Villarreal sprawił niespodziankę i pokonał Bayern Monachium w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Ekipa Unaia Emery’ego pokazała jednak w tym spotkaniu znacznie więcej, aniżeli większość oczekiwała. Po szybko strzelonej bramce nie skupiła się na obronie, a wyprowadzała kolejne ataki. Bayern może mówić o dużym szczęściu, bo mógł przegrać znacznie wyżej. W rewanżu na Allianz Arena Bayern powinien być w lepszej sytuacji, ale Villarreal udowadniał już, że potrafi grać przeciwko gigantom na ich terenie.
Zaskakujący wynik
Villarreal był przez większość osób skazywany na pożarcie w tym dwumeczu. W końcu przecież Żółta Łódź Podwodna nie radzi sobie najlepiej w tym sezonie, a niedawne wyniki były tylko tego potwierdzeniem. Ostatnie dwa mecze w LaLiga to dwie porażki: 0:1 z Cadiz i 0:2 z Levante, obie odniesione na wyjazdach. Ciężko więc było szukać pozytywów przed spotkaniem z Bayernem. Oczywiście wszyscy mają w pamięci znakomity mecz z Juventusem w Turynie, kiedy to Villarreal wygrał aż 3:0 i zapewnił sobie awans do następnej rundy. Można to było jednak zrzucić na złe przygotowanie Juventusu, zamiast chwalić zespół z Hiszpanii.
Villarreal zaskoczył Bayern już na samym początku meczu. Szybko zdobyta bramka przez Danjume wymazała wszelkie wątpliwości co do formy drużyny. Reszta spotkania była tylko potwierdzeniem tezy, mówiącej, że Emery potrafi znakomicie przygotować zespół na grę z wielkimi drużynami. Gospodarze byli pewni w obronie, nie dopuszczając graczy Bayernu do stuprocentowych sytuacji. Trochę można przyczepić się do ofensywy, bo przy lepszej skuteczności mogli wygrać znacznie wyżej i zwiększyć swoje szanse w rewanżu. Nie zmienia to jednak faktu, że Villarreal wygrał mecz na Estadio de la Cerámica, i w meczu na Allianz Arena będzie mógł skupić się na bronieniu wyniku.
Dawid kontra Goliat
Dopiero 7. pozycja w tabeli LaLiga może tworzyć mylne wrażenie o jakości Villarrealu. Pamiętajmy jednak, że to drużyna, która w poprzednim sezonie zwyciężyła w rozgrywkach Ligi Europy. Jeszcze przed regularnym sezonem postawiła bardzo trudne warunki Chelsea w meczu o Superpuchar Europy. Już wtedy udowodniła, że potrafi postawić się teoretycznie lepszym rywalom. The Blues ostatecznie wygrali, ale potrzebowali do tego serii rzutów karnych.
Villarrealowi zdarzają się wpadki i gubienie punktów ze słabszymi zespołami. W meczach z czołówką spisuje się jednak zazwyczaj zadowalająco. Chociażby oba mecze z Realem Madryt zakończyły się bezbramkowymi remisami, po których bardzo chwalona była defensywa Żółtej Łodzi Podwodnej. Biorąc pod uwagę tylko mecze wyjazdowe z drużynami z Top6 LaLiga, Villarrealowi udało się pokonać Real Betis oraz Real Sociedad i zremisować z Atletico Madryt i Realem Madryt. Polegli tylko z Sevillą, ale tu jedynie 0:1. Do tego należy dodać wyjazdowe zwycięstwa w Lidze Mistrzów z Atalantą i Juventusem. Oczywiście nie są niepokonani, jeżeli jednak już przegrywają, to najczęściej tylko jedną bramką.
Siłą ekipy Emery’ego jest właśnie bardzo odpowiedzialna gra w obronie. Pokazywali to od dawna w lidze hiszpańskiej, a także ostatnio w ważnych meczach Ligi Mistrzów. Z tego powodu nie skreślałbym ich przed rewanżem z Bayernem. Ich przewaga jest niewielka, bowiem to wciąż tylko jednak bramka. Jeżeli jednak zaprezentują się ze swojej najlepszej strony, może okazać się, że była to aż jedna bramka.