Bayer Leverkusen musiał pokonać Bayern Monachium, by odrobić chociaż część strat w ligowej tabeli. Bayern Monachium mógł pokonać Bayer Leverkusen, jeśli chciałby odskoczyć na 11 punktów. Powyższy wstęp tak naprawdę wystarczy za podsumowanie sobotniego hitu Bundesligi. Piłkarze Xabiego Alonso chcieli znaleźć sposób na zespół Vincenta Kompany’ego, ale nie byli w stanie. Bawarczycy nie mieli większego ciśnienia na walkę o komplet punktów i pokornie przyjmowali remis.
Bayern w trybie przeczekania
Gospodarze od początku zdominowali swojego rywala. Bayer Leverkusen był stroną aktywniejszą i prowadzącą w niemalże każdej ze statystyk (oczywiście poza golami). Florian Wirtz próbował zrobić różnicę swoim błyskotliwym dryblingiem, piłka połaskotała poprzeczkę po uderzenie Jeremiego Frimponga. Ta sama sztuka udała się po chwili Nathanowi Telli.
Nie można odmówić gospodarzom zaangażowania w mecz i determinacji, by odnieść zwycięstwo. Niestety, za dobre chęci i „prawie gole” nie przyznaje się punktów. Bayer Leverkusen dwukrotnie był bliski pokonania Neuera, ale w obu sytuacjach zabrakło kilkunastu centymetrów. Z kolei Bayern Monachium w pierwszej połowie właściwie nie istniał w ofensywie.
Po zmianie stron gra nie uległa znaczącej zmianie. Aptekarze dalej szukali swoich szans, Bawarczycy ograniczali się do pojedynczych wypadów. Dopiero w 90. minucie po wrzutce Alejandro Grimaldo swoją sytuację miał Amine Adli, jednak na wysokości zadania stanął Manuel Neuer, a dobitka Wirtza okazała się niecelna. Czytając powyższy opis spotkania, moglibyście pewnie uznać, że oglądaliśmy ten mecz niezbyt uważnie, ale tutaj naprawdę działo się niewiele.
Bayern Monachium i Bayer Leverkusen nie rozegrali meczu, o którym będziemy długo pamiętać. Z drugiej strony, liderowi Bundesligi nie zależało na wymianie ciosów. Utrzymali 8 punktów przewagi i dalej są mocnym faworytem do tytułu mistrzowskiego.