Miniony sezon Ekstraklasy mimo hucznych zapowiedzi i rzekomej walki o pierwszą piątkę ligową przyniósł kibicom Cracovii trochę rozczarowań. Co prawda w teorii Pasy były bliskie żeby zakończyć sezon na szóstym miejscu, ale zbyt wiele w kontekście całych rozgrywek wyższa pozycja by nie zmieniła. Biało-czerwoni kolejny raz muszą zatem budować swój zespół na kolejną odsłonę rozgrywek, tym razem jednak z innym szkoleniowcem za sterem!
Koniec Michała Probierza
Ta informacja jest bezsprzecznie jedną z najważniejszych w perspektywie ostatniej kampanii dla każdego kibica Cracovii. Po ponad czterech latach z klubu odszedł trener, który hucznie zapowiadał „nową Cracovię”. Oczywiście, zdobycie Pucharu Polski oraz Superpucharu to znakomite osiągnięcia, ale w drużynie widać było ogromne oznaki wypalenia. Pasy nie rozwijały się praktycznie w żadną stronę od bardzo dawna.
W dodatku na grę z perspektywy postronnego kibica… NIE DAŁO się patrzeć! Nawet fani zespołu oglądali swoich podopiecznych z ogromnym bólem serca oraz zębów widząc, jaki pomysł na grę mają, a raczej nie mają sami piłkarze. Po przyjściu trenera Zielińskiego wreszcie biało-czerwoni zaczęli grać trochę więcej w piłkę, a mniej we wrzutki.
Dobra gra z wielkimi, tragiczna z „najmniejszymi”
Klasycznie drużyna miała ogromne problemy w sytuacjach, kiedy to ona musiała prowadzić grę. Dopóki Pasy skupiały się na obronie, kontrach wyprowadzanych od czasu do czasu i pozwalały grać swoim rywalom, problemu w zasadzie nie było. Remisy z Lechem, Rakowem, pokonanie Lechii Gdańsk. Cracovia ewidentnie ma patent na tych „lepszych”, kiedy to oddaje pole do gry.
Znacznie gorzej wychodzi jej jednak przejmowanie inicjatywy. Zawodnicy trenera Zielińskiego na przestrzeni całego sezonu grając na znacznie słabszych rywali gubili się całkowicie, tracąc głupie bramki, nie potrafiąc doprowadzić do sytuacji strzeleckich. Progres względem gry „wrzutkowi” jest widoczny na pierwszy rzut oka, ale jeśli realnie Cracovia chce myśleć o europejskich pucharach, to nie może przegrywać spotkań z drużynami pokroju Śląska, Termalici czy Górnika Łęczna.
Pasy zaczęły grać Polakami
Jasne, po zmianie trenera zespół trenera Zielińskiego nie wprowadził do podstawowej jedenastki 10 polskich piłkarzy. Nie mniej jednak regularnie do wyjściowego składu desygnowanych zaczęło być trzech, czterech graczy, którzy urodzili i wychowali się w naszym kraju. Pestka, Rakoczy, Lusiusz czy Myszor niemal z marszu weszli w struktury „pierwszego garnituru”, przez co zagraniczny „zaciąg” zawodników zaczął się powoli uszczuplać.
Transfer Makucha ma jedynie potwierdzać bardziej „polskie” nastawienie Cracovii. Wreszcie zespół zamierza być budowany na naszych zawodnikach, z którymi znacznie łatwiej mogą utożsamiać się kibice. Gracze jak Hanca, Konoplaynka czy Jablonsky dalej będą mieć oczywiście miejsce w drużynie, gdyż albo są jej trzonem i wydatnym atutem od bardzo dawna, albo mogą do kadry zespołu wnieść bardzo dużo jakości. Obcokrajowcy powoli przestają być jednak przymusem, a Polacy zaczęli odgrywać wreszcie role (na razie oczywiście względnie mniejsze niż powinni) starterów w pasiastej układance.
Problemy z grą ofensywną
Pasiaki w ostatnim sezonie w 34 spotkaniach do bramki rywala trafiali zaledwie czterdzieści razy. ŻADEN zespół z górnej dziewiątki nie strzelał rzadziej, a ofensywa Cracovii to jedenasta najlepsza siła rażenia w lidze. Po dobrym początku sezonu strzelać przestał Pelle, a Pasom doskwierał brak klasycznej „9”. Nie było w drużynie napastnika z krwi i kości, co zmienić na najbliższy sezon ma transfer bardzo utalentowanego zawodnika z pierwszej ligi – Makucha.
Pelle podczas rundy wiosennej udowodnił, dlaczego nie jest, a co ważniejsze, nigdy nie będzie prawdziwą dziewiątką. Najprawdopodobniej drogi zawodnika jak i klubu rozejdą się, gdyż Holender zainteresowany jest poszukiwaniem nowych wyzwań. Mimo słabszej drugiej części sezonu należy przyznać bardzo istotną rzecz. Amersfoort przerastał Cracovię, jak i najprawdopodobniej całą Ekstraklasę, o co najmniej dwa poziomy. Znakomity transfer, który bardzo przyczynił się do poprawy gry Cracovii.
Nie można załamywać rąk
Każdy kibic Cracovii przed sezonem liczył na „coś” więcej, aniżeli tylko walki o szóstą pozycję. Bez względu na to jednak, Pasy zostały przejęte przez nowego szkoleniowca dopiero podczas kampanii, a nie przed samym jej startem. Pierwszym poważnym i w pełni oddającym sytuację testem Jacka Zielińskiego będzie dopiero sezon 2022/23, który pokażę kibicom z Krakowa w którą stronę zmierza projekt sportowy klubu.
Pasy nie muszą martwić się o pieniądze, bo co by o Profesorze Filipiakowi nie mówić, ten o stabilizację finansową klubu dba bardzo dobrze. Infrastruktura, warunki, ambicję, w klubie jest wszystko by walczyć o najwyższe ligowe cele. Pytanie brzmi jednak, czy prócz wyżej wymienionych, zostanie do tego jeszcze dołożona boiskowa jakość?