Porozmawiajmy o faktach. Faktem jest, że Górnik Zabrze od dawna nie jest klubem walczącym o najwyższe lokaty w Ekstraklasie. Po raz ostatni na podium znalazł się w sezonie 1993/94, a największym sukcesem w XXI wieku jest 4. miejsce z rozgrywek 2017/18. Jednocześnie jednak, żaden inny klub nie „produkuje” tylu kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski. Nie wierzycie? Gdzie pracował Adam Nawałka, zanim przejął stery kadry? W jakim klubie minione 5 lat spędził Marcin Brosz – nowy selekcjoner kadry U-19? Wreszcie, praca w jakiej drużynie sprawiła, że Jan Urban nieoczekiwanie stał się kandydatem na trenera biało-czerwonych?
Cierpliwość i spokój
To nie dominująca ligę (no, może poza obecnym sezonem) Legia Warszawa, a Górnik Zabrze otwiera drogę przed pracą z kadrą narodową. Mimo, że śląski klub nie walczy o najwyższe lokaty w lidze, pozwala trenerom na zaprezentowanie swojego warsztatu. Spójrzmy na Adama Nawałkę. Górnika poprowadził dokładnie w 125 spotkaniach – dla porównania współczesnym rekordzistą Legii pozostaje Henning Berg, który zasiadł na ławce ekipy z Łazienkowskiej w 97 meczach.
Górnik Zabrze nie daje gotowych piłkarzy ani środków na wzmocnienia. Pozwala jednak spokojnie realizować swoje pomysły. Nawałka pracując w tym klubie mógł spokojnie rozwijać zespół, nie miał żadnej presji wyniku, czy problemów, gdy przegrał trzy kolejne mecze (a miał w pewnym momencie 10 porażek na przestrzeni 13 spotkań). Zaliczał dołki, wyciągał wnioski i wracał na właściwe tory. To jest coś, czego w Legii czy Lechu nie widzi się zbyt często. Jeśli drużyna zawodzi – trener idzie „do odstrzału”. W Zabrzu potrafili wytrzymać ciśnienie, a Pan Adam zweryfikował się nie jednym sukcesem, a konsekwentną pracą przez blisko 4 lata.
Jeszcze pokaźniejszy bagaż doświadczeń ma wspomniany Marcin Brosz
197 spotkań na ławce trenerskiej Górnika, to wynik, który musi robić wrażenie. Jasne, zespół miał swoje lepsze i gorsze chwile. Brosz raz odważnie stawiał na młodzież, innym razem wydawało się, że niepotrzebnie obawia się odmłodzenia składu. Mimo wszystko, odnajdywał się w każdych warunkach w jakich przyszło mu pracować. Przez jakiś czas łączono go również z seniorską reprezentacją, ale wydaje się, że praca z kadrą U19 będzie świetnym testem przed kolejnym wyzwaniem. Zresztą, sam Brosz przyznawał, że odrzucił kilka ofert z klubów Ekstraklasy. Nie chciał podejmować pracy w miejscu, z którego po miesiącu byłby zwalniany.
Linię wytyczoną przez obu Panów kontynuuje Jan Urban
Przyznam bez bicia – byłem pesymistycznie nastawiony do jego zatrudnienia. W końcu pozostawał bez pracy od lutego 2018, a od 2013 roku nigdzie dłużej nie zagrzał miejsca. Okazuje się jednak, że w Zabrzu idealnie się odnalazł. Górnik z kolejki na kolejkę wyglądał lepiej. Poradził sobie z Lukasem Podolskim, który z racji doświadczenia i popularności wcale nie musiał być łatwy do współpracy. Ba! Pamiętamy jak w początku sezonu nabijano się z pracy dla niemieckiej telewizji i pogodzenia tego z treningami. Urban nie panikował. Robił wyniki ponad stan, zapanował nad gwiazdą, potrafił wprowadzić młodzież. Był tak samo spokojny na początku, jak i na koniec rundy. Zero popisów czy zgrywania bossa.
Gdybym miał znaleźć wspólny mianownik dla tych trzech Panów, to właśnie spokój. Nie pamiętam, żeby po jakiejś porażce szli przed kamery i zrzucali winę na piłkarzy, albo skarżyli się na działaczy czy najbliższych współpracowników. W Zabrzu nie jest kolorowo, a warunki pracy nie są idealne. W Legii można z pewnością zarobić więcej, ale margines błędu jest zdecydowanie mniejszy. Paradoksalnie więc, łatwiej pokazać swój warsztat w tym nieco słabszym klubie, niż w miejscu, gdzie wynik ma przyjść na teraz – a cokolwiek złego się wydarzy, posadą zapłaci trener.