Mimo że Liga Konferencji to puchar trzeciej kategorii, to u nas w Polsce przyniosła mnóstwo emocji. Piękne przygody Jagiellonii Białystok oraz Legii Warszawa zostaną w pamięci kibiców na długie lata. A cały sezon rozgrywek został zakończony na Tarczyński Arena we Wrocławiu. Tam 28 maja trofeum podniosła Chelsea, najrówniejsza drużyna na przestrzeni całego turnieju.
Faza ligowa – komplet zwycięstw. Faza pucharowa – tylko jedna porażka. Ale za to taka, która zapadła w pamięć naszym rodakom. Jedynym pogromcom Chelsea była Legia Warszawa, która ograła londyńczyków na ich stadionie.
Wizjoner Isco
Początek okazał się być wręcz wymarzony dla podopiecznych Manuela Pellegriniego. Grający w biało-zielonych trykotach dobrze weszli w mecz, a bohaterami akcji bramkowej byli ex-piłkarze Realu Madryt oraz FC Barcelony. Złe podanie Malo Gusto rozpoczęło akcję Realu Betis, Isco nie zdecydował się na strzał, tylko na rozegranie do boku, a kompleksowo obsłużony Ez Abde spokojnie wykończył cały atak. Chyba tylko Isco mógł w tej sytuacji wymyślić takie podanie.
Chelsea nie mogła otrząsnąć się z pierwszego uderzenia, zaś rywal wciąz nacierał. Filip Jorgensen niedługo później musiał zbierać się do strzału z dystansu Marca Bartry. Hiszpańskiemu stoperowi zdarzało się tworzyć przewagę w ofensywie, ale z czasem angielska ekipa opanowała sytuacje. Problem był jednak taki, że londyńczycy nie mieli pomysłu na zaatakowanie przeciwnika.
Bezsilny był Cole Palmer, ataki skrzydłami nie zdawały się na wiele. W środku pola rządzili gracze z Andaluzji. W obronie też nie przeciekali. Lecz przewaga Chelsea rosła z biegiem czasu.
Cole Palmer się obudził
Piłkarze Enzo Mareski męczyli się na boisku bardzo długo, ale na ratunek przyszedł ten, na którego wszyscy liczyli. I ten, który dotychczas zawodził. Tak, w drugiej połowie oglądaliśmy innego Cole’a Palmera. Anglik wszedł na swoje obroty i w pięć minut zdołał odwrócić wynik meczu.
Dwie bramki wypracowane przez dwa świetne zagrania. Najpierw Palmer zagrał za linię obrony, a tam głową do bramki trafił Enzo Fernandez. Później natomiast skrzydłowy pokręcił na prawym skrzydle i dograł do będącego bez krycia w polu karnym Nicolasa Jacksona. Geniusz Cole’a objawił się w kluczowym momencie.
Od pewnego momentu w tym meczu angielski zespół przejął inicjatywę i zasłużenie zdobył oba gole. Były one następstwem konsekwentnej gry ofensywnej Chelsea. A postawiony pod ścianą Real Betis musiał się otworzyć, co stworzyło okazje na dobicie rywala. Świetną kontrę fatalnie zmarnował jednak Jackson, który popełnił błąd przy prowadzeniu piłki.
Mimo tego gol na 3:1 i tak padł. Niedługo później ładną bramę zdobył wprowadzony na boisko Jadon Sancho. Co ciekawe, nie był to jednak ostatni gol w tym meczu. Wynik ustalił Moises Caicedo w doliczonym czasie gry. Ekwadorczyk sam rozpoczął akcję i sam ją wykończył strzałem sprzed szesnastki.
Nie będzie pierwszego w historii europejskiego trofeum dla Realu Betis. Puchar na polskiej ziemi podniosła Chelsea i miejmy nadzieję, że fani z Londynu nie będą świętować w taki sam sposób, w jaki spędzali czas przed meczem na wrocławskim rynku.