Zarówno dla Bayernu Monachium, jak i Interu ostatni mecz grupowy Ligi Mistrzów był tylko formalnością. Bawarczycy mieli już wcześniej zapewniony awans do fazy pucharowej z pierwszego miejsca, natomiast Nerazzurri z drugiego. Dla Bayernu dodatkową motywacją mogła być chęć ustanowienia nowego rekordu Ligi Mistrzów — zakończenia po raz trzeci fazy grupowej z kompletem zwycięstw. Ich historyczny bilans meczów z Interem na Allianz Arena nie był jednak dla nich korzystny. Na trzy spotkania nie wygrali oni ani jednego.
Nie był to mecz na najwyższej intensywności
Co było mimo wszystko do przewidzenia. Niedługo Mistrzostwa Świata i nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby ryzykować urazem w meczu „o nic”. Bardziej aktywny był Inter, ale to też z tego powodu, że rzadziej był przy piłce. Włosi częściej próbowali nakładać pressing, a ich ataki opierały się na próbie zaskoczenia rywali. To się jednak nie udawało, a Bayern mimo kilku zmian w wyjściowej jedenastce grał na bardzo dużym spokoju. Było widać w tym wyrachowanie. Wiedzieli, co mają grać i trzymali się swojego planu. Bayern na prowadzenie wyszedł po rzucie rożnym i trafieniu Benjamina Pavarda.
Spokój, kontrola i piękna bramka Choupo-Motinga
Inter w drugiej połowie istniał jedynie przez kilka pierwszych minut. Byli blisko wyrównania, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego Francesco Acerbiego. Na tym skończyło się zagrożenie ze strony Nerazzurrich. Bayern szybko się otrząsnął, przejął kontrolę nad meczem i niemal do samego końca już jej nie oddał. Swoje show rozgrywał Eric Maxim Choupo-Moting. Kameruńczyk jest ostatnio w fantastycznej formie, a mecz z Interem nie był od tego odstępem. Napastnik Bayernu najpierw próbował przewrotką, ale znajdował się wówczas na minimalnym spalonym. Dopiął jednak swego kilka chwil później i ostatecznie wpisał się na listę strzelców. Dodatkowo zrobił to w bardzo efektownym stylu, zdobywając bramkę po bardzo ładnym uderzeniu z dystansu w samo okienko bramki. Gol ten zamknął spotkanie, co dało się zauważyć po stale spadającym tempie rozgrywania kolejnych akcji przez obie drużyny.
Bayern nie pozostawił dzisiaj żadnych wątpliwości na boisku. Byli lepszym zespołem i zasłużenie dopisali na swoje konto kolejne trzy punkty. Potwierdzili też, że nie jest przypadkiem, że zakończyli fazę grupową z kompletem zwycięstw. To już trzeci raz, kiedy udała im się taka sztuka, co jest rekordem Ligi Mistrzów. Jeżeli w nie najmocniejszym składzie są w stanie zdominować Inter, to tylko obrazuje, jaką mają jakość w swojej kadrze.