Filip Rózga od dłuższego czasu znajdował się na celowniku zagranicznych skautów, a informacje o jego możliwym transferze krążyły w mediach od tygodni. W ostatnich dniach toczyła się medialna dyskusja o to, który z austriackich klubów zdoła zakontraktować młodego pomocnika Cracovii. Dziś sprawa wydaje się już przesądzona. Jak poinformował Tomasz Włodarczyk z serwisu Meczyki.pl, a wcześniej również Paweł Paczul z Weszło.com, 18-letni Rózga zostanie nowym zawodnikiem Sturmu Graz – aktualnego mistrza Austrii. Co więcej, zawodnik przechodzi już testy medyczne, które będą skutkowały transferem.
Cracovia sprzedaje, bo… musi?
W sezonie 2024/2025 Filip Rózga wystąpił w 29 meczach PKO BP Ekstraklasy, z czego aż 21 razy wychodził w podstawowym składzie. Portal Transfermarkt wycenia go obecnie na 2,5 mln euro, co wydaje się trafną oceną biorąc pod uwagę jego wiek, doświadczenie i potencjał. Mimo to Cracovia zgodziła się na sprzedaż za około 2 mln euro, co dla wielu kibiców może wydawać się zbyt niską kwotą.
Dlaczego więc klub zdecydował się na transfer już teraz? Choć Rózga jest związany kontraktem do czerwca 2026 roku, władze Pasów uznały, że to ostatni moment, by spieniężyć jego umowę na korzystnych warunkach. W klubie nie chciano powtórzyć błędu z przeszłości – jak w przypadku Michała Rakoczego. Zawodnik Cracovii miał pozostać w zespole i dalej się rozwijać, lecz ostatecznie trafił na wypożyczenie do tureckiego Ankaragücü, a jego rynkowa wartość znacząco spadła. Dziś trudno oczekiwać, że klub zarobi na nim większe pieniędze.
Talent, ale nie gwiazda
Rózga to zawodnik z dużym potencjałem, ale nie można go jeszcze uznać za gwiazdę ligi. Nie był też wiodącą postacią Cracovii – raczej obiecującym młodzieżowcem, który dobrze wpasował się w ekstraklasowe realia. Jego transfer do Sturmu Graz to z jednej strony szansa na rozwój w bardziej wymagającym środowisku, z drugiej – ryzykowny krok, bo trudno oczekiwać, że 18-latek od razu będzie walczył o pierwszy skład mistrza Austrii.
Dla Cracovii to przede wszystkim solidny zastrzyk gotówki, który może zostać przeznaczony na wzmocnienia. Z perspektywy kibica może to być postrzegane jako zbyt szybka sprzedaż – przecież zawodnik mógłby jeszcze podnieść swoją wartość i odejść za wyższą kwotę. Jednak patrząc na realia polskiego futbolu, Cracovia postawiła na rozsądną kalkulację ryzyka. Być może w dłuższej perspektywie to właśnie ten transfer okaże się korzystniejszy niż przedłużanie współpracy z zawodnikiem, którego rozwój mógłby się zatrzymać.