Brentford – czy na pewno są zbyt mocni, żeby spaść z Premier League?

Odkąd Brentford awansowało do Premier League, o klubie z Londynu mówi się raczej głównie w superlatywach. Odbudowanie kariery Christiana Eriksena, cudowne momenty Ivana Toneya i Bryana Mbeumo, unikalny system transferowy, pamiętne spotkania jak 4-0 z Manchesterem United. A przede wszystkim – Thomas Frank. Duńczyk chwycił za serca nie tylko kibiców The Bees, ale i większość sympatyków angielskiej piłki. Udowodnił, że jest świetnym taktykiem, którego nazwisko nie bez powodu było wymieniane wśród kandydatów do objęcia klubów z BIG6. Jednak po fantastycznych finiszach w minionych latach (13-te i 9-te miejsce w lidze) Brentford w końcu zastał kryzys. Pszczółki zakończyły poprzedni sezon na 16-tej lokacie i w klubie mają powody do obaw, że teraz zamiast zachwycać się nad postawą drużyny będą musieć drżeć o utrzymanie w elicie. Zwłaszcza, że o swoim odejściu otwarcie mówi największa gwiazda zespołu.

Brak milionów wydanych na transfery? Na Community Stadium się o to nie martwią

Gdy większość klubów z angielskiej elity wpada w dołek ich właściciele zazwyczaj decydują się go zasypać wydawanymi na wzmocnienia milionami funtów. Jednak nie w Brentford. Ich władze patrzą na boiskowe wydarzenia w dużo szerszym kontekście i nie zamierzają zmieniać polityki transferowej. W końcu to ona doprowadziła Pszczółki do miejsca, w którym są dzisiaj. Na Community Stadium zdają sobie sprawę, że wyniki z jednej kampanii nie są wyrocznią na przyszłość. Zwłaszcza jeśli na małą liczbę punktów statystycznie największy wpływ miał… pech. A to właśnie statystykami i algorytmami kierują się w dużej mierze włodarze klubu.

REKLAMA

Skąd tak odważna teza? Brentford według statystyk było ósmą ofensywą ligi względem oczekiwanych bramek (xG 64,29), siódmą defensywą ligi (xGA 60,26) i jedenastą drużyną pod względem oczekiwanych punktów (xPts 52,94). W rzeczywistości? Dopiero jedenasta największa liczba strzelonych goli (56 bramek), trzynasta najmniejsza liczba straconych goli (65 bramek straconych), a w efekcie szesnaste miejsce w tabeli (39 punktów). Takie sezony, w których wyniki nie odzwierciedlają poziomu gry i statystyk, po prostu czasem się zdarzają, ale nie są powodem do bicia na alarm. The Bees o tym wiedzą, a warto jeszcze przypomnieć w jak fatalnej sytuacji znalazł się w minionych miesiącach Thomas Frank.

Zawieszenie Ivana Toneya – (21 meczów opuszczonych). Kontuzje: Bryan Mbeumo (13 meczów opuszczonych), Rico Henry (33), Aaron Hickey (29), Ben Mee (16), Kevin Schade (27), Josh Dasilva (35). Wszyscy z tych zawodników było pierwszymi wyborami 50-letniego menedżera, aż 5 z nich wypadło na ponad pół sezonu. Wśród „ofiar” znalazła się największa gwiazda klubu, najlepsi skrzydłowi, obu bocznych obrońców (Frank był zmuszony wystawiać tam pomocników), a także najbardziej doświadczony w Premier League stoper. Wywalczenie utrzymania w takich warunkach większość klubów uznałaby za cud. Tymczasem w Londynie żadnego cudu nie potrzebowali, a ich gra wyglądała znacznie lepiej niż wskazywałby na to bilans zwycięstw i porażek.

Brentford ma wystarczająco dużo jakości

Biorąc pod uwagę powrót piłkarzy po kontuzjach kadra jaką dysponuje Thomas Frank jest bardzo solidna. Złożona z wielu doświadczonych ligowców, których uzupełniają młodsi koledzy, głodni minut i zwycięstw.

Między słupkami pierwsze miejsce ma zapewnione Mark Flekken. Bramkarz może i nie wyróżniający się tak bardzo jak David Raya, ale sprawdzony i gwarantujący wszystko czego oczekuje od niego menedżer. Pewność w tyłach gwarantują Ben Mee, Ethan Pinnock, Nathan Collins i Kristoffer Ajer. Nieco więcej pytań pozostawia obsada boków obrony. Henry stracił niemal cały poprzedni sezon, Aaron Hickey to obiecujący talent, ale wciąż jest kontuzjowany. Poza Szkotem na prawej stronie może zagrać tylko Mads Roeslev. Klub nie zadbał o głębie składu na tych pozycjach, więc przy problemach zdrowotnych znów można się spodziewać wymuszonych eksperymentów.

Jednak im bliżej bramki rywali tym sytuacja kadrowa The Bees wygląda lepiej. Spokój w środku pola zapewniają Vitaly Janelt, Christian Norgaard i Mathias Jensen, a Ivan Toney, Yoane Wissa i przede wszystkim Bryan Mbeumo gwarantują zdobywanie bramek. Kameruńczyk nawet w pojedynkę potrafi stwarzać zagrożenie kreując okazje sobie i kolegom. Po Brentford można się spodziewać również dawania kolejnych szans skrzydle młodym skrzydłowym takim jak Schade, Damsgaard, czy Lewis-Potter. Z kolei transfer Fabio Carvalho powinien zwiększyć poziom kreatywności w pierwszej jedenastce i jest jasnym sygnałem, że na Community Stadium nie zamierzają jedynie sprzedawać.

Co z przyszłością Toneya?

Najwięcej wątpliwości co do siły składu pozostawia sytuacja Ivana Toneya. Pozostał mu zaledwie rok kontraktu, ale mimo jasnych deklaracji o chęci znalezienia nowego pracodawcy na 28-latka wciąż nie znaleźli się chętni.

Następcą reprezentanta Anglii miał zostać Igor Thiago, za którego Club Brugge zainkasowało ponad 30 milionów euro. Jednak Brazylijczyk doznał urazu wykluczającego go z gry do końca roku Mimo to wciąż nie brakuje opcji na ten pozycji. Wissa sprawdził się tam pod nieobecność Toneya strzelając w Premier League gola co 207 minut. Sam Toney trafiał do siatki co 203 minuty, ale biorąc pod uwagę tylko bramki z gry, wynik 293 minut wygląda dużo gorzej. A na dziewiątce z powodzeniem radził sobie również Mbeumo.

Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty jestem w stanie zaryzykować tezę, że Brentford jest gotowe na odejście swojej największej gwiazdy. Poprzedni sezon pokazał, że ważniejszą postacią ofensywy jest Mbeumo. To ostatni moment na sprzedaż Toneya, więc jeśli pojawi się odpowiednia oferta klub zapewne ją zaakceptuje, a jakość pierwszej jedenastki znacznie przez to nie ucierpi.

REKLAMA

Jaki to będzie sezon dla podopiecznych Franka?

Wielu ekspertów od Premier League widzi w nich kandydatów do spadku. Nie mogę się z tym zgodzić. W zeszłym sezonie mimo plagi kontuzji Frank zażegnał kryzys. Teraz bez podobnych problemów Brentford znów może zaskoczyć wszystkich dobrą postawą. Statystyki jasno pokazują, że ich ostatnie wyniki nie były adekwatne do postawy na boisku. Wszystkie największe problemy są już za nimi. Bryan Mbeumo to gwarant ogromnej jakości. Dlatego z odrobiną szczęścia Pszczółki powinny zakręcić się w okolicach górnej połowy tabeli. A o ich utrzymanie nie należy się martwić.

Plusy +

  • Thomas Frank to jeden z najlepszych szkoleniowców w lidze
  • klub jest przygotowany na odejście największej gwiazdy
  • wielu ważnych piłkarzy wraca po kontuzjach
  • Mbeumo jako lider ofensywy

Minusy –

  • potencjalne problemy na bokach obrony
  • młodzi skrzydłowi nie są gwarancją jakości
Przewidywany skład Brentford – chosen11.com

Przeczytaj także inne zapowiedzi przed sezonem Premier League:

Nottingham Forest – po raz trzeci uciec spod topora

Everton – Dychelona znów zachwyci?

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ