Za Arką Gdynia bardzo pozytywne tygodnie pod wodzą jej tymczasowego trenera, Tomasza Grzegorczyka. Później przyszedł jednak czas na dwie porażki z rzędu, najpierw z liderem, Termalicą, a później odpadnięcie z Pucharu Polski z Piastem Gliwice. Teraz zaś do Gdyni przyjechał kolejny rywal w walce o Ekstraklasę, Wisła Płock.
Arka nie potrafiła wykorzystać swojej dominacji nad Wisłą
Od początku spotkania to Arka Gdynia przeważała nad przeciwnikami. Wisła mocno zepchnięta do defensywy niekiedy miała problemy z wybiciem piłki. W 13. minucie było bardzo groźnie, w polu karnym piłkę otrzymał Dawid Gojny, ale nie opanował jej na tyle, aby strzelić lub podać koledze.
Trochę później podanie Joao Oliveiry do Szymona Sobczaka było minimalnie niedokładne. Gdyby skierował piłkę dosłownie 2 centymetry obok obranego kierunku, kto wie, czy napastnik nie miałby kapitalnej okazji do strzelenia bramki. Niewiele brakło, a mielibyśmy nieoczekiwany zwrot akcji w 30. minucie. Edmudsson, obrońca „Nafciarzy”, groźnie uderzał na bramkę Węglarza po rzucie rożnym.
W kolejnej akcji, tym razem po drugiej stronie boiska, Hide Vitalucci zdaje się, że spanikował. Japończyk miał przed sobą mnóstwo przestrzeni, ale wybrał podanie do Oliveiry, który później bardzo niecelnie strzelał na bramkę. Tuż przed doliczonym czasem gry bramkę prawie strzelił… Gaprindaszwili! To gruziński magik, któremu póki co brakuje trafienia w barwach Arki. Dobitki zaś nie wykorzystał Sobczak. Okazję miał także Vitalucci, ale jego strzał obronił Gostomski.
Arka napierała, aż Wiślacy popełniali błędy, które Ci wykorzystali
Po wzniwieniu gry Arka ponownie przystąpiła do atakowania rywali. Gaprindaszwili zagrał w pole karne do Sidibe, ten nie opanował piłki, ale pokusić o uderzenie mógłby Hide… gdyby podbiegł do piłki. Niewiele minęło, a Gostomski sfaulował Sidibe. Sędzia od razu podyktował rzut karny, który wykorzystał Sobczak.
Około kwadransu później, z lewego skrzydła po akcji Gojny-Vitalucci, Japończyk uderzał groźnie an bramkę Gostomskiego. Minuty upływały. Kocaba popełnił błąd i stracił piłkę przed polem karnym, a Łukasz Sekulski był blisko wyrównania wyniku. Jego koledzy go jednak nie wspierali. Z czerwoną kartką wyleciał Jakub Szymański, który ręką powstrzymał podanie piłki do Sobczaka, który wybiegałby sam na sam z bramkarzem. Przed końcem spotkania najpierw strzał Czubaka obronił Gostomski, a później zablokowano Vitalucciego. Arka upragnionego gola jednak zdobyła po rzucie różnym. Hide uderzył z dystansu i kapitalnym uderzeniem podwyższył wynik. Dwubramkowe prowadzenie przy przewadze liczebnej w końcówce meczu było już wręcz gwarancją zwycięstwa Arki. Tak też się stało, a gospodarze z perspektywy drugiego miejsca mogą czekać na dalszy rozwój wypadków. Zostaną na pozycji wicelidera przynajmniej do jutra, kiedy wyprzedzić ich może Miedź Legnica, przed którą mecz w ostatnią w tabeli Pogonią Siedlce.