Noussair Mazraoui opuścił dzisiejszy trening drużynowy z Bayernem Monachium. Marokański prawy obrońca trenował indywidualnie, co podobno jest efektem jego drobnych problemów zdrowotnych. Niemieckie media sugerują jednak, że bawarski klub ma wątpliwości jak zachować się względem wpisów zawodnika w mediach społecznościowych. O ile OGC Nice i FSV Mainz po prostu zawiesiły piłkarzy, którzy wspierali Palestynę w konflikcie palestyńsko-izraelskim (oczywiście to duże uproszczenie, obu zarzucano propagowanie nienawiści), o tyle Bayern nie podjął żadnych konkretnych kroków względem swojego piłkarza. Z jednej strony — poprawność polityczna nakazuje surową reakcję, z drugiej — Thomas Tuchel po prostu potrzebuje tego piłkarza.
Czym właściwie zawinił Noussair Mazraoui?
W swoich mediach społecznościowych udostępnił wideo, na którym życzył Palestyńczykom wygranej w wojnie przeciwko Izraelowi (Boże, pomóż naszym uciśnionym braciom w Palestynie osiągnąć zwycięstwo). Bayern szybko zareagował, kontaktując się z zawodnikiem — ten szybko dodał, że „przeciwstawia się wszelkim formom terroryzmu, nienawiści i przemocy i chce pokoju i sprawiedliwości na świecie„. Nieironicznie — tego typu „przeprosiny” u większości zawodników wyglądają ostatnio jak jeden szablon. Inna kwestia, czy piłkarze rzeczywiście czują swoją „winę”, czy udostępniają takie wypowiedzi dla świętego spokoju. O ile jednak Nicea i Mainz zawiesiły swoich piłkarzy, o tyle Bayern najwyraźniej woli wyciszyć temat.
Dlaczego? Ano dlatego, że latem w klubie postąpiono skrajnie bezmyślnie, sprzedając Benjamina Pavarda, wypożyczając Josipa Stanisicia i nie sprowadzając żadnego prawego obrońcy. Konrad Laimer na tej pozycji nie przekonuje Tuchela, pozostaje więc wyłącznie Mazraoui. Bayern niby mógłby ukarać piłkarza, ale wówczas ukarze sam siebie — tracąc zawodnika pierwszego składu. W niemieckich mediach już trwają dyskusje jak wybrnąć z sytuacji. Na łamach kickera wypowiadali się m.in. prawnicy, którzy sugerowali, że „post Mazraoui’ego jest wypowiedzią niejednoznaczną, którą można różnie interpretować” i „sytuacją mającą miejsce w jego czasie wolnym”. Oczywiście, w tym miejscu można zastanowić się, czy aktywność piłkarza w mediach społecznościowych rzeczywiście była aż tak strasznym czynem. Granica między okazywaniem wsparcia Palestynie a okazywaniem nienawiści względem Izraela jest bowiem cienka i tak naprawdę zależy od interpretacji mediów.
Co zrobi Bayern?
Pod postami Bayernu w mediach społecznościowych trwa „walka” między krytykami, którzy domagają się deportacji (!) piłkarza (co zresztą miał sugerować jeden z niemieckich polityków), a kibicami, wskazującymi, by klub podszedł do tematu zdroworozsądkowo i nie ulegał presji. Głos zabrali także twórcy słynnego konta „iMiaSanMia”, którzy napisali:
My w @iMiaSanMia stoimy po stronie Noussaira Mazraouiego przeciwko temu, co uważamy za sterowaną kampanię. Zawodnik nie raz, ale dwa razy wyraźnie podkreślił, że jest przeciwny wszelkim formom przemocy i nienawiści, że nie jest związany z żadnymi nienawistnymi grupami i że chce tylko pokoju i sprawiedliwości. Mamy nadzieję, że Bayern postąpi właściwie.
Bawarczycy wbrew niektórym doniesieniom medialnych, nie podjął jeszcze żadnej decyzji. Na ten moment, Mazraoui nie jest zawieszony przez klub. Czy monachijczycy wytrzymają ciśnienie i załatwią temat po cichu? A może ulegną i pokuszą się o karę, do której prawdopodobnie nie są przekonani, ale oczekuje ich część polityków? To przykra, ale i intrygująca sprawa i po cichu wierzymy, że jakąkolwiek decyzję podejmie Bayern — nie będzie ona przez nikogo wymuszona.