Wprawdzie nikt nie spodziewał się szokujących wyników ze strony beniaminków Premier League, ale chyba nie wszyscy zakładali, że będzie tak fatalnie. Southampton zmierza ku najgorszemu wynikowi punktowemu w dziejach ligi. Leicester wydaje się być zespołem kompletnie niepoukładanym. Na południu Anglii, w Ipswich, błyszczy Delap, a kibice na trybunach się bawią. Od zespołu Kierana McKenny nie oczekiwaliśmy spektakularnego powrotu na najwyższy szczebel. Choć ledwie punkt dzielił ich od mistrzostwa Championship, to wciąż byli drużyną, która dopiero co mierzyła się z przeciwnikami na poziomie League One.
Southampton – drużyna karykaturalna
Od pierwszych momentów tego sezonu gra Southampton budziła wiele radości i uśmiechu wśród kibiców angielskiej piłki. Szkopuł w tym, że nie u sympatyków Świętych, a u kibiców pozostałych drużyn. W trakcie swojej kadencji Russell Martin pragnął, by jego drużyna prezentowała nowoczesny futbol. Taki, którego podstawą będzie budowanie akcji krótkimi podaniami, zaczynając od bramkarza. Jednak przyjęcie tak odważnej strategii nie wpłynęło pozytywnie na wizerunek Southampton. Zespół ten zaczął być kojarzony z karykaturą i popełnianiem spektakularnych błędów prowadzących do dogodnych sytuacji rywali. W efekcie tego Święci przodują w statystyce błędów, które zakończyły się bramką drużyny przeciwnej – popełnili ich aż 18. Drugi zespół w tej klasyfikacji, Aston Villa, dopuścił się ich o siedem mniej.
Stanowisko szkockiego szkoleniowca było bardzo chwiejne. 15 grudnia zwolnienie stało się faktem. Zarządcy The Saints postanowili przedwcześnie podziękować Martinowi. W skrócie: miało być imponująco, za to wyszło kompromitująco. Szkota zastąpił Ivan Juric – były szkoleniowiec AS Romy czy Torino. W Southampton liczono, że Chorwat wprowadzi do zespołu więcej piłkarskiego wyrachowania, by utrzymać ich w Premier League. Jednak sytuacje nie uległa poprawie. Święci niemal od pierwszej kolejki okupują strefę spadkową i zmierzają ku temu, by pobić niechlubny rekord Derby County. Mianowicie w sezonie 2007/2008 zgromadzili oni najmniej punktów w historii Premier League – kampanię ligową skończyli z dorobkiem 11 punktów. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że na analogicznym etapie sezonu Barany zgromadziły tyle samo punktów, co obecnie Southampton.
Southampton find themselves on the same number of points as Derby County did after 27 games during 2007/08, when the Rams finished on a record-low points total of 11 📉 pic.twitter.com/UQPDTQdp5x
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) February 26, 2025
Gdy Vardy’emu nic nie doda skrzydeł, Leicester jest blade
Na początku sezonu małe grono osób zakładało, iż Leicester będzie w stanie przełożyć świetną formę z Championship na poziom angielskiej elity. Było to podyktowane głównie odejściem Enzo Maresci oraz kluczowego zawodnika, Dewsbury’ego-Halla, do Chelsea. Choć gra Lisów nie jest tak fatalna jak Southampton, to i tak pozostawia wiele do życzenia. Filarem drużyny jest 38-letni Jamie Vardy, który – nie oszukujmy się – wieczny nie będzie. Przejęcie pałeczki po zasłużonym Angliku będzie arcytrudnym zadaniem, póki co, na horyzoncie nie widać nikogo, kto byłby w stanie tego dokonać. Zespół z Leicester jest mocno uzależniony od dyspozycji Vardy’ego, bo najczęściej punktuje w spotkaniach, w których Anglik zdobywa bramkę lub zalicza asystę.
W Leicester City, podobnie jak w Southampton, również doszło do zmiany szkoleniowca. Często posępnego przy linii bocznej Steve’a Coopera zastąpiono Ruudem van Nistlerooyem, a więc trenerem, który wygrał trzy z czterech spotkań jako trener Czerwonych Diabłów. Niemniej jednak zatrudnienie dobrze prosperującego trenera okazało się złudne. Gra Lisów wciąż nie porywa. W zasadzie ciężko wyciągnąć z ich dyspozycji jakikolwiek pozytyw. Wymowne są również statystyki z okresu ostatnich siedmiu meczów w Premier League
- jeden zdobyty gol
- jedno zwycięstwo, sześć porażek
- bilans bramkowy -15
- wszystkie sześć przegranych spotkań różnicą co najmniej dwóch goli
Bólu sympatyków Leicester nie uśmierzy terminarz, bo jest on naprawdę bolesny. W najbliższym czasie czekają ich kolejno spotkania z Chelsea, Manchesterem United, Manchesterem City, Newcastle, Brighton i Liverpoolem. Oczekiwano poprawy, takowej jednak brak.
Leicester this season:
— StatMuse FC (@statmusefc) February 21, 2025
W3 D5 L7 under Steve Cooper
W2 D1 L9 under Ruud van Nistelrooy
📉 pic.twitter.com/GVUOgEEf2Z
Ipswich – zespół delektujący się chwilami w Premier League
Choć powiedzenie, że wobec Ipswich Town nie powinniśmy mieć żadnych oczekiwań przed startem sezonu może być krzywdzące, to jednak ma ono rację bytu. Warto pamiętać, iż zespół Kierana McKenny zaliczył dwa awanse w przeciągu dwóch sezonów. Sezon 2022/2023 kończyli jako wicemistrz League One, a dziś ich kibice cieszą się każdym momentem w Premier League. Mimo tego, to zespół z południa Anglii wydaje się być kandydatem do utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Jednak bardzo często piłkarze Ipswich sami sobie ważą piwa, między innym poprzez utratę punktów w starciu z bezpośrednimi rywalami o byt w Premier League. Muszą także wyeliminować element dekoncentracji w ostatnich minutach spotkania. Ipswich często zdarza się stracić bramkę w samej końcówce spotkania – tak stracili punkty z Bournemouth czy Southampton. W meczach z Leicester, Brentford i Fulham przepuścili zwycięstwo. Ogromną nadzieją na powodzenie jest dla sympatyków tractor boys Liam Delap. 22-letni napastnik robi bardzo pozytywne wrażenie na boiskach Premier League. Nie tylko z uwagi na dobre liczby, ale także ze względu na ogrom wykonywanej pracy dla zespołu. Delap jest zawodnikiem bardzo aktywnym w pressingu, choć czasem jest on nacechowany nadmierną agresją. Niemniej jednak w przypadku spadku Ipswich Town, angielski napastnik z pewnością będzie rozchwytywany.
Liam Delap in the Premier League this season:
— Football Talent Scout – Jacek Kulig (@FTalentScout) February 15, 2025
☑️24 games
⚽️10 goals
🅰️2 assists
🥅2 penalties won
📊7.48 xG
📈23% conversion rate
Phenomenal campaign for the 22-year-old Ipswich striker! 🔥 pic.twitter.com/ANTroX8air
Zdaje się, że znów będziemy świadkami standardowej wymiany klubów „jojo”, rotujących się co sezon między Premier League a Championship.