Stadion Cracovii wciąż pozostaje twierdzą niezdobytą. Pasy nie przegrały w tym sezonie przy Kałuży, a Legia ostatni raz wywiozła stąd komplet punktów aż pięć sezonów temu. Trudno więc było oczekiwać przełamania, zwłaszcza że warszawianie, zmęczeni czwartkowym maratonem z Hibernianem i wystawieni w rezerwowym składzie, przyjechali jak na stracenie. Efekt? Kolejne ligowe zwycięstwo Cracovii przed własną publicznością.
Who needs Kallman?
Legia od pierwszych minut przejęła inicjatywę i częściej zagrażała bramce gospodarzy. Już w 2. minucie Alfarela mógł otworzyć wynik. Po strzale Milety Rajovicia piłkę sparował Madejski, a ta spadła pod nogi Francuza. Napastnik nie trafił jednak czysto i zmarnował doskonałą okazję. Kilka minut później swoją szansę miał Wojciech Urbański. Wykorzystał zamieszanie po rzucie rożnym i uderzył groźnie, ale futbolówka minęła minimalnie słupek.
Po kwadransie sytuacja się odwróciła. A już w 24. minucie Al Ammari posłał prostopadłe podanie, które uruchomiło Filipa Stojilkovića. Napastnik Cracovii ruszył dynamicznie, nie dał się zatrzymać obrońcom i wpadł w pole karne. Artur Jędrzejczyk spóźnił się z interwencją, a w jego sektorze powstała luka. Marco Burch próbował ratować sytuację, lecz nie zdołał powstrzymać rodaka. Stojilković zachował zimną krew i pewnym strzałem dał prowadzenie gospodarzom.
Co za rajd! 💨 Co za wykończenie Stojilkovicia! 🤩 Cracovia prowadzi z Legią!
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 31, 2025
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/CEXJud4HYh
Szwajcar udowodnił, że świetnie odnajduje się w realiach współczesnego futbolu. Potrafi przyjąć piłkę pod presją, wykorzystuje siłę i szybkość, a w kontratakach jest zabójczo skuteczny. Tym razem wystarczył mu jeden strzał, aby wpisać się na listę strzelców.
Cracovia po kilku przeciętnych występach wreszcie zagrała lepiej i bardziej zdecydowanie. Z kolei Legia jak to Legia — rozczarowała. Warszawianie nie stworzyli ani jednej stuprocentowej sytuacji i do przerwy wyglądali bezradnie.
Pasy na mistrza?
Legioniści zaczęli drugą połowę tak, jakby w szatni Iordanescu zafundował im słynną „suszarkę” w stylu Alexa Fergusona. Chwilę po wznowieniu gry Szymański przejął piłkę, Arkadiusz Reca popędził lewą stroną i posłał płaskie dośrodkowanie w pole karne. Akcja przypominała sytuację z pierwszych minut meczu. Tym razem role się odwróciły – Alfarela uderzył, Madejski odbił przed siebie, a Mileta Rajović z bliska wpakował piłkę do siatki. To była najłatwiejsza bramka w karierze Duńczyka, a zarazem jego premierowe trafienie w polskiej lidze.
Mocne wejście Legii w drugą połowę! 💥 Mileta Rajović daje wyrównanie drużynie z Warszawy!
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 31, 2025
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/IW22qAtP8v
Po szybkim wyrównaniu tempo spotkania spadło. Legia wyglądała, jakby zadowoliła się remisem, natomiast Cracovia cierpliwie utrzymywała się przy piłce i czekała na swoją okazję. Doczekała się w 66. minucie. Steve Kapuadi źle przyjął futbolówkę i oddał rywalom rzut rożny. Do piłki podszedł Mikkel Maigaard, a jego idealne dośrodkowanie wykorzystał Mauro Perković.
CRACOVIA ZNÓW NA PROWADZENIU! 🔥 Mauro Perković najlepiej odnalazł się w polu karnym i głową skierował piłkę do siatki! ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 31, 2025
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/AAOZkkQFae
Legia znów obnażyła swoje największe słabości. Drużyna nie potrafi skutecznie bronić kontr, a przy stałych fragmentach traci koncentrację. Od poprzedniego sezonu nic się w tym aspekcie nie zmieniło, choć to elementy absolutnie kluczowe dla zespołu, który chce walczyć o mistrzostwo.
Cracovia zagrała dojrzale i pokazała, że potrafi postawić się drużynom z europejskich pucharów. Dobre rozegranie stałych fragmentów, skuteczne kontry i spokój w posiadaniu piłki sprawiły, że Legia została wyłączona z gry. „Pasy” kontrolowały przebieg wydarzeń i dowiozły cenny rezultat.