Chelsea ma wszystko, aby bić się o mistrzostwo

Poprzedni sezon fanom The Blues upłynął w bardzo chwiejnych nastrojach. Była ekscytacja transferami przed startem rozgrywek, próba cierpliwości kiedy większość z nowych twarzy zawodziła i rozterka pomiędzy sentymentem i szacunkiem do Lamparda, a wynikami, jakie osiągał z jedną z najlepszych kadr w Premier League. Po przyjściu Tuchela kibice musieli zaakceptować nieco nudniejszy styl gry, ale finalnie sezon zakończył się dla nich wspaniale – zwycięstwem w Lidze Mistrzów i obronionym TOP 4. Miniony sezon był dla fanów Chelsea jak przejażdżka rollercoasterem. Ten z kolei ma być znacznie spokojniejszy. Ale zakończony w równie szampańskich nastrojach.

REKLAMA

Skuteczność czy kreacja – co było głównym problemem Chelsea?

Głównym zarzutem do Chelsea Thomasa Tuchela było strzelanie małej liczby goli. Tylko w jednym spotkaniu jego zespół przekroczył barierę dwóch goli, co jak na prawie pół roku pracy jest statystyką trochę szokującą. Podopieczni niemieckiego szkoleniowca mieli problemy grając przeciwko zespołom dobrze zorganizowanym i broniącym dość głęboko. Tuchel próbował różnych koncepcji – od masowych rotacji tuż po objęciu sterów na Stamford Bridge do drobnych korekt w ustawieniu pod koniec sezonu – ale w żadnym zestawieniu Chelsea nie prezentowała się na tyle przekonująco, abyśmy wszyscy mogli zgodnie powiedzieć: „To jest to!”. Najlepiej The Blues wyglądali w ustawieniu z Havertzem jako fałszywą „9-tką” oraz Mountem i Wernerem w roli „pół-skrzydłowych”.

Prawdziwą siłę ofensywy Chelsea mamy zobaczyć dopiero w tym sezonie. Tuchel miał do dyspozycji z zespołem pełny okres przygotowawczy, podczas którego miał czas, aby wypracować pewne schematy. Niemniej jednak, spora grupa zawodników długo przebywała ze swoimi reprezentacjami na EURO i do klubu wróciła późno.

Co ciekawe, wskaźnik spodziewanych bramek (xG), który mierzy liczbę i jakość wypracowanych okazji wcale nie dojdziemy do wniosku, że Chelsea miała problem w kreowaniu sytuacji. Biorąc pod uwagę okres od 20. kolejki, czyli przyjścia Thomasa Tuchela ich xG było gorsze tylko od Manchesteru City i Liverpoolu. Żaden zespół nie miał za to tak dużej różnicy na niekorzyść pomiędzy wartością bramek spodziewanych, a rzeczywistą liczbą goli. W liczbie „dużych okazji” (big chances) również ustępują tylko tym dwóm zespołom. To sugeruje, że największą bolączką Chelsea była skuteczność. W klubie jednak zadbali, aby zespół już nie miał słabych punktów.

O krok od ideału

Chelsea była o napastnika od zespołu kompletnego. Piszemy to już w czasie przeszłym, ponieważ na Stamford Bridge zawitał Romelu Lukaku. Jedna z najlepszych „9-tek” na świecie. Piłkarz, który przez 2-letni pobyt w Interze zyskał umiejętności w grze kombinacyjnej, dryblingu, czy szeroko pojętej boiskowej inteligencji. To nie tylko egzekutor, ale i zawodnik, który przyda się w konstruowaniu akcji. Szerzej o jego charakterystyce i tym, jak może pomóc Chelsea przeczytacie w tym tekście. Napastnik to była jedyna pozycja, na którą wymagaliśmy wzmocnień w kontekście The Blues. W poprzednim sezonie najlepszym strzelcem zespołu w Premier League został Jorginho tylko dlatego, że wykonywał karne. W nadchodzących rozgrywkach ciężko wyobrazić sobie, aby żaden z podopiecznych Tuchela nie dał dwucyfrowej liczby goli.

Po transferze Lukaku pojawia się pytanie, jak wpłynie to na zestawienie ofensywy Chelsea. Kto straci najbardziej? Moja pierwsza myśl – Havertz. To on wywalczył sobie miejsce w składzie na szpicy, a że próbowany na innych pozycjach – czy to za Tuchela, czy jeszcze wcześniej za Lamparda – był kompletnie nieprzydatny drużynie to teoretycznie na przyjściu Lukaku może dużo stracić. Niemniej jednak, przypuszczam, że Tuchel w tym sezonie będzie chciał stworzyć z Chelsea zespół bardziej elastyczny. W zależności od planu na mecz będzie stosował różne warianty ustawień. Tak, jak wcześniej pisałem – system z wahadłowymi na głęboko ustawione defensywy jest stosunkowo łatwy do zneutralizowania. Dlatego też myślę, że Niemiec będzie trudny do rozszyfrowania nie tylko w personaliach, ale także w ustawieniu taktycznym.

Tuchel ma narzędzia, aby wymagać mistrzostwa

Czy jeśli Chelsea nie wygra Premier League to ich sezon zaliczymy do nieudanych? Raczej nie. Jednak zespół Thomasa Tuchela powinien celować w tytuł mistrza Anglii. Pierwsza jedenastka jest piekielnie mocna, a kadra szeroka i jakościowa. Poniższa grafika to tylko jedna z wersji składu zakładając, że Tuchel będzie trzymał się ustawienia z zeszłego sezonu. Myśląc jeszcze o wzmocnieniach można pokusić się o sprowadzenie środkowego obrońcy (podobno transfer Julesa Kounde był już bliski finalizacji) mają na uwadze, iż Kurt Zouma może klub jeszcze tego lata. W oczy także nieco kłuje brak zmiennika dla Jorginho, piłkarza o podobnej do niego charakterystyce. Chelsea jednak ma takiego zawodnika, ale Billy Gilmour – bo o nim mowa – został oddany na roczne wypożyczenie do Norwich, gdzie będzie regularnie grał.

Przewidywany skład Chelsea na sezon 2021/22; chosen11.com

Znów wrócimy do statystyk z przedrostkiem „expected. W ostatnich pięciu sezonach Premier League 4-krotnie tytuł zdobywała drużyna z najniższym współczynnikiem xGC (spodziewanych bramek traconych). Czyli – inaczej mówiąc – drużyna, która dopuszczała rywali do najmniej dogodnych okazji. Od przyjścia Thomasa Tuchela najlepszym zespołem w całej lidze pod tym względem jest zdecydowanie Chelsea. Niemiecki szkoleniowiec stworzył prawdziwy monolit, a poszczególni piłkarze weszli na poziom, który dotąd był dla nich nieosiągalny. Antonio Rudiger stał się skałą nie do przejścia, a Andreas Christensen imponował dojrzałością i spokojem. W efekcie Chelsea grała na zero z tyłu z Liverpoolem, Man United, Man City, Tottenhamem, Realem i dwukrotnie Atletico. Tak imponujące wyniki nie byłyby też możliwe bez duetu pomocników. O zdolnościach N’golo Kante wiemy nie od dziś, ale trzeba docenić Tuchela za to, jaką metamorfozę przeszedł u niego Jorginho. Włoch świetnie pracował w odbiorze i przestał łapać żółte kartki, które wynikały z tego, że często był spóźniony.

Faworytem do tytułu zdaniem większości ekspertów, kibiców oraz bukmacherów jest Manchester City i nie powinno nas to dziwić. Jeśli jednak ktoś ma odebrać im tytuł to moim zdaniem będzie to Chelsea. Thomas Tuchel już raz sprawił psikusa Pepowi Guardioli i sprzątnął mu sprzed nosa trofeum nie będąc faworytem. W nadchodzącym sezonie postara się to zrobić po raz kolejny.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,641FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ