Brighton – niedoszły lider Premier League

Brighton w poprzednim sezonie nie miało łatwo – zajęli dopiero 16-ste miejsce w tabeli. Wszyscy kojarzyli ich przede wszystkim z nieskutecznością, głupią stratą punktów i modelem xG. Wydawało się, że po tym jak w klubie nie pojawił się żaden nowy piłkarz ofensywny, to ta historia znów może się powtórzyć. Zwłaszcza, że jakby to było mało, to do Arsenalu odszedł jeszcze Ben White. A jednak!

REKLAMA

W końcu zaczęli być skuteczni

Dzisiaj będę się nieco posługiwał modelem expected Goals, więc wyjaśnię. xG – gole oczekiwane w wartości numerycznej oceniane na podstawie oddanych strzałów. Przykładowo rzut karny ma 0.76 xG, bo 76 na 100 rzutów karnych kończy się golem. Z kolei poniższa statystyka xPoints bierze pod uwagę wyniki nie strzelonych bramek, a zgodnie z modelem xG.

Liczba punktów według systemu xPoints i normalnie liczonych w tabeli.

Ta statystyka tak naprawdę pokazuje, jak wielki był problem Mew w poprzednim sezonie. Odchył wynosił ponad 20 punktów, a patrząc na brak transferu napastnika i dyspozycję innych zespołów można było spodziewać się ich walki o utrzymanie. A o dziwo stało się wręcz przeciwnie – Brighton niemal nie zostało wczoraj liderem Premier League. Musieli jedynie pokonać Crystal Palace, które zagrały niczym Mewy w poprzednim sezonie. Orły miały kontrolę nad spotkaniem przez 90 minut, by na sam koniec stracić bramkę i zremisować. Drużyna Grahama Pottera w końcu ewoluowała i zdaje się być dojrzała. Remis w tak przebiegającym meczu z takimi brakami kadrowymi? Mimo wszystko robi wrażenie, bowiem trzeba pamiętać że Orły od przyjścia Patricka Vieiry prezentują się naprawdę dobrze.

Co się zmieniło w Brighton?

W obecnych rozgrywkach według xPoints powinni mieć 8 punktów – mają 13. Z kolei według xGoals – strzelili o 2 bramki więcej, niż powinni. Skąd taka różnica, w porównaniu do poprzedniego sezonu? Odpowiedź jest jedna – skuteczny Neal Maupay.

Francuz w obecnej kampanii ma już 4 bramki w 6 spotkaniach. Dla porównania, w 33 meczach poprzedniego sezonu strzelił jedynie 8 goli. O ile na początku mogło się wydawać, że trafienia Maupay to kwestia szczęścia i statystyki, to teraz można już chyba powiedzieć, że 25-latek jest już gotów na Premier League. A do tego faktu z pewnością przyczyniła się obecność kibiców:

Neal Maupay:

„Futbol jest dużo lepszy z kibicami. Poprzedni sezon był jednym z najtrudniejszych, ale teraz cieszymy się, że kibice wrócili. […] Każdy był wczoraj szczęśliwy, właśnie po to jest piłka nożna”

Gdy przed sezonem mówiło się o problemach Brighton, to wymieniano przede wszystkim brak zakupu klasowego napastnika, który wydawał się brakującym elementem układanki dla Pottera. Jednak jak się okazuje, nie było to spowodowane brakiem ambicji czy środków, a tym, że trener prawdopodobnie był zadowolony z trójki, którą miał do dyspozycji. Z początku sam mocno krytykowałem politykę transferową Brighton. I muszę przyznać się do błędu, bo początek sezonu pokazał, że Maupay, Welbeck i Connolly mogą im spokojnie wystarczyć.

Co z Kubą Moderem?

To co może martwić polskich kibiców, to przede wszystkim minuty Modera w lidze. Po poprzednim sezonie wydawało się, że jest jedną z najważniejszych pomocników dla Grahama Pottera. Tymczasem ostatnio trafił na ławkę nawet przy urazie Bissoumy. Początek sezonu wydawał się obiecujący – po tym jak w wywiadach mówił, że musi poprawić liczby z przodu zaliczył asystę. I to na wagę zwycięstwa wchodząc z ławki na 18 minut.

Od tego czasu wyszedł w podstawowej jedenastce na zaledwie jeden mecz ligowy, chociaż zagrał w każdym spotkaniu, to łącznie uzbierał tylko 190 minut w Premier League. Przyczyna? Ewidentnie Adam Lallana, który od drugiej kolejki jest piłkarzem pierwszej jedenastki. Doświadczonego Anglika nie będzie łatwo wygryźć ze składu, ale dla Modera nie ma rzeczy niemożliwych.

A co z Brighton? Wygląda na to, że czeka ich dużo lepszy sezon niż ten poprzedni. Nawet ewentualne kontuzje nie są problemem dla Grahama Pottera, który z Modera potrafił zrobić wahadłowego, podobnie jak z niemal dwumetrowego stopera Danna Burna. Jednak są nazwiska nie do zastąpienia w drużynie Mew. A mowa tu o Bissoumie i napastnikach. Lecz jeśli ich ominą kontuzje, to Brighton może nieco namieszać.

REKLAMA

Śledź autora na Twitterze i Facebooku.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ