Czterech chętnych, jedno wolne miejsce – analizujemy walkę o TOP 4 w Premier League

Obecny sezon Premier League zapowiadał się na jeden z najgorszych, jeśli chodzi o atrakcyjność batalii o czołową czwórkę. Nikt nie wyobrażał sobie, że z tych rejonów tabeli wypadnie broniący tytułu Manchester City. Na Chelsea, zwycięzcę Ligi Mistrzów, która latem została wzmocniona przez Romelu Lukaku patrzono jako kandydata do tytułu. Liverpool po sezonie, w którym kontuzje prześladowały ich środkowych obrońców miał wrócić na dobre tory i też walczyć o mistrzostwo. Do tej trójki miał dołączyć jeszcze Manchester United, który w letnim okienku transferowym sprowadził Cristiano Ronaldo, Jadona Sancho i Raphaela Varane’a. W ostatnich latach TOP 4 w Premier League nigdy nie wydawało się tak zabetonowane, jak w sierpniu ubiegłego roku.

REKLAMA

Dość powiedzieć, że spośród 20 ekspertów BBC, którzy przed sezonem typowali kształt końcowego TOP 4 aż 19 umieściło w nim cztery wyżej wymienione zespoły. Wyłamał się jedynie Jermaine Beckford, który w swoich przewidywaniach nie widział miejsca dla Liverpoolu w pierwszej czwórce, a przychylniejszym okiem niż reszta spoglądał na Leicester.

screen: www.bbc.com/sport

Z tego grona zawodzi tylko Manchester United i to właśnie dzięki nim sytuacja w tabeli wygląda obecnie tak ekscytująco. Przeanalizujmy zatem szanse poszczególnych zespołów na zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów.

4. miejsce – Arsenal

Punkty: 48
Mecze:
25
Terminarz do końca sezonu (d – mecz domowy; w – mecz wyjazdowy):
Leicester (d), Liverpool* (d), Aston Villa (w), Crystal Palace (w), Brighton (d), Southampton (w), Manchester United (d), West Ham (w), Leeds (d), Newcastle (w), Everton (w), Chelsea* (w), Tottenham* (w)
* – mecz zaległy (w przypadku Chelsea i Tottenhamu data jest jeszcze do ustalenia)
Szanse na miejsce w TOP 4 (wg modelu portalu statystycznego „FiveThirtyEight”): 61%

Arsenal zdecydowanie jest na pole position w wyścigu o pierwszą czwórkę. Mimo trzech zaległych meczów zajmuje czwartą lokatę i jest w bardzo dobrej formie. W ostatnich 10 ligowych meczach zgromadził 25 punktów i żaden zespół nie wypada pod tym względem lepiej. Od porażki na początku grudnia z Evertonem Kanonierzy punktują z imponującą średnią 2,5 pkt/mecz. Ofensywa, która przez pierwsze miesiące sezonu nie mogła się dotrzeć – wreszcie uwolniła swój potencjał. 20-letni Bukayo Saka jest motorem napędowym zespołu. Jego rówieśnik Gabriel Martinelli regularnie dokłada liczby, a 23-letni Martin Odegaard jest dyrygentem całej ofensywy. Nawet brak sprowadzenia nowego napastnika w zastępstwie za Aubameyanga nie odbija się Arsenalowi czkawką, ponieważ Lacazette – mimo, że nie strzela goli – to pozwala błyszczeć reszcie.

Jakie obawy można mieć więc w kontekście miejsca w TOP 4 w Premier League w przypadku Arsenalu?

Łatwy kalendarz już się skończył. Mikel Arteta wypracował w zespole umiejętność dominowania słabszych przeciwników i umiejętnej kontroli wydarzeń boiskowych. Kiedy jednak poprzeczka idzie w górę – niekiedy pojawiają się problemy. Oprócz bardzo trudnych zaległych meczów jako ciężkie przeprawy malują się również wyjazdy na Villa Park, Selhurst Park, St. Mary’s, London Stadium, St. James’ Park oraz mecz na własnym boisku z Manchesterem United. Wprawdzie Arsenal niejednokrotnie w tym sezonie udowadniał, że potrafi pokazać wyższość także nad rywalami aspirującymi do gry o puchary, jednak pamiętajmy, że to zespół, któremu najbardziej ze wszystkich walczących o pierwszą czwórkę brakuje doświadczenia. Bolączki, które trapiły Arsenal głównie na początku rozgrywek udało się Mikelowi Artecie w dużym stopniu wyeliminować, ale zawsze pojawia się znak zapytania, czy jak presja wzrośnie to grzechy przeszłości nie wrócą.

Mimo wszystko, jeśli The Gunners będą do końca sezonu omijać kontuzje to scenariusz, w którym wypuszczają TOP 4 z rąk byłby niespodzianką. Arsenal to drużyna grająca najrówniej, mająca jasno zdefiniowany styl gry i dobrych wykonawców. Obecnie to faworyt w walce o czwartą lokatę.

5. miejsce – Manchester United

Punkty: 47
Mecze:
28
Terminarz do końca sezonu:
Tottenham (w), Liverpool* (d), Leicester (w), Everton (w), Norwich (d), Arsenal (w), Brentford (d), Brighton (w), Chelsea (d), Crystal Palace (w)
* – data do ustalenia
Szanse na miejsce w TOP 4: 10%

Powiedzmy sobie szczerze – jeśli w grze Manchesteru United nic się nie poprawi to miejsce w pierwszej czwórce jest możliwe tylko dzięki jakiemuś wyjątkowo szczęśliwemu splotowi wydarzeń. Podobnie, jak w przypadku Arsenalu teraz poprzeczka wymagań idzie znacząco w górę i w tym przypadku nie ma już miejsca na potknięcia z niżej notowanymi rywalami. Minione tygodnie Czerwonych Diabłów były dość obiecujące, jeśli chodzi o liczbę i jakość kreowanych sytuacji, ale zawodziła skuteczność. Ostatnie spotkania (z Manchesterem City i z Atletico w LM) pokazały jednak, że przy bardziej wymagających rywalach stwarzanie okazji strzeleckich idzie im już opornie.

Na papierze Ralf Rangnick zanotował progres z zespołem, ale spora w tym zasługa korzystnego terminarza. Manchester United nadal ma duże pole do rozwoju w wielu aspektach. Od wychodzenia spod pressingu do samego jego zakładania. Większość zawodników, która powinna być liderami zespołu nie jest w stanie wziąć ciężaru odpowiedzialności na swoje barki. Drużyna mentalnie w wielu spotkaniach nie dojeżdża. Czerwone Diabły to zespół z ogromnym potencjałem personalnym i jeśli wszystkie puzzle dobrze się dopasują – mogą finiszować w TOP 4 nawet przy silnej konkurencji. Niemniej jednak, trzeba być optymistą, aby zakładać taki scenariusz w momencie, kiedy Man United skończyło serię najłatwiejszych spotkań w tym sezonie i w jej trakcie nie pokazało cech zespołu godnego miejsca w pierwszej czwórce.

REKLAMA

6. miejsce – West Ham

Punkty: 45
Mecze:
28
Terminarz do końca sezonu: Aston Villa (w), Tottenham (w), Everton (d), Brentford (w), Burnley (d), Chelsea (w), Arsenal (d), Norwich (w), Manchester City (d), Brighton (w)
Szanse na miejsce w TOP 4: 3%

Spośród analizowanych w tym tekście zespołów analitycy dają West Hamowi najniższe szanse na lokatę gwarantującą grę w Lidze Mistrzów w następnym sezonie. I nie ma się czemu dziwić. Zespół Davida Moyesa przez cały sezon ma bardzo duże natężenie meczów. Oprócz ligi cały czas gra w Lidze Europy, a kiedy ta miała przerwę – występowali w krajowych pucharach. To w połączeniu z nie najszerszą kadrą i brakiem jakościowych zmienników po niezbyt udanych letnich transferach i przespaniu styczniowego okienka odbija się ostatnio na zespole. Można odnieść wrażenie, że Młoty za uszy ciągną dwie postacie – Jarrod Bowen i Declan Rice. A na finisz w TOP 4 to nie może wystarczyć.

Dodatkowo kalendarz do końca sezonu nie jest łatwy, a tylko 4 z 10 meczów West Ham zagra przed własną publicznością. Od lutego Młoty strzelają średnio zaledwie jedną bramkę na mecz. Ponadto w ostatnim ligowym meczu z Liverpoolem kontuzji nabawił się Bowen, który z ostatnich dziewięciu goli zespołu strzelił aż pięć. Jeśli kontuzja okaże się poważna – to praktycznie koniec marzeń West Hamu o TOP 4. Z drugiej strony, ekipa Moyesa i tak gra o cele wyższe niż zakładali to sobie przed sezonem. Gra w Lidze Mistrzów byłaby dla klubu czymś niesamowitym, jednak ponowna kwalifikacja do Ligi Europy już będzie dużym sukcesem. I na tym przede wszystkim powinien się skupić West Ham.

7. miejsce – Tottenham

Punkty: 45
Mecze:
26
Terminarz do końca sezonu:
Manchester United (w), Brighton* (w), West Ham (d), Newcastle (d), Aston Villa (w), Brighton (d), Brentford (w), Leicester (d), Liverpool (w), Burnley (d), Norwich (w), Arsenal* (d)
* – mecz zaległy
Szanse na miejsce w TOP 4: 26%

Drużyna, która jest największą zagadką w tym zestawieniu. Zespół Antonio Conte potrafi zagrać fantastyczny mecz wykorzystując potencjał drzemiący w swojej ofensywie, ale przeplatają to ze spotkaniami wprost fatalnymi, kiedy nie potrafią wyjść z własnej połowy i sprawiają wrażenie zespołu z dolnej połowy tabeli. Którą twarz w dalszej części sezonu będziemy widzieli częściej? Kibice Spurs mogą mieć nadzieję, że przyczyną tak nierównej formy jest duże natężenie meczów. Od zmiany trenera zespół notuje średnią 2,7 pkt/mecz w Premier League, kiedy przerwa między spotkaniami trwa minimum 5 dni. W przypadkach, kiedy ten odpoczynek jest krótszy średnia ta spada do zaledwie 1,4 pkt/mecz. Koguty odpadły już ze wszystkich możliwych rozgrywek, więc prawdopodobnie w środku tygodnia zagrają jeszcze tylko dwukrotnie w ramach odrabiania ligowych zaległości. Taki scenariusz daje nadzieję na wypracowanie regularności i mocny finisz sezonu.

Być może odnieśliście wrażenie, że szukanie przewagi Tottenhamu w takich detalach oznacza, że trudno znaleźć pozytywy gdzie indziej. Tak jednak nie jest. Wejście do składu Doherty’ego za Emersona Royala (swoją drogą – dlaczego Conte potrzebował aż tyle czasu, aby zdecydować się na tą zmianę?) to zupełnie inna jakość dla ofensywy zespołu. Ponadto bardzo obiecujące początki w ekipie Kogutów ma Dejan Kulusevski. Szwed w 5 spotkaniach Premier League, które rozpoczynał w wyjściowej jedenastce strzelił 2 gole i zaliczył 3 asysty. Jeśli Antonio Contemu uda się sprawić, że zespół będzie regularny to – biorąc pod uwagę, że Koguty mają jeszcze bezpośrednie spotkanie z każdym rywalem w walce o TOP 4 – nie można na nich stawiać jeszcze krzyżyku.

Kto jeszcze może włączyć się do wyścigu o TOP 4 w Premier League?

Jeszcze kilkanaście dni temu przeprowadzając taką analizę należałoby dokładniej opisać szansę Wolverhampton na finisz w pierwszej czwórce. Niemniej jednak, po ostatniej serii trzech porażek – z Arsenalem, West Hamem i Crystal Palace – szanse na to znacząco zmalały. Wspomniany portal „FiveThirtyEight” zakończenie sezonu w TOP 4 przez zespół Bruno Lage’a wycenia na niecały 1%, więc nie uwzględnialiśmy ich w tym zestawieniu.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ