Stal Mielec zaliczyła udaną rundę jesienną, ale w nowy rok piłkarze z Podkarpacia wejdą osłabieni. Z drużyny odszedł bowiem Said Hamulic – niekwestionowany lider zespołu. W jego miejsce sprowadzony został Rauno Sappinen, który dzisiaj wyszedł w pierwszym składzie. Lech zaś po problemach na początku sezonu zdołał się pozbierać i nadrobić straty do czołówki. Wciąż jednak, aby myśleć o mistrzostwie Lech potrzebuje idealnej drugiej rundy.
Kolejne bezbramkowe spotkanie
Lech w tym sezonie kapitalnie sprawował się w meczach wyjazdowych. Podopieczni Johna van den Broma jeszcze nie przegrali na stadionie rywala w ramach rozgrywek Ekstraklasy. „Kolejorz” w pierwszej połowie potwierdzał swoją dobrą dyspozycję poza domem i przeważał w statystykach, a także dobrych okazjach. Pierwszą z nich po akcji lewą stroną w 11. minucie miał Adriel Ba Loua. Skrzydłowy gości oddał jednak lekki strzał, z którym z łatwością poradził sobie Bartosz Mrozek. Zawodnik z WKS mógł się zrehabilitować za zmarnowaną sytuację kilka minut później, kiedy dostał piłkę po świetnej akcji Michała Skórasia. Ponownie lepszy był jednak bramkarz Stali.
Gospodarze zaś w pierwszej połowie oddali pole do gry Lechowi. Nie oznacza to jednak, że mielczanie dali się zupełnie zepchnąć do defensywy. W ostatnim kwadransie przed przerwą podopieczni kilkukrotnie zagrozili rywalom – szczególnie po zagranicach ze stałych fragmentów gry. Kibice na stadionie mogli się zaniepokoić w 40. minucie, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla Lecha. Po konsultacji z VAR-em decyzja została jednak zmieniona.
W drugiej połowie Lech dalej przeważał i w 60. minucie wydawało się, że goście dopięli swego. Po kapitalnym dośrodkowaniu Joela Pereiry piłkę do siatki wpakował Mikael Ishak. Trafienie zostało jednak anulowane przez VAR z powodu spalonego Szweda. Po tej sytuacji gra była dość wyrównana, obie drużyny przyspieszyły jeszcze w końcówce, ale ostatecznie w piątkowych meczach Ekstraklasy goli nie zobaczyliśmy.
Lech zagrał dzisiaj w Mielcu średnie spotkanie
Piłkarze mistrza Polski co prawda potrafili stworzyć sobie kilka sytuacji, ale po całości zawiodła skuteczność. Niepokój u Johna van den Broma może wzbudzać wiele błędów przy wyprowadzeniu piłki od własnej bramki. W zespole Stali na pochwały zasługuje przede wszystkim Bartosz Mrozek, który niejednokrotnie uchronił swoich kolegów przed stratą bramki. Podopieczni Adama Majewskiego także stwarzali sobie dobre sytuacje (szczególnie po stałych fragmentach gry), które wiele razy podwyższyły tętno fanom Lecha.