Co nie zabije Górnika, to go tylko wzmacnia…

Górnik Zabrze jest klubem niezwykłym. W ostatnich 24 miesiącach stracił swojego czołowego snajpera (Angulo), jednego z najlepszych bramkarzy w lidze (Chudy), a także wychwalanego defensora (Bochniewicz). Ba! Drużynę opuścili również szkoleniowiec (Brosz) i człowiek odpowiedzialny za transfery (Płatek). Ileż to razy myśleliśmy, że Zabrze dostaje cios, po którym ciężko będzie mu się podnieść? To nie były kosmetyczne odejścia, a wyrwy, które miały drastycznie osłabić siłę zespołu. Górnik nie miał szans „szaleć” na rynku transferowym, jego możliwości finansowe były i są mocno ograniczone, a jednak na zimową przerwę w sezonie 2021/22 schodzi na 7. miejscu. Punktowo bliżej ma do europejskich pucharów niż walki o utrzymanie. W czym tkwi sekret Jana Urbana? Czy wiosną uda mu się pozostać w górnej części tabeli?

Początek sezonu w wykonaniu Górnika był dość specyficzny

Drużyna przegrała mecze z Pogonią oraz Lechem i chociaż w obu nie była faworytem, trener zdecydował się na kilka istotnych zmian w składzie. Przed starciem ze Stalą Mielec przeszedł na grę trzema obrońcami, a także odsunął od składu Filipa Bainovicia. W jego miejsce wskoczył 18-letni Adrian Dziedzic. Nic wybitnego nie zaprezentował, ale i tak był pewniejszy od chaotycznego Serba. Urban szukał optymalnego ustawienia, więc z Jagiellonią postawił na środek pola KubicaNowakManneh, co zdało egzamin. Niestety, niemalże identyczny skład przegrał kolejny mecz, rozgrywany z Piastem Gliwice, więc szkoleniowiec dalej musiał szukać. W jednym spotkaniu jego pomysły sprawdzały się znakomicie, w drugim te same rozwiązania kończyły się klęską. Trener mógł mieć spory ból głowy przed meczem z Legią, ale nie bał się ryzyka.

REKLAMA

Mecz, który zdefiniował sezon

Występy ekipy Jana Urbana można śmiało podzielić na dwa okresy. Punktem zwrotnym okazało się starcie z Mistrzami Polski. Do jego czasu Górnik wygrał co prawda 5 pojedynków, ale ciężko było zachwycać się jego grą. Nawet gdy zabrzanie wysoko pokonali Wisłę Płock, dyskutowano głównie o strzeleckiej niemocy Lukasa Podolskiego i rozczarowującej dyspozycji Roberta Dadoka. To właśnie 24-latek sprowadzony ze Stali Mielec stał się symbolem słabości Górnika – a przynajmniej w opiniach dziennikarzy.

źródło: Twitter/WeszloCom

Krytyka względem drużyny była o tyle przesadzona, że ta, cały czas znajdowała się w górnej części tabeli. Podolski nie strzelał bramek, Dadok popełniał błędy, a zarazem po 10. kolejkach strata do wychwalanego Rakowa Częstochowa wynosiła ledwie 2 punkty. Paradoksalnie jednak, medialna otoczka pozwoliła Górnikowi spokojnie wejść w sezon, a w meczu z Legią zaskoczyć swoją siłą. Mimo, że zawodnicy ze stolicy byli w kryzysie, to i tak wielu ekspertów lekceważyło szanse Górnika. Również dlatego, listopadowe zwycięstwo było cenniejsze niż 3 punkty.

Przede wszystkim, przełamał się Lukas Podolski

Mistrz Świata z 2014 roku przez długi czas wydawał się być transferowym rozczarowaniem, ale po starciu z Legią nastąpił przełom. „Poldi” zaczął błyszczeć. Pół żartem – pół serio można narzekać, że zbyt często myśli o kolegach, bowiem w kilku sytuacjach zamiast sam szukać strzału, próbował wyłożyć piłkę innym. Kiedy już sam przymierzył – oj! Nie było czego zbierać. Co nie mniej istotne, praktycznie w pojedynkę rozprawił się z „hejterami”. Przyjmował krytykę na klatę, a następnie udowodnił, że zbyt wcześnie go skreślono.

źródło: twitter/CanalPlus_Sport

Lukas dał impuls drużynie, która odpaliła z formą. Jan Urban w niezwykle prestiżowym starciu postawił na młodziutkiego Dariusza Stalmacha, który z pewnością go nie zawiódł, ale cały zespół pokazał potężny potencjał. W przeciwieństwie do zwycięstw za kadencji Marcina Brosza, sukces udało się wykorzystać w kolejnych meczach.

2021/22 – Górnik pokonuje Legię 3:2, następnie:

wygrywa z Łęczną
wygrywa ze Śląskiem

remisuje z Pogonią
wygrywa z Rakowem
przegrywa z Lechem

Po meczu z Legią zdobywa 10 punktów.

2020/21 – Górnik pokonuje Legię 3:1, następnie

REKLAMA

remisuje z Wisłą Kraków
przegrywa z Zagłębiem
przegrywa z Rakowem
wygrywa z Wartą
przegrywa z Piastem

Po meczu z Legią zdobywa 4 punkty.

Górnik poczuł swoją siłę i zyskał na pewności siebie. Mentalnie, mecz z Legią był idealnym momentem na uwierzenie we własne siły. W ciągu 90 minut zespół traktowany z wyższością przez rywali, zaczął budzić szacunek. Szacunek, na który zawodnicy pracowali w kolejnych występach.

W meczu z Łęczną błysnął ten, który od początku był krytykowany, czyli Robert Dadok

Bardzo dobrze radził sobie także Kubica, klasę pokazał Podolski. Tych samych zawodników można chwalić za starcie ze Śląskiem ale wówczas cała drużyna wyglądała korzystnie, plus kapitalnie wypadł Bartosz Nowak. Pogoń Szczecin? Zdecydowanie gorszy występ Sandomierskiego, co nie pozostało bez reakcji trenera, który dokonał roszady na pozycji bramkarza. Tym sposobem z Rakowem bronił już Daniel Bielica – został on zresztą jednym z bohaterów zawodów. W składzie pojawił się także Jean Jules Mvondo, który zastąpił mającego dołek formy Manneha. Mimo niezwykle wąskiej kadry, Urban dał radę żonglować składem tak, by dobierać optymalne nazwiska. Bez cienia wątpliwości, to on jest jednym z bohaterów dotychczasowej części sezonu. Sam miałem duże wątpliwości, czy to właściwy człowiek w roli trenera zabrzan, ale z kolejki na kolejkę zacząłem doceniać jego rozsądne decyzje.

Od momentu zwycięstwa z Legią, Górnik zaczął grać ambitną, dojrzałą piłkę. Porażka z Lechem Poznań została przyjęta ze spokojem, bowiem śląski zespół zagrał solidny mecz. Jasne, był zdominowany przez długie fragmenty, ale walczył, a to właśnie zaangażowanie i determinacja są najważniejszymi argumentami ekipy Urbana. Być może strata punktów wyjdzie zabrzanom na dobre, bowiem uspokoi nadmierne oczekiwania? Niemalże dokładnie rok temu, ten sam Górnik schodził na przerwę zimową zajmując 5. miejsce w lidze. Gdy wznowiono rozgrywki, punktował najgorzej z wszystkich drużyn Ekstraklasy. W klubie muszą pomyśleć, jak uniknąć podobnej sytuacji.

Niekończące się problemy

Największy problem Górnika to brak stabilizacji. W momencie, w którym klub wyszedł na prostą i bez negatywnych emocji powinien myśleć o wiośnie, coraz poważniejszy jest problem z wygasającymi umowami. Jan Urban z wielu puzzli stworzył twór, który wypada zaskakująco dobrze, a zarazem za chwilę może dostać kolejne ciosy. Jimenez, Wiśniewski, Gryszkiewicz czy nawet Podolski. Każdy z nich ma kontrakt tylko do końca sezonu. Górnik nie ma po swojej strony argumentu finansowego, nie może zbytnio przekonywać bogatym projektem sportowym. Ciężko będzie rozwijać się, gdy co okienko przez szatnię przejdzie tornado. Z drugiej strony, od kilku sezonów klub musi radzić sobie z problemami i za każdym razem wychodzi z nich zwycięsko. Ekipa Urbana w ostatnich tygodniach dała nadzieję, że może wygrać z każdym. Mam wrażenie, że to ważniejsze niż liczba punktów w ligowej tabeli. Dziś Górnik chce się oglądać.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ