West Ham Łukasza Fabiańskiego podejmował dziś Freiburg w ramach meczu rewanżowego Ligi Europy. Na wyjeździe w Niemczech „Młoty” przegrały 0:1. Zespół z Londynu musiał więc odrobić stratę z pierwszego starcia, aby móc awansować do ćwierćfinału rozgrywek. Jak się okazało, podopieczni Davida Moyesa wzięli to sobie do serca i zaserwowali swoim fanom prawdziwy spektakl. Ozdobą spotkania było trafienie Mohammeda Kudusa z 77. minuty.
Nieczęsto widuje się takie gole. Zazwyczaj kiedy mówimy o znakomitych bramkach, pojawiających się w różnego rodzaju kompilacjach, są to trafienia charakteryzujące się wyszukaną techniką bądź pewną dozą szczęścia. Natomiast tu mieliśmy do czynienia z iście niecodziennym rajdem rozpoczętym na własnej połowie, mijanką graczy rywali i golem połączonym z naprawdę oryginalną celebracją. W głowie mogły pojawić się skojarzenia z wyczynem Heung-min Sona, nagrodzonym w 2020 roku Puskasem.
Dodajmy, że solidny występ w bramce West Hamu zanotował dziś także Łukasz Fabiański. Polski bramkarz nie miał może zbyt wiele do roboty, ale kiedy już dochodziło do zagrożenia ze strony rywali, 38-latek bronił co do niego należało. W efekcie drużyna z Londynu rozgromiła Freiburg aż 5:0, zachowując czyste konto i pewnie awansując do 1/4 finału LE.