Ciągle niepokonani. Na co stać Nottingham Forest w tym sezonie?

Przed startem sezonu w zwyczajowych typowaniach tabeli Premier League u większości kibiców znajdowali się w strefie spadkowej lub tuż nad nią. Gdybyśmy przeprowadzili ankietę wśród fanów angielskiej piłki prosząc o wskazanie jednej drużyny niebędącej beniaminkiem, która spadnie z ligi w obecnych rozgrywkach pewnie najwięcej głosów otrzymałoby Nottingham Forest. Zespół Nuno Espirito Santo rozpoczął sezon jednak bardzo dobrze. Po czterech kolejkach nie tylko nie zaznali smaku porażki, ale nawet nie przegrywali ani przez sekundę, a w minioną sobotę pokonali na Anfield Liverpool.

Nottingham Forest w poprzednim sezonie grało lepiej niż wskazywały wyniki

The Tricky Trees poprzedni sezon zakończyli z dorobkiem 32 punktów, jedno miejsce nad strefą spadkową. Nawet doliczając 4 „oczka”, które zabrała im komisja ligi za naruszenie przepisów dotyczących zysku i zrównoważonego rozwoju zdobywali średnio mniej niż 1 punkt na mecz, a to już sygnał ostrzegawczy przed następnym sezonem, że jeśli się nie poprawią to spadek do Championship będzie prawdopodobny.

REKLAMA

Nottingham Forest na boisku spisywało się jednak o wiele lepiej niż sugerowała tabela. Według modelu punktów oczekiwanych na przestrzeni całego sezonu zasłużyli na 50 „oczek”, czyli znacznie więcej niż zdołali zdobyć. Jeszcze lepiej zespół wypadał, jeśli okres zawęzimy do pracy z aktualnym trenerem, czyli Nuno Espirito Santo. Tutaj znów nikt nie będzie się zachwycał, że w 21 meczach zdobyli 22 punkty, natomiast bardziej szczegółowe statystyki są zaskakujące, jak na zespół walczący o utrzymanie. Do mniej jakościowych okazji – mierzonych przez współczynnik goli oczekiwanych straconych (xGC) – dopuściła tylko pierwsza trójka ligi, czyli Manchester City, Arsenal i Liverpool. Nuno Espirito Santo błyskawicznie zorganizował zespół w grze defensywnej oraz zapewnił platformę do wyprowadzania kontrataków.

Jednym z głównych czynników, przez który Nottingham traciło znacznie więcej goli niż sugerowały statystyki była postawa bramkarzy. Według modelu „post-shot xG” golkiperzy Forest przepuścili 18 goli więcej niż „powinni”. Średnio w prawie co drugim meczu zespół tracił bramkę, której zapobiegłby przeciętny bramkarz. W lecie – jak w każdym okienku transferowym – ściągnęli nowego golkipera, Carlosa Miguela z Corinthians, ale sezon rozpoczął Mats Sels utrzymując miejsce między słupkami.

Odblokowanie ofensywnych piłkarzy

Nuno Espirito Santo nie tylko uszczelnił defensywę, ale też odblokował ofensywny potencjał Nottingham, który marnował się pod wodzą Steve’a Coopera. U poprzedniego szkoleniowca świetnie spisywał się Morgan Gibbs-White, dobre momenty miał też Taiwo Awoniyi, ale on bardzo często był kontuzjowany. U Nuno Espirito Santo zdecydowanie ważniejszą rolę w ofensywie zaczęli odgrywać skrzydłowi – Anthony Elanga oraz Callum Hudson-Odoi. Obaj przychodzili poprzedniego lata, gdy byli w dołku, natomiast wywodzą się z akademii wielkich klubów (odpowiednio Manchesteru United oraz Chelsea) i w seniorskiej karierze pokazywali już, że mają duże umiejętności. Nuno Espirito Santo przywrócił ich na odpowiednią ścieżkę. Hudson-Odoi rozegrał u portugalskiego szkoleniowca ponad 2 100 minut notując 8 goli i 2 asysty, natomiast Elanga nieco mniej niż 2 000 minut, a w swoim dorobku ma 2 trafienia i 7 asyst. Jak na klub z dołu tabeli to bardzo dobre liczby. To oni odgrywają fundamentalną rolę przy wyprowadzaniu ataków po przejęciu piłki.

Symbolem odzyskania piłkarza dla zespołu przez Nuno Espirito Santo jest jednak Chris Wood. Nowozelandczyk gra tak dobrze, że posadził na ławce Awoniyiego, który jeszcze rok temu był przymierzany do najsilniejszych klubów Premier League. Choć na papierze Wood nie wydaje się napastnikiem pasującym do sposobu gry opartego na szybkich kontratakach, to mało kto w całej lidze jest w stanie dorównać mu, jeśli chodzi o częstotliwość trafiania do siatki. Pod wodzą nowego szkoleniowca zdobył już 14 goli we wszystkich rozgrywkach, wpisując się na listę strzelców średnio co 140 minut.

Plan wyjazdu na Anfield

Nuno Espirito Santo nie w każdym meczu wystawia jednak swoje najsilniejsze ofensywne działa. Najlepszym przykładem był sobotni wyjazd na Anfield, gdy 50-latek zaplanował ten mecz w inny sposób. Callum Hudson-Odoi i Anthony Elanga rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych w roli zadaniowców, którzy – jak się okazało – mieli wejść na 30-40 minut i dać impuls przeciwko zmęczonym już przeciwnikom. Strategia Nuno Espirito Santo zakładała nastawienie się wyłącznie na defensywę do momentu pojawienia się na boisku skrzydłowych. W pierwszej połowie przyjezdni nie oddali żadnego strzału i nie zanotowali nawet kontaktu z piłką w polu karnym Liverpoolu, ale realizowali plan nie pozwalając oponentom złapać swojego rytmu i tworzyć dogodnych sytuacji strzeleckich. Trener wiedział jednak, że nie mogą się bronić przez cały mecz i w końcu Forest bardziej się otworzyło, a zwycięskiego gola wypracowali dwaj „jokerzy”. Callum Hudson-Odoi trafił do siatki po podaniu Anthony’ego Elangi.

Nottingham Forest w serwisie X

Zwycięstwem na Anfield Nottingham Forest wysłało sygnał, że oprócz tego co widać na boisku i w liczbach, czyli dobrze zorganizowana defensywa oraz indywidualna jakość w ofensywie mają także trenera, który potrafi opracować skuteczny plan na konkretne spotkanie, aby przeciwstawić się silniejszemu zespołowi. Jeśli zespół wyjeżdża z Anfield z kompletem punktów to możemy zakładać, że potrzebna była spora doza szczęścia oraz heroiczna postawa bramkarza lub/oraz środkowych obrońców. Jednakże, sobotniego popołudnia to nie ich nazwiska padały najczęściej z ust komentatorów. Nottingham bardzo często zatrzymywało ataki już w drugiej linii lub w bocznych sektorach. Liverpool wypracował sobie tylko 0,94 xG, stworzył jedną „dużą okazję” (big chance) i oddał 14 strzałów. Forest nie broniło się desperacko, a pewnie odpierało kolejne ataki jednej z najgroźniejszych ofensyw w Premier League.

Nottingham Forest, czyli Wolves 2.0?

Przez blisko 10 miesięcy nie trudno zaobserwować pomysł jaki ma Nuno Espirito Santo na Nottingham Forest. Ma być to zespół na wzór jego Wolverhampton, z którym awansował do Premier League, następnie rywalizował w Lidze Europy i przez pewien czas byli klubem „best of the rest” (najlepszym spoza big six). Sufit Nottingham aż tak wysoko nie sięga – bo też konkurencja jest obecnie bardziej wymagająca – ale sposób gry zespołu oraz założenia są niemal identyczne jak w Wolves. Największe atuty to kontrataki oraz dobrze zorganizowana defensywa w niskim/średnim bloku. To zespół, który niewiele czasu spędza przy piłce, wysoki pressing stosuje dopiero wtedy, gdy goni wynik lub wyczuje dobry moment na odbiór piłki blisko bramki przeciwnika i nie podejmuje przesadnego ryzyka w rozgrywaniu futbolówki pod własnym polem karnym.

Dobrze zapowiadającą się karierę trenerską Nuno Espirito Santo zahamował bardzo krótki i nieudany epizod w Tottenhamie, po którym nastąpił wyjazd do Arabii Saudyjskiej, gdzie z Al-Ittihad zdobył mistrzostwo kraju. Gdy podpisywał kontrakt na City Ground, zachwytów nad tym ruchem raczej nie było. Portugalczyk wreszcie jednak trafił do środowiska, w którym może odwzorować to, co stworzył na Molineux. Nottingham Forest wyrasta właśnie na podobnie nieprzyjemny zespół, jakim było jego Wolves.

REKLAMA

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,703FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ