Brentford górą w starciu dwóch rewelacji sezonu. Szanse na europejskie puchary rosną

Na zakończenie 26. kolejki Premier League spotkały się dwie rewelacje tego sezonu – Brentford oraz Fulham. Dla obu zespołów był to bezpośredni pojedynek na zwiększenie szans na europejskie puchary w przyszłym sezonie. Lepszym zespołem było Brentford i to oni zasłużenie zgarnęli komplet punktów.

Od pierwszych minut lepsze wrażenie sprawiali gospodarze

Zespół Thomasa Franka od początku spotkania atakował rywali wysokim pressingiem, wysoko odbierał piłkę i posyłał dośrodkowania w szesnastkę Fulham. Efekt w postaci bramki przyszedł już w 6. minucie. Piłka po strzale Pinnocka odbiła się jeszcze od Tima Reama, czym zmyliła Bernda Leno. Brentford mogło wyjść na prowadzenie nawet wcześniej, ponieważ dwie świetne sytuacje zmarnował Bryan Mbeumo. Potem Francuz trafił jeszcze w słupek z rzutu wolnego, a po kolejnym uderzeniu ze stojącej piłki – tym razem Toneya – futbolówka zatrzymała się na spojeniu.

REKLAMA

Mimo, że Brentford po objęciu prowadzenia się wycofało i oddało piłkę ekipie Marco Silvy to nadal oni mieli groźniejsze sytuacje. The Bees bronili w sposób bardzo dobrze zorganizowany rzadko dopuszczając rywali w pobliże pola karnego. Do 37. minuty Fulham nie oddało nawet żadnego strzału, jednak kiedy już to zrobili to wyrównali. Bohaterem znów był rzut wolny. Andreas Pereira również trafił w spojenie, ale piłka szczęśliwie odbiła się do Monora Salomona, który głową trafił do pustej bramki. Dla Izraelczyka był to piąty gol w piątym kolejnym spotkaniu.

Goście nie cieszyli się długo z wyrównania

5 minut po przerwie Brentford w swoim stylu – po dalekim wrzucie z autu na pole karne – wywalczyło karnego, którego na gola zamienił niezawodny z 11 metrów Ivan Toney. Tym razem po objęciu prowadzenia gospodarze nie cofnęli się, a nadal próbowali odbierać piłkę już na połowie rywala i trzymać grę daleko od własnej bramki. Ów taktyka okazała się skuteczna. Fulham tworzyło sobie bardzo mało okazji, a Brentford podwyższyło prowadzenie. Gol na 2:3 w ostatniej akcji meczu mógł tylko lekko pocieszyć The Cottagers.

Brentford po golu na 2:1 zrobiło to, co potrafi robić najlepiej – zabiło mecz. Od awansu do Premier League w poprzednim sezonie ekipa Thomasa Franka ani razu nie przegrała, kiedy jako pierwsza strzelała bramkę w meczu. Sposób w jaki zarządzają oni wynikiem jest imponujący. W defensywie każdy wie, co robić, gdzie i kiedy przesunąć, w którym momencie wyskoczyć ze strefy, w którym zaasekurować. Na polu taktycznym rywal ma bardzo ciężko zrobić przewagę. Zostaje jakość indywidualna, której Fulham dziś nie miało. Zespół Marco Silvy grając bez swojego lidera środka pola, zawieszonego za kartki Joao Palhinhę, po raz pierwszy po MŚ stracił więcej niż jednego gola w lidze.

Brentford 3:2 Fulham (Pinnock, Toney, Jensen – Solomon, Vinicius)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,723FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ