Cristiano Ronaldo w Al-Nassr. Czy to coś więcej niż skok na kasę?

Cristiano Ronaldo związał się z arabskim Al-Nassr. Jeszcze kilka lat temu tego typu zdanie byłoby medialną bombą atomową — obecnie przyjmujemy je ze względnym spokojem. Jakkolwiek pięknie nie zostanie opakowany angaż w Arabii Saudyjskiej, dla Ronaldo to jedynie dobrze opłacana, piłkarska emerytura. Oczywiście, osoby odpowiedzialne za jego wizerunek będą opowiadały o wielkim biznesowym sukcesie. 200 milionów dolarów rocznie!? To pokazuje, jak wysoko cenią Portugalczyka na Bliskim Wschodzie! W ciemno możemy założyć, że pojawią się dziesiątki opowieści o rosnącej sile arabskiego futbolu, a także planach organizacji Mundialu w 2030 roku. Wszystko sprowadza się jednak do jednego — Cristiano uznał, że nie musi już niczego udowadniać, a na koniec kariery warto skorzystać z szansy dodatkowego zarobku.

REKLAMA

Cristiano wciąż może, ale coraz mniej

Portugalczyk w ubiegłym „nieudanym” sezonie popisał się łącznie 24 trafieniami dla Manchesteru United. Mimo że Czerwone Diabły nie osiągnęły sukcesu jako drużyna, Ronaldo miał solidne wyniki indywidualne. Tylko 6 piłkarzy strzeliło więcej goli w Lidze Mistrzów. Na poziomie Premier League wyprzedzili go jedynie Mohamed Salah oraz Heung-min Son. Mimo wszystko wciąż uchodził za jednego z czołowych piłkarzy świata.

Latem w Manchesterze United debatowano czy korzyści z gry Portugalczyka są większe niż problemy, które taka indywidualność generuje na murawie. Ostatecznie Ronaldo zszedł na boczny tor, samemu dając wiele pretekstów, by podziękowano mu za współpracę — a punktem kulminacyjnym okazał się wywiad, w którym otwarcie skrytykował swojego pracodawcę. Można odnieść wrażenie, że Cristiano wpadł w błędne koło. Im bardziej chciał przekonać, że wciąż jest najlepszy, tym bardziej egoistyczna stawało się jego postępowanie. Nie da się uniknąć porównań z Leo Messim, który po przeciętnym ubiegłym sezonie w barwach PSG, wycofał się nieco w cień i w obecnym wrócił do wielkiej formy. Gdy wszyscy mówili, że się skończył — cierpliwie czekał, zdając sobie sprawę z własnej wartości. Starszy z zawodników postanowił pozostawić po sobie spalone mosty. Albo go kochacie i robicie to, czego oczekuje, albo koniec dobrych relacji.

Kluby pokroju Bayernu czy Napoli zdawały sobie sprawę, że Ronaldo nie sposób dopasować do drużyny. To drużyna musi dopasować się do oczekiwań piłkarza. Kluby portugalskie nie miały szans ze względów finansowych. Ktoś może powiedzieć — po co mu to, skoro jest bogaty. Z tego samego powodu, dla którego będąc u szczytu sławy reklamował ekhm „specyficzne produkty” jak aparat do stymulacji mięśni twarzy. Płacą, to robi. Piłka nożna to praca, więc po ludzku możemy zrozumieć, że Portugalczyk poszedł tam, gdzie oferują najwięcej.

Ten transfer nic nie zmieni

Liga arabska nie stanie się silniejsza. Europejscy kibice nie będą oglądać tamtejszych rozgrywek, tak jak nie śledzi się poczynań Andresa Iniesty w Japonii. Jasne, Ronaldo to piłkarz o nieporównywalnie większej popularności. Al-Nassr przyciągnie zainteresowanie lokalnej widowni, a jeśli tylko Cristiano popisze się jakąś ładną bramką — będą o tym mówić globalne media. Tylko że jeden piłkarz nie sprawi nagle, że Arabia Saudyjska stanie się futbolową potęgą. Do tego trzeba odpowiedniego planu i warunków rozwoju. Najlepszy przykład ostatnich lat — Chiny. Mimo olbrzymich nakładów finansowych na zagranicznych zawodników i trenerów tamtejsza kadra narodowa nie zdołała nawet awansować na Mundial. Może się mylę, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że Arabia Saudyjska wkomponuje sprowadzenie supergwiazdy do większego planu rozwoju futbolu. Do tego trzeba trenerów, zaplecza treningowego, całego systemu. Dziś to jedynie kosztowny rarytas dla szejków.

Cristiano, który jeszcze kilka lat temu uchodził za największego pracusia świata piłki nożnej, odpuścił możliwość szukania nowego wyzwania w Europie

Jasne, on już nic nie musi. Osiągnął w tym sporcie niemalże wszystko, co mógł (oczywiście poza Mistrzostwem Świata), ale to samo mogliśmy napisać kilka lat temu. Ronaldo zawsze znajdował dodatkowe pokłady motywacji. Oczekiwał wiele od kolegów, ale i od siebie. Dziś można odczuć, że ambicje zostały zastąpione petrodolarami. Końcówka w Juventusie i epizod w Manchesterze United pokazały jednak, że Cristiano nie jest już zawodnikiem, w którego wszyscy wpatrują się jak w obrazek. W Arabii Saudyjskiej poziom będzie nieporównywalnie niższy, więc i Portugalczyk znów będzie królem. Za kilkanaście lat nikt nie będzie pamiętać o epizodzie w Al-Nassr, a Cristiano Ronaldo będzie bogatszy niż większość europejskich klubów, w których mógł kończyć karierę.

źródło: twitter/alimo_philip

Jako kibic uważam, że to wciąż znakomity piłkarz. Lata świetności ma już za sobą, ale gdyby dobrze przepracował okres przygotowawczy (pamiętajmy, że w United wrócił do treningów z opóźnieniem), dalej mógłby dawać dużo jakości. Kluczowe — musiałby nieco odpuścić, zluzować, zdjąć z siebie presję. Nie starać się za wszelką cenę udowadniać, że jest geniuszem, tylko bawić piłką. Spójrzcie na Zlatana — poszedł odcinać kupony do MLS, potem wrócił do Milanu i okazało się, że nadal może błyszczeć. Naiwnie liczę, że i Cristiano traktuje Arabię Saudyjską jako odskocznię i za te 2 lata wróci jeszcze do Europy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,599FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ