Dla zespołu Jacka Zielińskiego starcie z Radomiakiem było dopiero drugim w obecnym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Mecz z Legią Warszawa został bowiem przełożony na prośbę wicemistrzów Polski. Radomiak natomiast rozpoczął ten sezon świetnie, ogrywając bezradnego Górnika Zabrze. W drugiej kolejce ekipa z Radomia uległa Lechowi, a dziś miała sporo do udowodnienia swoim sympatykom. Kibice Radomiaka wrócili do swojego domu, a pierwszy mecz na starym (nowym) obiekcie miał być zadedykowany właśnie przybyłym na stadion fanom.
Metalowe pręty na ratunek Cracovii
W pierwszej połowie byliśmy świadkami nieprawdopodobnej sytuacji. Pedro Henrique obijał poprzeczkę drużyny z Krakowa aż w trzech różnych sytuacjach. Gdyby tego było mało, Brazylijczyk dołożył do tego jeszcze jeden słupek. Obręcz bramki Cracovii ściągała na siebie wszystkie uderzenia rywali. Radomiak prezentował się naprawdę dobrze, kontrolując przebieg meczu.
Tymczasem nieoczekiwanie na prowadzenie wyszły Pasy. Michał Rakoczy idealnie w tempo pokazał się do podania prostopadłego, oszukując golkipera rywali i dośrodkowując na praktycznie pustą bramkę. Benjamin Kallman dopełnił jedynie formalności, a goście mogli cieszyć się z pierwszego strzelonego gola. Cracovia nie grała najlepiej, ale to ona schodziła do szatni bardziej zadowolona.
Spokojna druga połowa
Po przerwie Radomiak wyraźnie spuścił z tonu. Co prawda gospodarze dalej dominowali, ale ich przewaga była już zdecydowanie mniejsza. Cracovia również raz na jakiś czas potrafiła się im odgryźć, a gdyby Kallman był tego wieczoru chociaż ciut bardziej skuteczny, to sprawa wyniku byłaby zamknięta już w 70. minucie meczu. Chyba tylko Fin wie co zrobił w wybornej sytuacji, stojąc sam na sam z Filipem Majchrowiczem.
Cracovia nie domknęła meczu, co znów napędziło Zielonych. Zawodnicy trenera Consantina Galcy zaczęli napierać jeszcze mocniej, ale Pasy w dalszym ciągu solidnie się broniły. Radomiak zwyczajnie nie potrafił domykać akcji, mając przy tym masę pecha. Mimo wielu okazji oraz trafienia ze spalonego, RKS nie przebił się przez krakowski mur i gdy sędzia Jarosław Przybył zagwizdał po raz ostatni, goście mogli świętować zwycięstwo.
Radomiak grał, Cracovia wygrała
Zespół z Krakowa bronił się tego wieczoru książkowo. Przyjezdni wykorzystali jeden, aczkolwiek bardzo kosztowny błąd gospodarzy, by następnie przez cały mecz przesuwać jedynie blok obronny i w sposób inteligentny wykorzystywać swoją organizację w grze defensywnej. Radomiak zaspał o raz za dużo, potem bezskutecznie próbując wykorzystać swoją optyczną przewagę.
Podopieczni Jacka Zielińskiego dopisują do swojego konta ważne trzy oczka. Po dwóch rozegranych meczach Pasy mają na swoim koncie cztery punkty, co trzeba nazwać niezłym startem sezonu. Radomiak radzi sobie nieco gorzej, ale fani RKS-u nie powinni bić na alarm. Ich zespół gra naprawdę dobry futbol, a kolejne punkty powinny być jedynie kwestią czasu.