doświadczonego Hiszpana nie ograniczy minut utalentowanego Balde i w konsekwencji nie zahamuje jego rozwoju? W końcu ostatnie lata w Chelsea pokazały, że Marcosowi Alonso daleko do piłkarza klasy światowej.

***

Jeśli interesujesz się Premier League to serdecznie zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SourceChelsea
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ