Jarrod Bowen – kolejny diament West Hamu

Po dublecie w środowym spotkaniu z Norwich City Jarrod Bowen wskoczył na drugie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej w tym sezonie Premier League. Wyprzedza go tylko – rzecz jasna – Mohamed Salah. Dorobek skrzydłowego West Hamu to 5 goli i 9 asyst (jeśli wliczamy tutaj wywalczone karne). Tym samym przebił już wynik z poprzedniego sezonu. 25-latek rozwija się w zabójczym tempie i z miesiąca na miesiąc jest coraz lepszy. Sufit Bowena ciągle przesuwa się w górę. Powołanie do reprezentacji wydaje się być już tylko kwestią czasu.

REKLAMA

Wszechstronny skrzydłowy

Jarrod Bowen nie jest typem skrzydłowego, który stara się, jak najczęściej być przy piłce i wyczarować coś z niczego. Zresztą – to nie jest gra Davida Moyesa. West Ham bazuje na zawiązywaniu małej gry w bocznych sektorach podczas ataku pozycyjnego, jeśli nastawienie rywala nie pozwala na przeprowadzanie szybkich ataków. Pierwsze spojrzenie nie odda nam tego, jak ważnym piłkarzem dla Młotów jest 25-latek. Liczby w postaci udziałów przy bramkach sugerowałyby, że tam wszystko grane jest przez Bowena, ale to nieprawda. Jednym z powodów tak dobrych występów Anglika jest właśnie fakt, że West Ham nie ogranicza się do jednego schematu podczas atakowania, co sprawia, iż po otrzymaniu futbolówki Bowen często ma czas i miejsce, aby się wykazać.

A skrzydłowy Młotów jest niezwykle produktywny. Już za czasów gry w Championship w Hull City imponował świetnymi liczbami. Wtedy głównie wyróżniał się zdobytymi bramkami (kolejno 14, 22 i 16 w niepełnym sezonie), a dopiero w West Hamie zaczął pełnić bardziej kreatywną rolę. Przez pierwsze półtora roku w Londynie zaliczył 9 asyst. W obecnych rozgrywkach Anglik jest jednym z najlepszych kreatorów w całej lidze oraz stwarza o wiele większe zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Skuteczność do poprawy

Nie widać tego w suchych liczbach, bo Bowenowi brakuje skuteczności. W obecnym sezonie potrzebuje średnio 10 strzałów, aby piłka wpadła do siatki. 25-latek na razie strzelił 5 goli, ale według modeli xG (oczekiwanych goli) „powinien” mieć o 2-3 więcej na swoim koncie. Gorszą różnicę na niekorzyść porównując wartość goli oczekiwanych, a tych rzeczywistych mają tylko Trincao, Gabriel Jesus i Bryan Mbeumo. A przecież skrzydłowy West Hamu potrafi strzelać gole z dalszej odległości – choćby wygrany mecz z Chelsea. Jarrod Bowen zdecydowanie częściej dochodzi do klarownych sytuacji, ale bardzo często je marnuje. Z 13 okazji, które Opta określa jako „big chances” Anglik wykorzystał zaledwie 3. Dla porównania – w całym poprzednim sezonie Bowen miał 11 takich sytuacji i 4 z nich zamienił na gola.

Jarrod Bowen w obecnym sezonie gra bliżej światła bramki niż miało to miejsce w poprzednich latach. Jego liczba kontaktów z piłką w polu karnym wzrosła z 4,21 do 5,31 w przeliczeniu na 90 minut, co owocuje częstszym oddawaniem strzałów (z 1,9 na 2,58) oraz przede wszystkim lepszymi sytuacjami. Współczynnik xG wzrósł niemal dwukrotnie – z 0,22 do 0,36. W konsekwencji po 21 kolejkach Anglik oddał dokładnie tyle samo strzałów z pola karnego, co w całym poprzednim sezonie. Czy to kwestia czasu aż do zawrotnej liczby asyst Jarrod Bowen będzie dorzucał także zawrotną liczbę goli? Niewykluczone. Ten sezon, jeśli chodzi o skuteczność jest w jego wykonaniu na wybitnie niskim poziomie. Wprawdzie nigdy nie był perfekcyjny w tym aspekcie, ale przy zachowaniu uśrednionej skuteczności z minionych lat dziś nie musielibyśmy kombinować z doliczaniem asyst za wywalczone rzuty karne, żeby wepchnąć go na drugie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej.

Jarrod Bowen? Nie, to Arjen Bowen

W taki sposób żartobliwie określają fani West Hamu swojego ulubieńca. Wszystko oczywiście w nawiązaniu do firmowej akcji byłego reprezentanta Holandii. Jarrod Bowen wzorem Arjena Robbena bardzo często szuka zejścia do lewej nogi i uderzenia. Też wszyscy wiedzą, że tego się po nim trzeba spodziewać, ale on i tak znajdzie sposób, żeby ograć rywala. Oczywiście porównania te są symboliczne. Anglik ani nie ma w połowie tak wypracowanej tej akcji, jak Robben, ani nie robi tego tak często. Z drugiej strony, w przeciwieństwie do byłego piłkarza Bayernu, nie jest to też typ piłkarza, który – jak mawia klasyk – gorszej nogi używa jedynie do wsiadania do tramwaju. W barwach West Hamu blisko ćwierć strzałów (dokładnie 23,8%) oddał prawą nogą. Same porównania jednak już coś znaczą i pokazują, jak bardzo kibice cenią zawodnika.

Czas na krok naprzód?

Jeśli Jarrod Bowen będzie w stanie utrzymywać taką dyspozycję to coraz częściej będzie się poruszać temat jego przenosin do którejś z ekip big six. Niemniej jednak, West Ham pod wodzą Davida Moyesa rozwija się harmonijnie i Bowen wcale nie musi mieć parcia na transfer, a klub rozważy tylko oferty za naprawdę grube miliony. Obecnie taką sytuację mamy z Declanem Ricem. Nikt nie ma wątpliwości, że lider środka pola West Hamu byłby wartością dodaną w każdym zespole Premier League, jednak na London Stadium czuje się na tyle dobrze, że nie chce zmieniać barw za wszelką cenę.

Angielskie media ostatnio informowały o zainteresowaniu Bowenem ze strony Liverpoolu. W tym przypadku myślę, że to jeszcze nie czas na transfer do czołowego klubu. Przynajmniej nie tej zimy. Anglik rozwija się w błyskawicznym tempie i ma wiele atutów, ale mam wrażenie, że zmiana zespołu i ewentualne ograniczone minuty mogłyby nieco przyhamować jego rozwój. W West Hamie z kolei stale poszerza wachlarz swoich umiejętności i ma okazję, aby doświadczyć gry w europejskich pucharach. To nie jest miejsce, z którego chcesz wyfrunąć jak najszybciej.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,596FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ