Crystal Palace – drużyna zagadka

Stabilność. Z tym słowem kojarzyć może się Crystal Palace od czasu przejęcia sterów przez Roya Hodgsona. Pod wodzą doświadczonego szkoleniowca Orły, może i nie zachwycają swoją grą, ale w każdym sezonie w miarę szybko zapewniają sobie utrzymanie, finiszując na bezpiecznej pozycji. Ich styl gry oraz wysoka średnia wieku całej kadry, przed startem kampanii każą nam sądzić, że tym razem w końcu to oni spadną z ligi. Jednak Hodgson i jego ekipa co roku udowadniają, że skreślamy ich zbyt szybko. Palace wydaje się być drużyną, która nigdy nie zasmakuje gry w europejskich pucharach, ale też nigdy nie spadnie. Jest po prostu solidnym średniakiem.

REKLAMA

Jednak stabilność kojarzy mi się również nie tylko ze zdobywaniem co roku podobnej ilości punktów. Stabilność to również równa forma na przestrzeni całego sezonu. Bez efektownych zwycięstw, ale też wysokich porażek. A tego w trwającej kampanii o Crystal Palace powiedzieć nie możemy. Orły obecnie – obok Leeds i Evertonu – są chyba najbardziej nieprzewidywalną drużyną. Taką, która może postawić się najmocniejszym albo dostać od nich solidne lanie. Przewidzieć, jak Crystal Palace będzie grało wcale nie jest trudno, ale to jaki będzie wynik już tak.

Nierówna defensywa

Ekipa Hodgsona w obecnym sezonie przyjęła siedem goli od Liverpoolu, po cztery od Chelsea, Manchesteru City i Tottenhamu oraz po trzy od Aston Villi, West Hamu i Burnley. Z 27 spotkań, jakie rozegrali w lidze w tym sezonie aż w siedmiu z nich tracili co najmniej trzy gole. To czwarty najgorszy wynik w lidze – za Leeds, Southampton i West Bromem (wszyscy po 8 razy). Mimo wszystko Orłom zdarzają się też mecze, w których gra obronna funkcjonuje bardzo dobrze i potrafią zachować czyste konto w meczach nawet z czołowymi zespołami Premier League, jak niedawno z Manchesterem United czy wcześniej z Arsenalem.

Niemniej jednak, patrząc na postawę defensywy podopiecznych Hodgsona w całości nie wygląda to najlepiej. Palace w całym sezonie straciło jedynie mniej goli od West Bromu. Nawet, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że od niektórych zespołów rozegrali jeden bądź dwa mecze więcej, to i tak nie jest to żadnym usprawiedliwieniem. Drużyna, która jest nastawiona głównie na bronienie dostępu do własnej bramki i rzadko zapędza się dużą liczbą zawodników pod pole karne rywala ma drugą najgorszą obronę w lidze. Ponadto, jeżeli weźmiemy pod uwagę wskaźnik xGA (expected goals against – oczekiwanych goli straconych), to Crystal Palace wypada niewiele lepiej – czwarte miejsce od końca. Nie świadczy to najlepiej o defensywie zespołu Roya Hodgsona.

Crystal Palace uzależnione od Zahy

Dlaczego więc drużyna, która jest aż nadto pragmatyczna i bazuje głównie na bronieniu się, mając drugą najgorszą defensywę w lidze, jest w miarę spokojna o utrzymanie na 10 kolejek przed końcem sezonu? Palace w trwających rozgrywkach jest po prostu do bólu skuteczne. Najdobitniej przekonało się o tym dwa tygodnie temu Brighton, kiedy to Orły oddały trzy strzały, dwa celne i zdobyły dwie bramki. Jednak tamta szczęśliwa wygrana była jedyną w ostatnich sześciu meczach zespołu Hodgsona. Wszystkie te mecze zbiegły się w czasie z kontuzją Wilfrieda Zahy. Co prawda, we wczorajszym meczu z Tottenhamem Iworyjczyk pojawił się na boisku po przerwie, ale nie był w stanie odmienić gry swojego zespołu. Od kilku sezonów Zaha jest bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem Orłów i to w głównej mierze na nim opiera się gra ofensywna całej drużyny.

W bieżącym sezonie Zaha opuścił dziewięć spotkań we wszystkich rozgrywkach. Palace wygrało tylko jedno z nich, dwa zremisowało i aż sześć przegrało. Strzeliło w nich tylko dwa gole – we wspomnianym już meczu z Brighton. Zespół z Selhurst Park pod nieobecność Iworyjczyka jest bezzębny w ofensywie. Ponadto, gdy Zaha gra, ale nie ma najlepszego dnia, jego koledzy zazwyczaj również dostosowują się poziomem do niego, przez co Orły nie są w stanie realnie zagrozić bramce. Crystal Palace jest tak naprawdę zależne tylko i wyłącznie od formy swojego lidera. I chyba niestety jak narazie musimy się z tym pogodzić. Możemy jedynie się zastanawiać, czy w całej Premier Leauge jest jeszcze jakaś drużyna aż tak uzależniona od jednego piłkarza.

Jaka przyszłość czeka Crystal Palace?

Pomimo serii niekorzystnych wyników, podopieczni Roya Hodgsona nie wydają się być na dzisiaj zagrożeni spadkiem. Crystal Palace z dorobkiem 34 punktów zajmuje obecnie 13. miejsce. Do magicznej bariery 40 punktów, która powinna zapewnić utrzymanie brakuje im już tylko sześciu oczek. Mimo wszystko w ostatnich sezonach do pozostania w elicie wystarczało znacznie mniej. Tak czy inaczej, Orły raczej nie powinny martwić się specjalnie o utrzymanie. Dla Palace będzie to raczej kolejny sezon, który zakończą z bezpieczną przewagą nad strefą spadkową, ale i dużą stratą do miejsc gwarantujących grę w europejskich pucharach. Czyli tak jak co roku. Teraz nasuwa się pytanie, co dalej? Jaka przyszłość czeka drużynę z Selhurst Park?

Crystal Palace tak naprawdę nie rokuje najlepiej. Hodgsonowi po sezonie kończy się kontrakt i nadal nie wiadomo czy go przedłuży. Ponadto w kadrze jest wielu doświadczonych, ale mało perspektywicznych zawodników. Co prawda, 73-letni trener postawił w tym sezonie na 21-letniego Tyricka Mitchella i 22-letniego Eberechiego Eze, a w lecie sprowadził do klubu 20-letniego Nathana Fergusona. Mimo wszystko nie zmienia to faktu, że Orły mają jedną z najstarszych kadr w całej lidze. Ponadto, gdyby Wilfried Zaha odszedł do mocniejszego zespołu, na Selhurst Park mieliby bardzo ciężko go zastąpić. Perspektywa przyszłości naprawdę nie wygląda dla Palace najlepiej. Tyle, że o tym mówi się co roku, a Crystal Palace co roku nie ma problemów z utrzymaniem się w elicie. Pytanie, jak długo tak pozostanie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,577FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ