Ponad miesiąca na ligowego gola czekać musiał Karol Świderski. Reprezentant Polski wpisał się na listę strzelców podczas czerwcowego starcia przeciwko Columbus, a następnie udał się na zgrupowanie kadry narodowej. Po powrocie nie znalazł drogi do siatki w starciach z Montrealem i NY City. Tej nocy pokazał jednak wielką klasę, dwukrotnie pokonując golkipera Cincinnati. I to w jaki sposób!
Świderski z akrobatycznymi golami
Świderski trafił do siatki już w 14. minucie spotkania, wykorzystując wrzutkę Vargasa. Mimo bliskości aż trzech defensorów rywala Polak i tak znalazł sobie miejsce w polu karnym i efektownym uderzeniem skierował futbolówkę do siatki. Jeszcze bardziej akrobatyczny był drugi gol. Dziesięć minut później kapitalnie uderzył z woleja, popisując się niezwykle urodziwym trafieniem. Tak na marginesie — furorę w USA robi dość specyficzny komentarz.
Dodajmy — Kamil Jóźwiak pojawił się na murawie w 60. minucie, Jan Sobociński w 36. minucie. Występ obu nie był jednak tak spektakularny jak byłego piłkarza PAOKu Saloniki i Jagiellonii Białystok.
Dla Polaka były to gole 6 i 7 w obecnym sezonie MLS – 17 i 18 od momentu podpisania umowy z amerykańskim klubem. Po raz pierwszy od września ubiegłego roku strzelił więcej niż jednego gola w spotkaniu MLS. Forma napastnika jak najbardziej cieszy, ale fani Charlotte nie mają powodów do radości. Drużyna właśnie zanotowała 7 kolejny mecz bez wygranej. Szanse na awans do fazy play-off są jednak nadal możliwe, zespół zajmuje obecnie 12 miejsce w tabeli konferencji wschodniej, ale ma tyle samo punktów co 9. Montreal. To właśnie lokata numer 9 gwarantuje grę w fazie pucharowej.