Chelsea wie jak grać z czołówką. 5 wniosków po 12. kolejce Premier League

Po 12. kolejce Premier League, ostatniej przed przerwą reprezentacyjną, klasycznie zapraszamy na subiektywne podsumowanie minionej serii gier w formie 5 tematów, które omawiamy szerzej. Dziś bierzemy na tapet grę Chelsea z czołówką, braki kadrowe Tottenhamu, pozycję napastnika w Arsenalu, Brunodependencię w… (nie, nie Manchesterze United) Newcastle oraz formę Virgila van Dijka. Zapraszamy do lektury!

REKLAMA

Chelsea wie jak grać z czołówką

Hitem kolejki było spotkanie na Stamford Bridge, gdzie po prawdziwym thrillerze Chelse zremisowała z Manchesterem City 4:4. Tak wysoki wynik to zasługa The Blues, którzy nie pozwolili rywalom wejść w swoją strefę komfortu. Manchester City w takich meczach chce przede wszystkim minimalizować zagrozenie pod własną bramką, a gospodarze regularnie nękali defensywę Obywateli, którzy nie mogli wejść na swoje optymalne obroty w rozegraniu, pressingu i kontrolowaniu przebiegu gry. Mauricio Pochettino przygotował bardzo dobry plan, a zawodnicy skutecznie go zrealizowali. To było pierwsze spotkanie Premier League od września 2020 roku, w którym zespół Pepa Guardioli stracił co najmniej 4 gole i drugie od sezonu 2017/18, w którym wartość xG (goli oczekiwanych) przeciwnika wyniosła ponad 3.

Chelsea w tym sezonie wygrała już z Tottenhamem i zabrała punkty Arsenalowi, Liverpoolowi oraz Manchesterowi City. Często mają problemy w spotkaniach, w których jako faworyt muszą prowadzić grę, ale gdy przychodzi do spotkań z czołówką to wyglądają świetnie. Potrafią wytrącić z równowagi przeciwnika, który posiada wiele jakości z piłką i dobrze czują się w szybkich atakach. Na razie to przepis, który daje bardzo dobre rezultaty w bezpośrednich spotkaniach z faworytami do najwyższych lokat.

Chelsea 4:4 Manchester City

Tottenham wkrótce odpadnie od czołówki

Takie tezy kibice regularnie stawiali już po meczu z Chelsea, gdy porażke Tottenham okupił dwoma czerwonymi kartkami oraz kontuzjami Micky’ego van de Vena oraz Jamesa Maddisona. Koguty straciły dwóch znakomitych zawodników i arcyważnych dla ich stylu gry. Mecz z Wolves (1:2), przegrany po dwóch straconych golach w doliczonym czasie, pokazał że większym problemem prawdopodobnie będzie ofensywa i strzelanie goli niż – jak zapowiadano – defensywa. Być może sposób gry Wolves oraz granie przez większość czasu z korzystnym wynikiem sprawiło, że Tottenham nie bronił tak wysoko i agresywnie, jak dotychczas, jednak bardziej bolesny naszym zdaniem będzie brak Maddisona.

Miejsce Maddisona w wyjściowej jedenastce zajął Pierre-Emile Hojbjerg, czyli pomocnik o profilu bardziej destrukcyjnym niż kreatywnym – zupełnie przeciwnym do Anglika. Zespół Ange Postecoglou oddał tylko 6 strzałów. Choć często udawało im się wyjść spod pressingu krótkimi podaniami, tak nie mieli żadnego zawodnika, który zrobiłby różnicę swoimi umiejętnościami indywidualnymi. W tym sezonie Maddison był wszechobecny i stawiał stempel na każdej akcji – nie tylko w ostatniej tercji boiska. Takiego zawodnika nie da się zastąpić. W następnych czterech kolejkach Spurs zmierzą się z Aston Villą, Manchesterem City, West Hamem i Newcastle. Mamy przeczucie, że przez brak kluczowych piłkarzy nie uda im się dotrzymać kroku czołówce ligi. Los okazał się brutalny dla Kogutów.

Wolves 2:1 Tottenham

Arsenal ma najlepiej obsadzoną pozycję napastnika w Premier League

Kiedy Gabriel Jesus był kontuzjowany, w roli „9-tki” Arsenalu dobrze spisywał się Eddie Nketiah. Po meczu z Newcastle jednak i środkowy napastnik nr 2 nabawił się kontuzji, więc Mikel Arteta na tej pozycji ustawił Leandro Trossarda. Zespół wcale nie stracił, a wydaje się, że nawet zyskał. Belg oczywiście nie jest typowym środkowym napastnikiem, ale być może nawet bardziej pasuje do systemu Kanonierów niż Nketiah. Trossard w większym stopniu potrafi wykonywać zadania Gabriela Jesusa, a więc podtrzymać dynamikę w ataku Arsenalu.

W ostatnich dwóch meczach znacznie bardziej produktywna była lewa strona, z czym Arsenal ma problem od początku sezonu. Leandro Trossard jest napastnikiem bardzo mobilnym, który tworzy przewagę w środku boiska lub na skrzydłach, a dzięki umiejętności gry kombinacyjnej na małej przestrzeni zespół tylko na tym korzysta. Mimo że 28-latek często opuszcza pozycję napastnika to kiedy trzeba znaleźć się w polu karnym to jest na miejscu. W starciu z Sevillą (2:0) to on otworzył wynik spotkania po podaniu z prawej strony od Saki, wcześniej wyprzedzając obrońcę i znajdując się oko w oko z bramkarzem. Z Burnley (3:1) również trafił na 1:0 dopadając pierwszy do piłki i trafiając z najbliższej odległości, a później dorzucił asystę po rzucie rożnym. Gdyby wypadł Trossard to na „9-tce” zawsze zagrać może też Kai Havertz.

Arsenal 3:1 Burnley

REKLAMA

Newcastle si, ale ciągle jest uzależnione od Bruno Guimaraesa

Od początku poprzedniego sezonu Bruno Guimaraes trzykrotnie wypadał z gry na krótki okres:

  • Na przełomie sierpnia i września poprzedniego roku zespół bez niego zremisował z Wolves i Crystal Palace oraz przegrał z Liverpoolem.
  • W lutym, gdy pauzował za czerwoną kartkę Sroki podzieliły się punktami z West Hamem oraz Bournemouth i ponownie poniosło porażkę z Liverpoolem.
  • W ten weekend Bruno opuścił mecz z Wisienkami i zespół Eddiego Howe’a wrócił na tarczy (0:2).

Choć znaczących absencji było znacznie więcej to brak zawodnika o charakterystyce Brazylijczyka w drugiej linii, który weźmie na siebie grę pod pressingiem rywala i przeniesie piłkę strefę wyżej był widoczny.

Newcastle od zmiany właścicielskiej dwa lata temu rozwija się bardzo szybko, ale jedno się nie zmienia – Bruno Guimaraes ciągle jest niezastąpiony. Po doświadczeniach z poprzedniego sezonu priorytetem powinno być dla zarządu sprowadzenie pomocnika, który podzieli z Brazylijczykiem obowiązki w pierwszej fazie rozegrania. Newcastle – tak przypuszczamy – zobaczyło kogoś takiego w osobie Sandro Tonaliego, lecz Włoch nie do końca sprawdzał się akurat w tej roli, a obecnie Eddie Howe nie może korzystać już z jego usług, ponieważ Włoch został zawieszony za naruszenie zasad dotyczących zakładów bukmacherskich. Bruno Guimaraes jest więc tej drużynie niezbędny.

Bournemouth 2:0 Newcastle

Dobry Virgil van Dijk to klucz dla wyników Liverpoolu

Po remisie z Luton (1:1) i porażce z Toulouse w Lidze Europy (2:3) Liverpool wrócił na zwycięski szlak wygrywając wyjazdowy mecz z Brentford (3:0) i zajmuje 2. miejsce w ligowej tabeli. W ostatnich czterech spotkaniach The Reds zachowali trzy czyste konta i stracili tylko jednego gola. Zespół Jurgena Kloppa nie jest jednak w defensywie wersją choćby z sezonu 2021/22, gdzie druga linia stanowiła odpowiednie zabezpieczenie przed kontratakami. Obecnie Liverpool ma problemy z tym elementem, ale dzięki Virgilowi van Dijkowi z tyłu liczby nie odzwierciedlają skali tego kłopotu. Holender jest ostatnią instancją zespołu. Gra świetnie w powietrzu, nie daje się przedryblować i zawsze zdąży na czas z interwencją, aby zapobiec utracie bramki. To znów jest van Dijk zbliżony do tego, którego uważaliśmy za najlepszego defensora na świecie.

Wysoka forma Holendra to coś, co musi cieszyć kibiców Liverpoolu. Odkąd Van Dijk przyszedł do Liverpoolu to klub wypadł z wyścigu o tytuł na wczesnym etapie tylko w dwóch sezonach – rozgrywki 2020/21 Holender opuścił prawie całe przez zerwanie więzadeł, a rok temu był w kiepskiej dyspozycji. Dobry Virgil van Dijk = dobry Liverpool = możliwość wzięcia udziału w wyścigu o mistrzostwo Anglii.

Liverpool 3:0 Brentford

Co jeszcze wydarzyło się w 12. kolejce Premier League?

  • Dobrą serię podtrzymuje Everton. Zespół Seana Dyche’a jest pierwszym klubem spoza big six, który pokonał Crystal Palace na Selhurst Park od Fulham w grudniu.
  • Manchester United wygrał na Old Trafford z Luton (1:0). W ostatnich pięciu spotkaniach zespół Erika ten Haga zdobył 12 punktów i jest najlepszy w lidze w tym okresie. Gra jednak nie oddaje tego, jak dobrze w ostatnich kolejkach punktuje MU.
  • Klasycznie odnotowujemy kolejne zwycięstwo Aston Villi przed własną publicznością (3:1 z Fulham). To już trzynasta wygrana z rzędu w Premier League u siebie. Teraz poprzeczka pójdzie w górę, ponieważ dwa następne domowe ligowe mecze to Man City i Arsenal.
  • Brighton tylko zremisowało u siebie z Sheffield (1:1) przedłużając serię bez zwycięstwa w Premier League do 6 meczów i serię ligowych spotkań bez czystego konta do dwunastu w tym sezonie. Mewy w drugiej połowie grały osłabione przez czerwoną kartkę Dahouda.
  • Czystego konta od dłuższego czasu w Premier League, bo od 5 spotkań, nie potrafi także zachować West Ham. Przeciwko Nottingham Forest u siebie stracili dwie bramki, ale sami strzelili trzy i komplet punktów został na London Stadium.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ