Napoli gościło u siebie zespół Simone Inzaghiego. Drużyna Waltera Mazzarriego gra w ostatnim czasie w kratkę i szuka poprawy swojej dyspozycji od czasu zatrudnienia nowego szkoleniowca. Mecz z Interem miał być dopiero trzecim meczem nowego trenera „Azzurrich”. Z kolei „Nerazzurri” chcieli podtrzymać serię bez porażki w Serie A oraz ponownie zasiąść na fotelu lidera. Do tego potrzebowali zwycięstwa na Stadio Diego Armando Maradony.
Partia piłkarskich szachów
Obie ekipy nie specjalnie forsowały tempo. Walka głównie toczyła się w centralnej części pola. Były okazje z obu stron, lecz cały czas brakowało konkretów. Wyglądało to wszystko tak jakby jedni i drudzy chcieli się wzajemnie sprawdzić i jednocześnie nie pokazując wszystkich swoich atutów. Bardzo sprytnie zachowywał się zespół Simone Inzaghiego. Oddał piłkę swoim rywalom i czekał na swoje okazje. Moment, w którym będzie można przyspieszyć i wrzucić wyższy bieg. Znakomicie goście bronią kompaktowo. Wiedzą, jak podpuścić swojego rywala, uśpić jego czujność i wyprowadzić cios.
Napoli grało tak samo. Robili wszystko, żeby jak najdłużej utrzymywać się przy piłce, lecz tak naprawdę nic z tego nie wynikało. Im bliżej pola karnego Interu tym popełniali więcej błędów i tracili piłkę. Widział to zespół Inzaghiego i nie przejmował się sytuacjami, gdy piłka nie znajdowała się w ich posiadaniu. Mimo wszystko szkoda, że tak ten mecz w pierwszej połowie wyglądał. Przecież to są bardzo ofensywne zespoły. Zamiast radosnego futbolu na Stadio Diego Armando Maradona kibice oglądali wzajemne badanie i czekanie na błąd przeciwnika. Do otwartej gry to była daleka droga. Pierwsza połowa tego meczu powinna być puszczana na kursach trenerskich w celu pokazania jak przesuwać całą drużynę za piłką. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem to w 44. minucie znakomitym uderzeniem zza pola karnego popisał się Hakan Calhanoglu.
Znakomita organizacja piłkarzy Interu
Druga połowa w wykonaniu gości wyglądała tak samo. Gdy tylko czuli, że mają okazję, to ruszali na swoich rywali. Jak poczuli, że potrzebują chwili wytchnienia, to oddawali piłkę. Wtedy kompaktowo i szczelnie bronili. Pokrywali przestrzenie i piłkarze Napoli byli bezradni. Znakomicie zorganizowana jest drużyna Inzagheigo. To jedna z najlepszych drużyn w Europie, która radzi sobie w grze bez piłki. Po prostu stanowią monolit, który bardzo ciężko złamać. Twardym orzechem do zgryzienia jest Inter. Widać to było po mimice twarzy Waltera Mazzarriego, który głowił się na ławce trenerskiej co tu zrobić, aby złamać przeciwnika. W atakach gospodarzy nie było błysku i elementu zaskoczenia. Bez tego było bardzo ciężko strzelić gola w tym meczu.
Piłkarze Interu wyglądali na ludzi, którzy emanowali niesamowitą pewnością siebie. Każde ich zagranie było przemyślane i dopieszczone. Nie podejmowali pochopnych decyzji. Wiedzieli, jak chcą grać i co swoją postawą na murawie chcą osiągnąć. W 62. minucie za sprawą Nicolo Barelli prowadzili już 2:0. Inter nie grał wybitnego meczu w ofensywie. Był po prostu bezlitośnie skuteczny. Gdy dochodziło do sytuacji, to od razu ją kończyli. Tego brakowało Napoli. Wynik spotkania, dobijając tym samym Napoli w 85. minucie ustalił Marcus Thuram.
Zwycięstwo Interu sprawia, że „Nerazzurri” wracają na fotel lidera w Serie A i mają dwa punkty przewagi nad drugim w tabeli Juventusem. Napoli spada na piąte miejsce kosztem Romy, która dzisiaj pokonała Sassuolo. Poza tym inne drużyny takie jak Bologna czy Fiorentina coraz chętniej pukają do bram czołowej czwórki. Sporo pracy przed Walterem Mazzarrim, aby ponownie wskrzesić potencjał u piłkarzy Napoli. Sytuacja na ten moment nie jest za ciekawa. Była to czwarta porażka tej drużyny w tym sezonie. Tyle odnieśli neapolitańczycy w całej kampanii mistrzowskiej. Przypomnę, że był to mecz 14. kolejki. Inter to na ten moment niesamowicie zorganizowana maszyna, która nie ma na siebie mocnych we Włoszech.
Napoli — Inter 0:3 (Calhanoglu 44′, Barella 62′, Thuram 85′)