Po dzisiejszym remisie Stali ze Śląskiem, Wisła Kraków musiała wygrać mecz z Radomiem, żeby zachować szanse na utrzymanie w Ekstraklasie. Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla przyjezdnych.
Biała Gwiazda już w 8. minucie wyszła na prowadzenie. Piękną indywidualną akcją popisał się Tsitaishvili, który zgubił obrońcę po czym wbiegł w pole karne i pokonał bramkarza Radomiaka. W pierwszej połowie gospodarze odpowiadali stosunkowo niemrawo. Ich strzały były niecelne lub trafiały prosto w bramkarza gości. Wisła miała jeszcze kilka sytuacji, lecz żadnej dobrej. Do szatni to podopieczni Jerzego Brzęczka schodzili w lepszych nastrojach. Po przerwie mecz rozkręcił się jeszcze bardziej. Już w 48. minucie Biała Gwiazda podwyższyła prowadzenie. Po rzucie wolnym, piłkę w siatce umieścił Savić.
Na odpowiedź Radomiaka nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty później gola kontaktowego zdobył Karol Angielski, który zameldował się na boisku w drugiej połowie. Wydawać się mogło, że drużyna z Krakowa kontroluje mecz. Nic bardzie mylnego. Zieloni poszli za ciosem. Angielski dołożył jeszcze dwie bramki w odstępie dwóch minut, czym wprawił gości w osłupienie. Im bliżej końca meczu tym bardziej było widać jak krakowska drużyna desperacko próbuje uratować ten mecz. Ostatnie słowo należało jednak do Radomiaka, który po szybkiej kontrze strzelił czwartą bramkę w dzisiejszym spotkaniu. Strzelcem były zawodnik drużyny z Reymonta – Abramowicz.
Wisła spada z Ekstraklasy na własne życzenie. Projekt z, który co chwila był przebudowywany przy Reymonta wypalił się. Jerzy Brzęczek do spółki z Jakubem Błaszczykowskim nie zbawili Wisły. W I Lidze będzie czas na oczyszczenie i odbudowanie drużyny. Radomiak z kolei pokazał, że klęska z Zagłębiem była wypadkiem przy pacy. Zieloni dalej potrafią zaskoczyć wszystkich i ładnie punktować. Karol Angielski zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji strzeleckiej Ekstraklasy co jest ładnym zwieńczeniem udanego sezonu.