Spotkanie z Dinamem Zagrzeb miało być swoistym chrztem bojowym dla nowych piłkarzy Chelsea. Thomas Tuchel od pierwszych minut wystawił Pierre-Emericka Aubameyanga oraz Wesleya Fofanę, licząc, że obaj pokażą się z dobrej strony i zapewnią spokojne rozpoczęcie rozgrywek Ligi Mistrzów. Chorwaci wydawali się nieprzewidywalnym przeciwnikiem, ale to ekipa z Anglii stawiana była w roli murowanego faworyta do zwycięstwa.
Szybko stracony gol
Pierre-Emerick Aubameyang już po 9 minutach gry powinien wpisać się na listę strzelców. Nowy napastnik „The Blues” doszedł do znakomitej sytuacji, ale stając oko w oko z bramkarzem Dinama — Dominikiem Livakoviciem przesadnie kombinował, marnując dogodną okazję. Kilka minut później lekcję jak finalizować sytuacje bramkowe dał Mislav Orsić. Niecelne podanie Sterlinga zostało przechwycone przed obrońców z Zagrzebia, a po szybkim rozegraniu piłka wylądowała pod nogą wspomnianego Orsicia. 29-letni Chorwat wygrał pojedynek biegowy z Fofaną i efektownym, wyrachowanym sposobem puścił piłkę obok bezradnego Kepy Arrizabalagi.
Strzelony gol upewnił graczy Dinama, że Chelsea jest dziś do ogrania
Atak pozycyjny graczy z Londynu nie wyrządzał wielkich szkód, a sytuacji bramkowych z niego wynikających było jak na lekarstwo. Co zaskakujące, to Chorwaci wyglądali na piłkarzy o większej kreatywności i pomyśle na zaskoczenie rywala. Gdy oddawali inicjatywę „The Blues”, spokojnie potrafili zablokować drogę do swojej bramki. Kiedy decydowali się na przejście do ataku, bardzo szybko udawało im się zdobywać teren. Dinamo Zagrzeb zagrało dokładnie tak, jak chciało zagrać.
Thomas Tuchel przez cały mecz szukał nowych pomysłów na obudzenie swojej drużyny. Odnoszę wrażenie, że zawodnicy sami nie nadążali za koncepcjami swojego szkoleniowca. Niemiec widział, że gra jego podopiecznych jest niezwykle toporna, a zarazem nie potrafił znaleźć recepty na odwrócenie losów rywalizacji. Paradoksalnie, to w akcjach Chorwatów więcej było automatyzmów. Nawet gdy londyńczycy byli już pod bramką Livakovicia, tracili sekundy na zastanowienie się co dalej. Przez blisko 100 minut gry (z czasem doliczonym) zdołali oddać ledwie trzy celne strzały. To najlepsze podsumowanie dyspozycji piłkarzy Chelsea.
Thomas Tuchel ma problem
Gracze Dinama grali prostą piłkę, broniąc się poprzez zagęszczanie pola karnego i w odpowiednich momentach uciekając się do kontr. Mógł podobać się strzelec gola Orsić, ale udane zawody zagrali także Dino Perić czy Stefan Ristovski (który był zresztą blisko strzelenia gola na 2:0). Po stronie Chelsea zaobserwowaliśmy mnóstwo chaosu i bezradności. Niezwykle nijako wypadł Aubameyang, któremu zabrakło zimnej krwi i takiej typowej, snajperskiej bezwzględności. Chelsea w takim składzie dopiero się dociera i to było dziś widać. Londyńczycy mieli w składzie bardziej znane nazwiska, ale kompletnie nic z tego nie wynikało.